Od niedzieli mamy wiosnę - czemu by z tej okazji nie przygotować lodów? O tej porze roku smakują najlepiej! Lody latem są takie oczywiste.. ;-)
Więc sorbet. W ostatnich WO Marta Gessler pisze, że pierwszy sorbet zrobił cesarz Neron mieszając śnieg z miodem i winem. Tym razem cieszę się niesamowicie, że - z braku surowca - nie mogę wypróbować tej ciekawej, jakby nie było, metody - swój sorbet przygotowałam wypróbowanym już wielokrotnie sposobem, który, podobnie jak ów antyczny, nie wymaga użycia maszynki do lodów ani innych skomplikowanych urządzeń, ma jednak tę przewagę, że nie jest uzależniony od dostępności sezonowo (na szczęście!) występującego śniegu ;)
Zapraszam więc dziś na sorbet cytrynowy i pięknej, pogodnej wiosny wszystkim życzę :-)))
Więc sorbet. W ostatnich WO Marta Gessler pisze, że pierwszy sorbet zrobił cesarz Neron mieszając śnieg z miodem i winem. Tym razem cieszę się niesamowicie, że - z braku surowca - nie mogę wypróbować tej ciekawej, jakby nie było, metody - swój sorbet przygotowałam wypróbowanym już wielokrotnie sposobem, który, podobnie jak ów antyczny, nie wymaga użycia maszynki do lodów ani innych skomplikowanych urządzeń, ma jednak tę przewagę, że nie jest uzależniony od dostępności sezonowo (na szczęście!) występującego śniegu ;)
Zapraszam więc dziś na sorbet cytrynowy i pięknej, pogodnej wiosny wszystkim życzę :-)))

200 ml wody
180 g cukru
Jedną cytrynę porządnie wyszorować i sparzyć, obrać cienko skórkę. Z wody i cukru zagotować syrop, do wrzącego dodać skórkę cytrynową, gotować jeszcze ok. 5 min. Wyjąć skórki i odstawić syrop do ostudzenia. Z cytryn wycisnąć sok, wymieszać dokładnie z zimnym syropem, można dodać odrobinę alkoholu, drobno posiekaną miętę, lub startą skórkę z cytryny/limonki. Wstawić do zamrażarki w otwartym pojemniku, po ok. 1,5 h dokładnie przemieszać łyżką aby nie dopuścić do utworzenia kryształków lodu. Mieszać jeszcze kilka razy w trakcie mrożenia. Przed podaniem na kilka - kilkanaście minut wstawić do lodówki, by deser trochę rozmarzł. Można polać alkoholem, miodem lub ulubionym sosem.
Smacznego!
Smacznego!

Jakże to "można polać alkoholem"?! Trzeba przecież! To taka zamrożona śnieżynówka cytrynowa jest, fajna. Tylko nie da się mówić "polej" ;) Wiedziałaś, jak podejść wiosnę. Coś ją dziś czułem, a to na Twój sorbet ona poszkapiła się. Pamiętaj, w przyszłym roku sorbecik jeszcze w lutym! Najpóźniej początek marca.
OdpowiedzUsuńslonce na talerzu
OdpowiedzUsuńSwietny sorbet, bardzo pasuje do wiosny! trzeba zrobic :)
OdpowiedzUsuńśnieg z miodem i winem! :-)
OdpowiedzUsuńja zdecydowanie bardziej wolę Twój sorbet!
...ale apetycznie to wyglada :)
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się na taki sorbet:)
OdpowiedzUsuńDla mnie kazda pora roku jest dobra na lody. Nawet bym powiedziala ze kazda pora roku jest odpowiednia :)))
OdpowiedzUsuńMoniko i Tobie duuuuuzo usmiechu! I slonca!
Bardzo zaluje ze nie mam dostepu do WO :(
Zrobię!
OdpowiedzUsuńSorbety są milion razy lepsze niż lody. Choć lody też lubię:)))
Mniam, skoro sorbet to znaczy że przyszło lato!:)
Antoni > Zawsze można stopić i 'polej' będzie pasowało ;) Ale Ty to masz głowę nie od parady, że też ja nie pomyślałam, że wiosna to taki łasuch jest.. W przyszłym roku zakręcę sorbet od razu po Nowym Roku ;)
OdpowiedzUsuńAnulka > I na niebie dzisiaj to słońce też było, wreszcie :-)))
cookingMarta > masz rację - trzeba :) a przynajmniej warto :-)))
asieja > wiesz - ja też jednak wolę :)
zuzamoll > dziękuję ślicznie i polecam Ci serdecznie :-)))
wiosenka27 > jeszcze ociupinkę mam - proszę :-)
Polka > zgadzam się z Tobą - a gardło niech się hartuje ;-) A wiesz co, z tymi WO to naprawdę, chyba każdy z moich znajomych, którzy wyjechali z PL powtarza to samo - GW powinna zadbać o jakiś lepszy kolportaż za granicę..
Goś > Cieszę się bardzo ;-))) Chyba też wolę sorbety, ale lodów nie odmówię :D Lato mówisz? :-)))
Pozdrawiam wszystkich ciepło :-)))
Moni - to z tego śniegu, co to go zbieraliśmy podczas posiedzenia u Jantośka? ;)))))
OdpowiedzUsuńOczku, ten śnieg Jantośkowy to chyba do lepszych celów przeznaczony, nie? :D sorbet bez śniegowej witaminy, ale też niezły ;)
OdpowiedzUsuńNie ni wiesz... myślałam, że nieco uszczknęłaś na sorbet. U Czypraka siedzimy, dawaj! Bo się nam Burusia już wykruszyła a i Karol też pognał za turtlesem ;)
OdpowiedzUsuńNo jak Antosia komentarz, ze "trzeba" przeczytalam to przepadlam...
OdpowiedzUsuńCzyli jest cos z tym sniegiem Monika na rzeczy, mysle ze to musi gdzies znalezc sie obok opowiesci o sniegowce :-)
Strasznie podoba mi sie drugie zdjecie, z tym kawalkiem serwetki!
Snieżynówce Buruś. Drugiego flagowego gąsiorka jeszcze nie wprowadziliśmy na rynek. Ba! jeszcze nawet o nim nie pomyśleliśmy ;))
OdpowiedzUsuńO co racja, to racja, juz sobie uproscilam nazwe, nieladnie :)
OdpowiedzUsuńA sorbet sniegowy ze sniezynowka, to byloby cos, nie?
Ba! bonus sorbetowy będzie jako bonus świąteczny albo dla vipów - tak na początek. A w ogóle w jaki target celujemy?
OdpowiedzUsuńNo koniecznie Basia, koniecznie - produkty z ponad 2000-letnią tradycją będziemy wytwarzać, to jest coś!
OdpowiedzUsuńSerwetka się pałętała po stole i jakoś się dopasowała do reszty :) Dzięki :*
Oczku, to czas zacząć myśleć najwyższy, może co na tych muchach..?
Mysle, ze mozemy w letnikow generalnie (w jaki target, uwielbiam to okreslenie:)!
OdpowiedzUsuńSie znow klabing zrobil, przepraszam...
A letnicy zachwyceni pocztą pantoflową rozniesą wieść że w Koszelewie takie delicje i tłumy będą po śnieżynówkę waliły - i o to chodzi :)
OdpowiedzUsuńA co z wiośniakami? Bo do lata jeszcze kawałek.
OdpowiedzUsuńTo jednak nie mam pojecia co z tymi wiosniakami, napewno musimy oprzec sie na 2000-letniej tradycji, witaminie i produktach naturalnych :-)
OdpowiedzUsuńPrzez wiosnę to my pewnie jeszcze co nieco wymyślimy i będzie i dla wiośniaków ;)
OdpowiedzUsuńI jeszcze zimniki i jesienniki? Oni też penikiem chcieliby procentowo pokosztować naszej ambrozyji.
OdpowiedzUsuńMusowo coś opracować na każdą porę roku, tradycja, produkty naturalne - lokalne i w dodatku sezonowe, o to już szaleństwo!
OdpowiedzUsuńTak! postawmy (na stół też) na sezonowość - całoroczną! :)
OdpowiedzUsuń