środa, 2 lutego 2011

Znad Zatoki Perskiej, z kardamonem

Dla Mardżan Aminpur aromaty kardamonu i wody różanej, podobnie jak woń basmati, estragonu i cząbru, były zapachami codziennymi, równie pospolitymi jak, wedle jej wyobrażenia, woń kawy instant i ociekającej tłuszczem pieczeni w konwencjonalnej kuchni zachodniej.
Marsha Mehran, Zupa z grantów

Przeczytałam Zupę z granatów, przeczytałam też drugą jej część i przyznaję - chyba na zbyt wiele się nastawiałam, bo nie oczarowały mnie wcale*. Są ciepłe, pogodne, szybko się czytają, świetna grafika, bliskowschodnie klimaty i obecność przepisów obiecują wiele, ale.. W mojej ocenie jednak - zbyt wiele. Co mnie w nich zraziło? Ano przede wszystkim zbyt schematycznie, karykaturalnie wręcz nakreślone postaci i zbyt jednoznaczne oceny. Wiem, taka konwencja - fajnie jednak gdy konwencja służy czemuś więcej niż li tylko wskazaniu palcem któremu z bohaterów czytelnik ma kibicować a któremu nie. Jakoś tak już mam, że jeśli ktoś zbyt wyraźnie mówi mi co powinno mi się podobać a co nie, to mi na przekór podoba się to drugie :-) I tak - by pozostać w temacie kulinariów - czytając o niebiańskich aromatach wody różanej, abgusztu czy baklawy i o zgniłej szynce oraz ociekającej tłuszczem pieczeni stawałam się, strona po stronie, gorącą orędowniczką tejże pieczeni, choć w rzeczywistości pieczeń jadam jakieś 2 lub 3 razy do roku a kuchnię bliskowschodnią wielbię i uważam, że dorównuje jej tylko włoska.. Kuchnia Zachodu ma jednak, jak myślę, do zaoferowania również nieco więcej niż kawę instant i tłuste mięso, a w Wodzie różanej.. nawet cydr jest dobry dopiero wówczas, gdy doprawi się go kardamonem (wedle wskazówek głównej bohaterki).

Do rzeczy jednak! Czemu piszę o Zupie z granatów i Wodzie różanej.. skoro wcale mi się nie podobały? Otóż gdyby nie Woda różana i chleb na sodzie nie odkryłabym pewnych cudownych ciasteczek, a już na pewno nie odkryłabym ich już teraz. Kto czytał ten na pewno pamięta ciasteczka z ciecierzycy, które Mardżan Aminpur wypiekała z okazji święta w Ballinacroagh - ciasteczka z ciecierzycy zachwyciły mnie od pierwszego momentu, gdy o nich przeczytałam, zamieszczony w książce przepis obiecuje bowiem ciasteczka, które nieziemsko pachną kardamonem.. Kocham kardamon, nie mogłam nie upiec!Nie zaproponuję dziś jednak ciasteczek kardamonowych z Wody różanej.., nie przypadły mi one do gustu (znów :D) -moje środkowoeuropejskie podniebienie chyba zbyt silnie skojarzyło smak ciecierzycy ze smakiem falafli (falafel na słodko? nieee..). Zresztą w samym przepisie najwyraźniej czegoś brakuje (1/2 szkl. płynnego tłuszczu na ponad 4 szkl. suchych składników, żadnego jajka, mleka, wody, nic). Zaproponuję inne ciasteczka - irackie ciasteczka z kardamonem, które wyszperałam u Meedo i Zainab z Arabic Bites szukając innej wersji przepisu Mardżan. Te ciasteczka są chrupiące, pysznie korzenne, są cudownie kardamonowe! Doskonałe!

Klejah, czyli kardamonowe ciasteczka z Iraku (przepis Meedo, Arabic Bites):

3 szkl. mąki pszennej (może być pełnoziarnista)
3/4 szkl. cukru
1/4 szkl. mleka
1/2 szkl. oleju słonecznikowego lub kukurydzianego (u mnie pół na pół słonecznikowy i delikatna oliwa)
1 jajko
2 łyżeczki utartych w moździerzu ziaren kardamonu
1 łyżeczka proszku do pieczenia (można pominąć)
szczypta soli
+ jajko i 2 łyżki mleka do posmarowania

Cukier rozpuszczam w mleku (podgrzewając i mieszając), studzę (warto nawet na chwilę wstawić do lodówki). Mąkę łączę z kardamonem, proszkiem i solą, dodaję olej, siekam łyżką do powstania okruchów, mieszam z jajkiem i cukrem rozpuszczonym w mleku - zagniatam gładkie ciasto. Cisto odkładam na 15 min. do lodówki, wałkuję, wycinam kółka, na każdym kółku nieostrą stroną noża odciskam wzorek. Każde ciastko smaruję jajkiem rozbełtanym z mlekiem. Piekę w 175'C na jasno-złoto (ok. 10 min). Pyszne, obłędnie kardamonowe, doskonałe do kawy :-)*Choć Kota i Godota polubiłam niezmiernie :-)

20 komentarzy:

arek pisze...

Uwielbiam zapach kardamonu! A co do sposobu opowiadania to tez tak mam, ze wole miec mozliwosc zadecydowania kogo lubie ;)
Piekne ciasteczka.

aga pisze...

ale ladniutkie:) z korzennym aromatem... chetnie schrupie takie ciasteczko:)

An-na pisze...

Moniko - ja omijam te książki z daleka, czując, że szkoda czasu na kiepską literaturę kulinarną ;) Już tytuły są żałosne, choć granaty lubię bardzo! A ciasteczkom z kardamonem warto się przyjrzeć :)

Pozdrawiam :)

Waniliowa Chmurka pisze...

Szalenie ciekawe te ciasteczka, a jakie piękne w kształcie;)

viridianka pisze...

obłędnie.. kardamonowo mi się podobają ;)) Szczególnie ten wzorek - bardzo oryginalny.

Bea pisze...

Sliczne ciasteczka! I to ostatnie zdjecie urocze :)
Kardamon uwielbiam, ciasteczka wiec chetnie wpisuje 'na liste' ;)
Za to ksiazek o ktorych wspominasz nie czytalam, i chyba jednak po nie nie siegne w takim razie ;)
(teraz czytam 'Sprawiedlwosc owiec' zarekomendowana mi przez Basie :))

Pozdrawiam serdecznie Moniko!

Maggie pisze...

Kardamon to ostatnio jedna z moich ulubionych przypraw, wiec na pewno zrobie kiedys te cudne ciasteczka!

Tilianara pisze...

Ja polubiłam tą książkę, ale przyznam się że po ponad roku od jej przeczytania teraz pamiętam tylko aromaty, które mi się wtedy z nią kojarzyły :) I kurczaka w sosie orzechowym mmmm pycha :) Chyba powtórzę go niedługo, a na deser Twoje ciasteczka upiekę - też kocham kardamon ... pasjami :)

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Dla mnie "Zupa z granatów" to porażka. Naczytałam się przychylnych recenzji, a potem przeczytałam cos płytkiego, przewidywalnego od samego początku i totalnie oklepanego. Nie wiem, może to wina przekładu? :) Ale fakt, Monika - grafika rewelacyjna (ona mnie przyciągnęła), kulinarne tło obiecujące...

A kardamon wiecznie kuszący :)

Anonimowy pisze...

Książek nie czytałam i po Twojej recenzji chyba nie mam zamiaru tego robić. Nie przepadam właśnie za taką jednoznacznością; lubię zagmatwanie i niepewność, kiedy coś czytam czy oglądam...

Za to takie ciasteczka mogą być po prostu ładne i po prostu pyszne. To lubię. :)

Pozdrawiam!

Monika pisze...

arek > ja też! Kardamon chyba na równi z czarnym pieprzem albo tuż za :)

aga > dziękuję! schrup schrup :)

An-na > a wiesz, ja do tytułów nic nie mam, wydały mi się bezpretensjonalne i dość obiecujące, ale zawartość niestety rozczarowuje bardzo.. Czasu za wiele nie zmarnujesz bo czyta się piorunem, ale nie powiedziałabym że warto. Ciasteczka za to polecam :)))

Olcik > Upieczesz? :)

viri > no wzorek to dodatkowa atrakcja, obok obłędnego kardamonowego aromatu :)

Bea > Dziękuję, ciasteczka, jeśli tylko lubisz kardamon (coś czuję że lubisz:)), są świetne! A książka - no dziwią mnie te pozytywne recenzje - ale wiadomo, gusta są różne. A jak Ci się podoba Sprawiedliwość..? Ja słuchałam słuchowiska dawno temu w PR3 i byłam zachwycona :)

Maggie > Wobec tego bardzo polecam :)

Tili > Mówisz że kurczak orzechowy pycha? Czyli są dobre przepisy w Zupie..? Bo te kardamonowe z Wody różanej mnie nieźle zraziły do przepisów z tej ksiażki, choć wiem że Słoniowe uszy wychodzą.. A kardamon - wiadomo :)

Ania > O patrz, no ja się bałam że wsadzam kij w mrowisko pisząc niezbyt przychylnie o Zupie (która ma tyle dobrych recenzji) a tu się okazuje że jednak sporo osób podziela moje zdanie :) Miałam podobne odczucia - płytkie, schematyczne te ksiażki..
A ciasteczka Cię skuszą Ania? :-)

Pozdrawiam cieplutko :-)))

Ewelina Majdak pisze...

Czyli Zupy(...) mam nie czytać? :)
Zresztą ja chyba nie lubię takich książek.
Może jestem prosta dziołcha, ale ja wolę kryminały. W tym jestem dobra mogę podpowiedzieć :)
Ciastka to moje smaki zdecydowanie.
Mam nowe foremki jeszcze nie używane obrażą się na mnie jak ich nie użyję ;)

Uściski Moniko jak dobrze Cię czytać!

margot pisze...

książki , książkami ,ale ciasteczka to dopiero się prezentują , wow

Monika pisze...

Polka > no ja nie namawiam :) Kryminały mówisz? To się do Ciebie w tej sprawie odezwę jak będę miała nadmiar czasu, bo ja akurat z kryminałów to jestem noga :D chociaż przez jeden taki to o mało nie pojechałam do Rzeszowa zamiast do Krakowa jakiś czas temu :D

Foremki koniecznie trzeba użyć i myślę że koniecznie do tych ciasteczek :)
Buziak :)
PS. A jak dobrze czytać Ciebie!

margot > Ala, będę nieskromna - one się nie tylko prezentują! :)

asieja pisze...

nigdy nie miałam w dłoniach prawdziwych kardamonowych ziarenek.. szkoda.

margot pisze...

ja już wiem ,że one się nie tylko prezentują :P u mnie w wersji razowej ,a co :D

Unknown pisze...

kardamon to ja zawsze i wszędzie.
biorę je!
ale kusi mnie, żeby z czarnym upiec (oszalałam ostatnio na jego punkcie)
pozdróweczki!

buruuberii pisze...

Gdybym miala zdecydowac o upieczeniu ciatseczek na postawie zdjecia dziewczyn z Arabic Bites, to powiedzialbym stanowczo: Nie! (jestem wzrokowcem kulinarnym, co poczac:), gdy patrze na Twoje Monika, to mowi wielkie Tak!
O tym co soadze o Wodzie rozanej wiesz, zmeczylam 2 rozdzialy... Usciski!

Monika pisze...

asieja > Czyli w Gda nadal problem z całym kardamonem? Słać? :) wiesz, ja jakoś wolę przyprawy niemielone, mielone za szybko wietrzeją mam wrażenie..

margot > Alcia, a ja już wiem że Ty wiesz ;) :)

Karola > Ten czarny też lubię, ale on taki wędzony zapach ma, z czarnym polecam: http://przy-stole.blogspot.com/2010/10/tarta-z-porem.html :-)

buru > Basia, bo w pierka obrosnę i co będzie? :) Dziękuję! Czyli co, upieczesz? :)))

buruuberii pisze...

Upieke, nigdy nei pieklam kardamonowych ciastek :)) Choc mam jeszcze na oku od roku (nie czuje ze rymuje:) takie Marthy Stwert, widzisz ile to u mnie trwa :D

PS. Naprawde tak mysle, takie ciasteczka nei moga byc spalone!