Mam kilka takich przepisów, przepisów-hitów, przepisów ulubionych, przepisów doskonałych - przepisów, o których poza tym, że są hitami, że są ulubione i doskonałe, zupełnie nie wiem, co napisać.Czasem zostawiam je na później, czasem coś się w międzyczasie przypomni, jakaś historia, jakiś komentarz, problem pojawia się wtedy, gdy uzbieram takich hitów z 10 i oprócz tego nic.. "Pocieszyła" mnie trochę Dorota, mówiąc: ja oglądam u Ciebie zdjęcia, bo ładne, zerkam na przepis, bo czasem masz coś fajnego, ale tych długich tekstów to nie czytam, po co czytać o jedzeniu? :)
To może raz pójdę na łatwiznę i napiszę tylko tyle, że gdyby nie to, że jednak stale za obiad idealny uważam ziemniaka to pampuchy byłyby moim obiadem ulubionym? To specjał Babci Alinki, taki sobotnio-niedzielny, słodko-drożdżowy, pachnący rodzinnym domem. A może to dom pachnie pampuchami? Dom pachnie drożdżowym, tego jestem pewna, coraz bardziej jestem też pewna, że chodzi jednak nie tyle o drożdżowy placek, co o małe drożdżowe placuszki. A już na pewno wiem, że dom małej dziewczynki, która teraz kocha drożdżowe bardziej niż jakiekolwiek inne wypieki, we wspomnieniach pachnie właśnie drożdżowymi pampuchami.
Pampuchy to małe drożdżowe placuszki, smażone na niewielkiej ilości tłuszczu, wcinane na gorąco, maczane w cukrze, słodkie, pachnące, domowe. Babcia, gdyby się dowiedziała, że proponuję Wam smażyć je z 30 dag mąki, złapałaby się za głowę, ja jednak wiem, że to ilość doskonała na obiad dla 2 przeciętnie głodnych osób, kto zjada więcej ten sobie pomnoży :)
Pampuchy (przepis Babci Alinki):
300 g mąki
ok. 20 g drożdży
1 szkl. mleka
1 jajko+1 żółtko
sól, cukier
woda (ok. 1/2 szkl.)
1 łyżka stopionego masła
+
cukier kryształ
Z drożdży, mąki i mleka zrobić rozczyn. Połączyć rozczyn z mąką, jajkami, przyprawami, masłem i mlekiem, w razie potrzeby rozrzedzić ciasto wodą (konsystencja ciasta ma być "plackowa", powiedzmy, że zbliżona do baby Neli), wyrobić łyżką. Odstawić na chwilę do podrośnięcia, smażyć placki na niewielkiej ilości tłuszczu, odsączyć. Wcinać maczając w cukrze, najlepsze :-)
17 komentarzy:
Moniś, cudne są te racuchy! :) Ja znam je jako racuchy właśnie. Uwielbiam z cukrem pudrem albo dżemem. Dawno nie jadłam takich, oj bardzo dawno nawet.
Pampuchy to dla mnie parowańce (bułki na parze), ja je zawsze zwę parowańcami, bo tak babcia Rózia nazywała. Wiem,że niektórzy mówią na nie kluchy na łachu albo też buchty i pampuchy właśnie.
Fajne są te regionalne nazwy, takie różne.
Ściskam ciepło Kochana :*
U mnie też to racuchy, a pampuchy to takie białe buły na parze :) Ale uwielbiam, moje dzieci też zresztą :)
Pyszne, u mnie takie to racuchy, obowiązkowo oprószone cukrem pudrem :)
No i Dorota rozwiala nadzieje wszystkich blogerow, ktorzy mysla ze ktos nas wogole czyta :D
Monis, a moja babcia zawsze robila takie placuszki przypalone (lepiej piec 10 minut zeby sie dosmazyly:) i chyba srednio lubilam, ale od czego mamy rece dwie!
PS. Jeszcze odnosnie naszej milosci do drozdzowego, to pamietasz moj dylemat: makagigi.blogspot.com/2010/06/z-kokosowym-mlekiem.html ??
Majana, Agnieszka Trzaska > Potwierdzacie moje podejrzenia że mamy w rodzinie coś pomerdane, bo u nas racuchy to placki ziemniaczane a pampuchy to właśnie toto :) A te na parze to parzaki zdaje się, zresztą dopiero niedawno sie dowiedziałam że ktoś te parzaki tu robił :)))
Kamila > Ja wolę z kryształem :)
buru > Basia, no właśnie, ona potrafi człowieka na ziemie sprowadzić :D Dylematu nie pamiętam (tzn już doczytałam - o brownies chodzi?) ale za to pamiętam że mam te bułki upiec, mleko kokosowe stoi u mnie chyba ze 2 lata, kupione z myślą o nich :D
No cóż - jedni nie czytają, a inni czytają. Mam nadzieję, że (obie z buruuberii) nie przestaniecie pisać, bo właśnie Wasze teksty czytam i chłonę, i to dla nich mam Wasze blogi na pasku bocznym.
A niektóre zdania już weszły na stałe do mojego repertuaru ( "Jaki przepis! Chleb się po prostu piecze!" ).
Dużo jest w sieci blogów z pięknymi zdjęciami, ale bez godnych uwagi tekstów. Zajrzę i idę dalej. A u Was zostałam :)
Monika, tak, tak o to ze my sie rozdrabniamy nad drozowym, a i tak kazdy woli brownies ;-)
Nordstjerna, dzieki wielkie, naprawde! Ja to sie troszke smieje i wadze, ale wlasnei w glebi duszy mam nadzieje ze ktos nas czyta :) w koncu mozemy sprawdzic ze ktos na te nasze moj blogi "wchodzi" wiec moze czasem przeczyta :) chyba moge powiedziec i za mnei i za Monike, ze poki co bedziemy pisac i jeszcze raz dzieki za slowa otuchy!
Usciski dziewczyny!
Pampuchy i u mnie moja Mama robi i to właśnie takie. Przepisu nie znam, ale na "obrazku" ;) to takie same!
pysznie się zapowiadają :)
M.
Nordstjerna > Nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś pisząc o tym chlebie, pamiętasz! :) Strasznie Ci dziękuję za te słowa, pochwał zawsze miło się słucha, ale taki komentarz to skarb, tym bardziej się cieszę, bo pamiętam Twój komentarz u Eweliny (o krowach) - bardzo mi bliskie to co wtedy napisałaś :))) Uściski wielkie :)
buru > Basia, możesz! :))) No pewnie że mamy taką nadzieję, chociaż chyba trzeba czasem i przepisy fajne zamieszczać, nie tylko "historyjki", żeby i Dorocie się podobało ;) :))) Buziak!
Monika L.> Monika, ależ się cieszę! Jesteś pierwszą osobą która mi mówi że też nazywa te placki pampuchami, Twoja Mama może z Mazowsza? :)
Uściski serdeczne Dziewczyny :)
A jeszcze do Basi, Basia wiesz, tu ostatnio sie pojawiają prośby i o inne ciasta (choć brownies oczywiście nadal górą ;)) ale drożdżowej buły nikt nigdy przenigdy sobie nie zażyczył :D A nieskromnie twierdzę że piekę całkiem niezłą - no i co po tym, sama mam sobie piec? :DD
Monika, powiem Ci szczerze, ze pieke czasem komus z najblizszych "bułę", tym ktorzy kochaja drozdzowe, ale dlatego ze wmawiam Im ze to najlepsze z najlpeszych. Jednak gosciom, przyjaciolom - nigdy... i nigdy nei poprosili. Wyjelam wlasnie z piekarnika blache kokosowych buleczek - mysle, ze czasem mozna sobie upiec, a co ;-) :*
Uwielbiam takie pampuchy, zwłaszcza z domowym dżemem! :)
uwielbiam takie i często robię - a mówię na nie racuchy :)
U mnie też funkcjonują pod nazwą "racuchy", a "pampuchy" to białe pyzy na parze :) A jeśli chodzi o smażenie to właśnie zawsze smażę na dość dużej warstwie oleju - rzepakowy jest nawet zdrowy, nie szkodzi na serce, ma sporo witamin, a jak odłożymy racuszki na ręcznik papierowy to on większość tłuszczu i tak wchłonie :)
buru - Basia, ja te kokosowe bułki chyba wreszcie upiekę.. :))):*
Bon Apetit > A ja z cukrem kryształem :)
grazyna > No właśnie Grażynka, u nas jakoś opacznie, racuchy to ziemniaczane placki a pampuchy to racuchy :D Jak zwał tak zwał, grunt że smakują :)))
gruszka > A ja jak mogę smażyć na małej ilości tłuszczu to tak właśnie robię, po co dodatkowo dowalać tłuszcz, tego akurat w diecie zazwyczaj nie brakuje.. No i szczerze mówiąc smażenia w głębokim tłuszczu kiedy nie jest to niezbędne i osączania na ręczniku to zupełnie nie rozumiem.. No tak się czepiam, ale cieszę się że piszesz :) Pozdrawiam ciepło!
Ale tutaj akurat chodzi o smak - zupełnie inaczej smakują te smażone na głębokim tłuszczu i później odsączone, niż te które smażone są na małej ilości - sprawdzone! :) A odsączenie jest właśnie po to, żeby w ostateczności nie zjeść go aż tak dużo, bo ponoć dziennie człowiekowi wystarczą dwie łyżki oleju ;)
No to ja chcę żeby smakowały tak jak te smażone na małej ilości tłuszczu, czyli tak jak u Babci ;) Uparta będę :)))
Pozdrowienia :)
Prześlij komentarz