poniedziałek, 16 stycznia 2012

Z suszonymi owocami - keks

Jak co roku o tej porze (a był grudzień) siedzieliśmy przy zielonym stoliku w Semaforze*, góra była zajęta, więc wyjątkowo na dole, wyjątkowo - bo na dole zimą bywa raczej zimno. Na szczęście jest i na dole zielona koza, ogień i kosz drewna, nas też było kilkoro, stolik niewielki, doskonałe humory (i ciepłe szaliki i piwo, które niektórzy próbowali podgrzewać przy kozie) ogrzewały atmosferę. Tak więc siedzieliśmy przy zielonym stoliku i opowiadali kto, z kim, gdzie i jak to możliwe i dlaczego ta zima taka dziwna, na ciężkie tematy, na których się nie znamy a na które tak lubimy dyskutować nie przyszedł jeszcze czas, na życiowe tematy najlepiej rozmawia się w okolicach północy.

Do północy było jeszcze daleko, gdy przyszła Ewa, wyjęła z torebki aromatyczne zawiniątko i mówi: Mam dla Was keks, chcecie? Też pytanie! Zawiniątko kryło keks bardzo świąteczny, z białą polewą upstrzoną żurawinowymi kropkami i podobno bardzo zdrowy, bo razowy, ale o tym akurat jeszcze wtedy nie wiedziałam. I, gdy większość keksów, których miałam okazję dotychczas próbować kwalifikowało się do kategorii "sucha buła" (czyli niedobre ;-)), tak keks Ewy był obłędny - lekki, wilgotny i pełen bakalii, właściwie były to bakalie w odrobinie delikatnego, ciemnego ciasta, bardzo aromatycznego. O przepis nie musiałam długo prosić (Ewa, dziękuję!) i jakież było moje zdziwienie, gdy się okazało, że ów pyszny keks piecze się z razowej mąki, płatków owsianych, odrobiny tylko cukru.. Wielkie, bo jestem raczej znana z psucia wszelkich zdrowych przepisów ;-), nie udało mi się dotychczas oszaleć na punkcie super zdrowej żywności, uważałam zawsze i nadal uważam, że mąka razowa nie zastąpi białej (jak razowy chleb nie zastąpi białego i na odwrót), ksylitol nie zastąpi białego cukru (bo brzoza to nie buraki) i nie ma co się oszukiwać, z otrąb drożdżowej baby nie będzie.

Właściwie nie miałam zamiaru pisać tu dziś o dietach, ale trafiłam na artykuł Marty Gessler Brownie bez glutenu** (najnowsze WO), z którego to artykułu dowiadujemy się, iż, cytuję: kulinarny hot trend na 2012 to jedzenie bezglutenowe, które w dodatku ma być złotą receptą na odchudzanie. Więc będzie dygresja. Do trendów i mód mam taki stosunek, ze zazwyczaj konsekwentnie je ignoruję, ale wobec takich, powiedzmy wprost - bzdur, zmilczeć nie umiem. Gdy czytam o coraz to kolejnych dietach-cud, nakazujących eliminować takie czy inne składniki, mam ochotę od razu proponować dożylnie glukozę, zgaduję że efekt odchudzający zadowoli każdego.. Ale czy o to chodzi?

U Dominiki na lodówce wisiał kiedyś rysunek ze zwierzątkami, św. Piotrem i hasłem Jedz mniej, bramy raju są wąskie. Mniejsza o metafizykę, ale trafniejszej wskazówki dotyczącej odżywiania nie znam. Jemy za dużo, to i tyjemy, proste. Jedna pszenna bułka albo dwa ciastka, nikomu nie zaszkodzą, wiadro choćby najzdrowszych otrąb - i owszem. Po co z czegokolwiek rezygnować, kiedy wystarczy zmniejszyć porcje ? Jeść wszystko, a po trochu, w ilościach odpowiednich dla jednej osoby, a nie za dwoje, za troje? I z radością, ze smakiem, to przede wszystkim!
A wracając do keksa Ewy - był pyszny :-) Oczywiście, że wypieki z razowej mąki mogą być pyszne, byle nie twierdzić, że są doskonałe "zamiast". Keks Ewy to nie żaden erzac, to doskonały keks z masą suszonych owoców, otrębami i białą czekoladą. Choć i ten doskonały przepis trochę zepsułam, bo, jak mawiam, płatki owsiane kłują w zęby, więc ich nie dodałam ;-)

Keks - przepis Ewy W. + co nieco ode mnie:

1,5 szkl. mąki
1,5 szkl. otrąb***
3 jajka
50 g oliwy
50 g stopionego masła
3 łyżeczki sody (płaskie)
3 łyżki pomarańczy i skórek pomarańczowych usmażonych w cukrze
2 łyżki miodu gryczanego (raczej czubate)
1 łyżeczka zmielonego kardamonu
0,75 szkl. brązowego cukru + 3 łyżki cukru z wanilią
2 szkl. suszonych owoców (rodzynki, suszone śliwki, porzeczki, jagody, żurawina)
1 szkl. migdałów
100 g ciemnej czekolady
+
1 szkl. alkoholu do namoczenia owoców (u Ewy wódka+domowe wino+rum, u mnie miód pitny+rum)
+
biała czekolada, 2-3 łyżki mleka, suszone owoce

Owoce posiekać, namoczyć w alkoholu. Do owoców dodać miód, pomarańczę i czekoladę. Mąkę połączyć z otrębami i cukrem. Jajka ubić, wymieszać z tłuszczem, połączyć z bakaliami. Dodać suche składniki, dobrze wymieszać, przełożyć do keksówki. Piec 45-60 min. w 175'C (do "suchego patyczka"). Białą czekoladę rozpuścić w gorącym mleku (bez mleka lubi się przypalić), rozsmarować na przestudzonym cieście, udekorować suszonymi owocami, np. podsuszonymi jagodami z nalewki jagodowej bądź jak Ewa - żurawiną.
A w nawiązaniu do PS. z poprzedniej notki o nalewce, proponuję keks z owocami z tejże - wrzucenie do keksa owoców z nalewki to mój pomysł, nieskromnie powiem, że chyba całkiem niezły :-)

Keks z suszonymi owocami z nalewki - wariacja na temat przepisu Ewy:

2 szkl. mąki
3 jajka
0,75 szkl. cukru
0,25 szkl. oliwy
0,25 szkl. stopionego masła
1 łyżeczka proszku do pieczenie (płaska)
1 łyżeczka sody (płaska)
sok i skórka z 1 cytryny
3 łyżki nalewki na suszonych owocach
1 łyżka miodu lipowego
2 szkl. suszonych owoców z nalewki
0,5 szkl. migdałów
0,5 szkl. orzechów włoskich

Jajka ubić z cukrem, ciągle ubijając dodać tłuszcz. Masę jajeczną wymieszać z sokiem z cytryny, miodem, skórką i alkoholem, dodać bakalie, wymieszać, dodać mąkę z proszkiem i sodą, znów dobrze wymieszać. Ciasto przełożyć do keksówki, piec do suchego patyczka (coś ok. 60 min.) w 175'C. Lekko alkoholowy, pyszny!
*Semafor = Pub Pod Semaforem w Szczytnie. Zajmuje starą wieżę wodną tuż przy stacji kolejowej i tak jak Cafe Camelot w Krakowie, tak w Sz. najbardziej lubię właśnie Semafor. Za co? Przede wszystkim za towarzystwo, z którym zdarza mi się tam (kilka razy do roku) bywać, a poza tym za owe ciasne, zielone ławy i arcyniewygodne okienne nisze, drewniane podłogi, ceglane ściany, za żywy ogień, za kolejowo-szalony wystrój, za gorącą herbatę w blaszanych kubkach i za trzy towarzyskie kundle, które lubią zająć pół podłogi na górze. Za dość nieokreślone godziny otwarcia, pierońsko kręte schody i za lotki latające nad głowami też lubię i przy okazji dziękuję D+K+P a chyba zwłaszcza P za uświadomienie, iż można celować nie tylko "oby do tarczy" ;-)

** U Ewy było tak: 1 szkl. mąki, 1 szkl. otrąb, 1 szkl. płatków owsianych, może być też 2 szkl. mąki razowej + 1 szkl. płatków.

13 komentarzy:

gingerhoney pisze...

mmm polewa z białej czekolady sprawia, że pożarłabym cały:))

margot pisze...

Keks mercedes ,obie wersje:)))
Monia, no wiesz masz 100% racji, ale to już wiesz :)

Majana pisze...

Moni, cudowny ten keks! Piękne zdjęcia, takie z duszą wiesz?
My lubimy wilgotne ciasta,więc Twoj keks z pewnoscią by nam posmakował. A owoce z nalewki to cudny pomysł.

I Monis o tej modzie i dietach to pewnie racje masz kochana :-)

Uściski:*

ewelajna Korniowska pisze...

Monika, ja chcę do Szczytna...!!! jak tam taki klimat i ludzie, zabierzesz mnie kiedyś?

A o dietach tez myślę tak samo. Tekst o wąskich bramach raju słyszałam i wyraża dokładnie to, co myślę:)
Keks musiał być pyszny, ale ja chcę jeszcze Twój przepis na białą polewę.
Owoce z nalewki jeszcze mam...:) Pomysł najlepszy:)
Uściski!

Ola pisze...

lubię czasami "zdrowo" pogotować ale zazwyczaj wyłącznie ze względów smakowych, czy z chęci chwilowej zmiany diety na mniej obciążającą, ale w zupełności się z Tobą zgadzam - jemy za dużo, więc tyjemy. A całe koło napędza się już w dzieciństwie, rodzice dają kilkuletnim dzieciom porcje jak dla dorosłych (żeby miały dużo siły, żeby lepiej rosły itp.), te rozpychają żołądki i odczuwają coraz większą potrzebę zaspokojenia głodu i choć nie uważam, że powinniśmy jeść wszystko co do jedzenia jest przeznaczone (mam tu na myśli naszprycowane chemią kolorowe napoje, czy jedzenie z proszku jak dla kosmonautów), to zgadzam się w stu procentach z twierdzeniem, że aby utrzymywać dobrą kondycję nie należy odmawiać sobie wszystkiego i przerzucać na "suchy chleb dla konia" w zależności od mody, glutenowy czy nie. pozdrawiam serdecznie! :)

Kasia_S pisze...

Ostatnio mam smaka na suszone owoce więc Twój przepis na keksik jest jak najbardziej dla mnie:)
A co do nowości w dietach to ja nawet nie czytam tych bredni. Lubię sobie smacznie ugotować, a później porządnie podjeść, o odmawianiu nie ma mowy. Mój nałóg to słodycze. Aby utrzymać sylwetkę i zdrowie fizyczne zamiast podwieczorka serwuje sobie porcje joggingu na świeżym powietrzu. To w zupełności wystarcza, łatwo i przyjemnie bez wyrzeczeń:)

Monika pisze...

Asieńka > A wierz mi że nie tylko polewa tu dobra, choć zła nie jest i ona :)))

margot > Alcia, no wiem Aluś :))) :*

Majana > Madzia, z duszą mówisz, znów mam powiedzieć ze to brak światła? Powiem - dziękuję :))) :*

ewelajna > No powiem Ewelajna że do Szczytna, do Mazur mam stosunek bezkrytyczny, ale chyba i obiektywnie patrząc to klimat tam jest, semafor jest bardzo klimatyczny :) Zabiorę Cię w każdej chwili :))) Zresztą wszędzie są i miejsca i ludzie, prawda? :)
Ewelinka, biała polewa to dokładnie tak jak napisałam, zagotowuje 2-3 łyżki mleka (tak żeby zakryło dno garnuszka), wrzucam białą czeko i rozpuszczam, wszystko :) :*

Ola > Nic dodać, nic ująć, rozepchane żołądki to jest nasza zmora.. Jeść wszystko - oczywiście że miałam na myśli produkty nieprzetworzone, naturalne, dobre jedzenie w rozsądnych ilościach+ruch i będzie dobrze :)))

Pozdrawiam Was cieplutko :-)

atina pisze...

Keks wygląda rewelacyjnie! A to widzę,że najlepiej jak najpierw zrobię nalewkę, a potem keks;) Pyszności :)
Co do mody , odchudzania ... ha, ha, ha masz Monia rację:) Co jakiś czas nowa moda w tym temacie się pojawia. ja mam koleżankę w pracy, co to każdej metody próbuje. Kiedyś dużo zrzuciła, ale to właśnie na diecie "MŻ" (mniej żarcia;)) potem przybrała i teraz żadna już na nią nie działa;) Śmieje się,że mogłaby jeść tylko powietrze a i tak by tyła;)))
Buziaki:*

Toczka pisze...

Keks zdecydowanie powinien być ciężki i wilgotny, moja babcia była mistrzynią w wypieku tego ciasta, ale jakoś nie zostawiła swoich przepisów :( W związku z tym wypróbuję ten, skoro polecasz i tak apetycznie o nim piszesz :D

Gosia Oczko pisze...

Amen, Żabko. Jeść, co się chce a rozsądnie, to chyba jest kwintesencja zdrowej diety. I po co komu wtedy diety cud?

buziaki

Ewelina Majdak pisze...

Nie cierpię słowa dieta. Nie cierpię bo robi ludziom wodę z mózgu.
Monika ten przepis na keks z miodem gryczanym jest obłędny.
Upiekę go na święta w przyszłym roku.
Ma cudny kolor! I te składniki...
Takie ciasta to bym mogła jeść w nocy o północy!

Ściskam ciepło :*

karoLina pisze...

Dla mnie keks to też sucha buła (włącznie z jednym ulubionym w mojej rodzinie, którego zawsze odmawiam upiec). Często mam ciągoty do tego, żeby zdrowo coś zjeść, chociaż właściwie to raczej zauważam, że lepiej się czuję (fizycznie!) po czekoladzie, spaghetti carbonara i najzwyklejszym białym chlebie, niż warzywach i kurczakach na parze. Zresztą też chyba o tym niedługo napiszę.

Ale do tego, co o dietach napisałaś, podpisuję się obydwoma rękami, palcami u nóg nawet, bo i mnie pani G. zirytowała, tym bardziej, że mam od dawna jej jeszcze bardziej bezglutenowy, bo w ogóle bez mąki, przepis na ciasto czekoladowe. Pyszne zresztą.

buruuberii pisze...

Wiec jak Ty Monika piszesz o "suchej bule" to powim Ci, ze jedyne co uslyszalam od L nt. Twego keksu brzmialo "leoszy od tego twojego izraelskiego, bo mokry" :-) Bierz jako komplement i wierz mi, ze byl mniam mniam!
Tak sie zastanawiam czy moze zrobic taki pomiedzy: pol owocow z nalewki, pol suszonych, bo ten ze zdjecia z polewa wyglada niczego sobie ;-) i usciski!