poniedziałek, 27 stycznia 2014

Ischler Törtchen

Z torcikami z Bad Ischl po raz pierwszy spotkałam się lata temu w Serbii, choć wówczas nie miałam pojęcia, że  mają one cokolwiek wspólnego z austro-węgierskimi łakociami, którymi ponoć zajadał się Franz Josef. A nawet gdybym wiedziała to bym nie uwierzyła, ewentualnie zwątpiła w gust Najjaśniejszego, bo ciasteczka te delikatnie mówiąc były mało smaczne. Išleri, bo o nich mowa to jedne z serbskich świątecznych ciasteczek, w komercyjnym wydaniu dostępne jednak również przez cały rok i popularne mniej więcej tak jak nasze Delicje. I, jak już wspomniałam, dość wstrętne ;) Dwa biszkopto-podobne ciasteczka o aromacie całego bukietu tych E, których naprawdę nie mam ochoty jeść, z czego jedno oblane czekoladą i przełożone Eurocremem (łakoć, który mnie odrzuca i sztandarowy produkt serbskiego przemysłu cukierniczego - krem w dwóch kolorach - jasnym i ciemnym - jasny podobno waniliowy, ciemny orzechowy, jeden i drugi - właściwie tylko niemożebnie słodki ;-)).

Po latach znalazłam Išelske dortičky w Sandtnerce, mojej ulubionej czeskiej kuchařce, wyszperałam gdzieś przepis na išleri w dużo ciekawszej formie niż ta sklepowa, jednak dopiero, gdy całkiem nie tak dawno temu, dzięki Ptasi, trafiłam na Wiedeńską kuchnię Ciotki Herthy, a w niej na torciki z Bad Ischl, postanowiłam je wreszcie upiec. I oczywiście okazało się to strzałem w dziesiątkę - torciki z Bad Ischl są pyszne i, jak nie trudno się domyślić, niewiele mają wspólnego z ich przemysłową wersją. Przy okazji szperania w czeluściach internetu w poszukiwaniu informacji o torcikach trafiłam też na kilka ciekawostek, między innymi na taką, że w Bad Ischl właśnie miały miejsce zaręczyny cesarza Franciszka Józefa i (wówczas jeszcze nie) cesarzowej Sissi, co niewątpliwie podnosi atrakcyjność tych ciasteczek o kolejnych kilka punktów :-)
Ischler Törtchen to smakołyk bardzo elegancki choć tak naprawdę prosty, prosty w szlachetny sposób, nieprzekombinowany, taki w sam raz. To dwa kruche, maślano-migdałowe ciasteczka przełożone kremem bądź konfiturą, oblane czekoladą i udekorowane orzechami. Bardzo pyszny, idealny do kawy, najlepiej tej z chłopcem w tureckiej czapce w logo :-)

Ischler Törtchen, czyli torciki z Bad Ischl (za Tante Hertha Vienesse Kitchen i Sandtnerovą):

Ciastko:

250 g mąki
140 g masła
80 g cukru
40 g zmielonych migdałów
1 duże żółtko
1 łyżka mleka
40 g cukru pudru

Krem:

100 g cukru
3 żółtka
odrobina mielonej wanilii
1 łyżeczka rumu
20 g konfitury z czerwonej porzeczki
150 g uprażonych orzechów laskowych

lub:

100 ml ulubionej konfitury (najlepiej morelowej lub z czerwonej porzeczki, pomarańcze też sprawdziły się świetnie)

+ czekolada i masło w proporcjach ok: 3:2
+ orzechy do dekoracji (u mnie pistacje)
Z mąki, masła, migdałów, cukru, żółtka i mleka zagnieść ciasto kruche, schłodzić, rozwałkować, wycinać kółka 6 cm, schłodzić, upiec na złoto 12-15 min. w 180'C. Przygotować krem: z żółtek, cukru i rumu utrzeć gęsty, puszysty kogel-mogel (można na parze), połączyć z konfiturą i uprażonymi, posikanymi orzechami. Składać po dwa ciasteczka przekładając konfiturą lub kremem, oblać glazurą czekoladową, udekorować. Podać na białych talerzykach i czuć się jak na wczasach w Bad Ischl ;-) 

 PS. Ciasteczka piekłyśmy razem z Madzią - Tili, Madzia jakiś czas temu ochrzciła mnie ciasteczkowym potworem (choć oficjalnie twierdzi że mistrzynią ;)) więc nie miałam wyjścia, musiałam zmusić Ją do wspólnego pieczenia.. ciasteczek oczywiście ;-) Madzia, dzięki wielkie za przemiłe, kuchenno-wirtualne czwartkowe popołudnie :-)

8 komentarzy:

Tilianara pisze...

Moniś, moje ciasteczkowe potworki są oldskulowe, a Twoje jak na Mistrzynię i Muzę Ciasteczkową przystało eleganckie i piękne! Zachwycające :)
Super się razem piekło i pogaduszki prowadziło. Już czekam na następny czwartek i kolejne ciasteczka :)
Buuuuzial cieplutki :*

Yen_z_Ven pisze...

Bardzo ładna delikatna i zarazem wykwintna dekoracja:)a ciasteczka trzeba wypróbować....

margot pisze...

O ja Cię , Monika, ty naprawdę ciasteczkowy potwór vel ciasteczkowa mistrzyni, te torciki są boskie i Sisi je jadła, moja ulubiona cesarzowa
a dekoracja Monika no taka mercedesowa, Wow

Milena pisze...

Prześliczne!

babka z rodzynkiem pisze...

Wyglądają przecudnie!:-)

Majana pisze...

Jejku Moniś, one są piękne! Profesjonalne po prostu. Super!
Pozdrówki:)

Gosia Oczko pisze...

One naprawdę elegancko wyglądają :)

Jswm pisze...

Przepiękne! zapisuję przepis.

P.S.
było by dużo bardziej elegancko, gdyby orzechy nie były "posikane" ;))