środa, 22 lutego 2012

O zapachu herbaty Earl Grey - gorąca czekolada

..czeremcha, śliwa, czereśnia..

W świecie wszystko ma jakiś zapach.. Film Jasminum zapachy przenikają - owocowo pachną trzej milczący bracia, pachną lewitujące kaczki, zapachowe kompozycje tworzy Natasza. Pachnie też świeży chleb, który brat Zdrówko kroi dla Eugenii, pachną perfumy Jill Sander No 4.

Zauważyłam kiedyś, że zapachy, które silnie skojarzyły mi się z perfumami, nijak nie przyjmują się w mojej kuchni. Perfumowe ziarna tonki od dłuższego czasu leżą w słoiczku i nie zanosi się na to by szybko ów słoiczek opuściły, lawenda - w kuchni nie przejdzie.. W drugą stronę działa to znakomicie, ulubione zapachy kuchenne, zapachy drzew owocowych, przypraw - nimi lubię otaczać się i na co dzień, za nimi odwracam głowę na ulicy - mandarynka, wanilia, pomarańcza, liście owocowych krzewów. Czeremcha, śliwa, czereśnia. Porzeczka, herbata, bazylia. Bergamotka.

Pewnego kwietniowego poranka, przed kilku laty, spacerując ulicami starego Rzymu trafiłam do sklepiku z czekoladą. Sklep jak sklep, maleńkie sklepiki specjalizujące się w sprzedaży jednego typu produktów pojawiały się wówczas już i w Polsce. W tym rzymskim było jednak coś co naprawdę robiło wrażenie - nie skłamię jeśli powiem, że dech zaparło mi na widok ściany, którą od sufitu do podłogi zajmował regał z maleńkimi przegródkami - w każdej stała inna tabliczka czekolady. Tak, spędziłam dłuższą chwilę szukając dwóch identycznych tabliczek ;-) Równie długą chwilę (oj, dłuższą!) mogłabym spędzić na wybieraniu tej jedynej czekolady, którą chcę zabrać do domu, nie miałoby to jednak większego sensu - nie wyniosłabym przecież całego sklepu :-) Szybko zdecydowałam się na ciemną czekoladę z herbatą Earl Grey, czekoladę o aromacie bergamotki więc - czasem dobrze zdać się na niemal ślepy los. To była najlepsza czekolada jaką jadłam, idealnie wyważona, powiedziałabym nawet - skomponowana, jak ulubione perfumy, w których nuty zapachowe następują po sobie, przenikają się tworząc doskonałą całość, doskonałą kompozycję. Później nie raz szukałam tej czekolady, nie znalazłam, może kiedyś znów znajdę ten sklepik. Przy ulicy rosły, kwitnące wówczas, mandarynkowe drzewka..Nie podam dziś przepisu na tabliczkę czekolady o aromacie herbaty Earl Grey - dodatek samych liści herbaty nie daje aromatu, który pamiętam z tajemniczej, włoskiej czekolady, dodatek herbacianej esencji - owszem, temperowanie czekolady z dużą ilością dodatków wykracza jednak póki co poza moje umiejętności, a matowa, nieelegancka tabliczka mnie nie zadowala :) Zapraszam za to na gorącą czekoladę, w której smak samej czekolady przenika delikatna, ciepła słodycz wanilii, aromat bergamotki stanowi zaś złotą kropkę - ową nutę serca dominującą na końcu cały deser, wieńczącą go - gorącą czekoladę o aromacie czekolady ze wspomnień.

Czekolada z poniższego przepisu to czekolada, o której w Hiszpanii powiedzą espeso - gęsta, taka, że, cytuję Patrizię - churro, które do niej włożysz, nie przewróci się (czyli po naszemu - taka, że łyżka staje ;-)) Wg Culinaria Spain efekt ten uzyskuje się zazwyczaj dodając do mleka/śmietany skrobię kukurydzianą - nie ma jednak takiej potrzeby (chciałabym wręcz powiedzieć - u mnie to nie przejdzie :-)), wystarczy zmniejszyć ilość śmietanki.

Gorąca czekolada o zapachu bergamotki - na podst. Culinaria Spain wyd. Koneman i rzymskich wspomnień, 2 filiżanki:

350 ml śmietanki kremówki
3 łyżki herbaty Earl Grey
150 g dobrej ciemnej czekolady
5 łyżeczek cukru (w tym 3 cukru z wanilią)

Śmietaną zalać listki herbaty, odstawić w chłodne miejsce na 24h. Przecedzić śmietankę, rozpuścić czekoladę, mieszając dodawać śmietankę, podgrzać, osłodzić, przelać do filiżanek. Smakować powoli i cieszyć się chwilą :-)

P.S. Wpis z okazji czeko-weekendu Bei, oczywiście :-)

15 komentarzy:

Asia pisze...

Jakie nowe połączenie! Lubię :)

margot pisze...

jest , jest , Monika eee taka czekoladę to bym wypiła
Hm , powiadasz ,że taki sklep i każda inna, ja nie jestem jakoś mocno za czekolada, ale taki sklep mię nęci i kreci

karoLina pisze...

Brzmi ciekawie, jednak chyba bardziej nawet niż spróbować Twojej czekolady chciałabym się znaleźć w tym rzymskim sklepiku. Czekoladę do picia jednak lubię bardzo, chociaż piję raczej rzadko, bo przeraża mnie liczba zawartych w niej kalorii, właściwie nie wiem do końca, dlaczego przy ciastach aż tak o tym nie myślę. Jednak, aby móc rzeczywiście cieszyć się chwilą, będę musiała zamienić Twój przepis na brownie z earl greyem, co przecież też zapowiada się nieźle.

Monika pisze...

Kuchareczka > zaskakująco dobre, powiem Ci :))) Też lubię - takie komentarze :)

margot > a pewnie że jest, już wczoraj było ;) Alciu, tą czekoladową ścianę mam cały czas przed oczami, obłęd mówię Ci!
PS. Takiej w tabliczce też za często nie jem, ale nowe smaki lubię próbować :):*

KaroLina > Karolu, ależ brownie to będzie to! Albo trufle :) Chociaż na tę do picia też Cię namawiam, wiesz, ona jest taka gęsta że właściwie do jedzenia a nie do picia, jak ciasto ;) Serdeczności :-)))

Kamila pisze...

Czekolada do picia o takiej nucie, tylko zachęca, poziom dobrych hormonów, kpi z organizmu :)

Amber pisze...

Moniko,pięknie skomponowałaś swoją czekoladę.
Czekoladowe sklepy...,u nas szczęśliwie już są.
Ja właśnie lubię takie gęste,że churros się nie przewróci.
Dlatego churros con chocolate to moje pierwsze śniadanie kiedy jestem na hiszpańskiej ziemi.
Czekoladowo Cię pozdrawiam!

Ewelina Majdak pisze...

Monika genialne!
Widzisz, w Twoich wpisach jest coś takiego, co pozwala czytać je jak najwyższej jakości książkę.
Gdybym odwiedziła teraz Rzym, niechybnie spędziłabym pół dnia na szukaniu Twojego sklepu. Bo tak o nim napisałaś, że aż właśnie ten dech w piersiach :)
Uściski Monika :*

Monika pisze...

Kamila > O, zdecydowanie :-)

Amber > Dziękuję :) A wiesz że ja dłuższą chwilę nie mogłam przekonać się do churros con chocolate (czy raczej xurros amb xocolata bo było to w Katalonii ;)) na śniadanie właśnie? Dla mnie to był podwieczorek! Niestety w porze podwieczorkowej absolutnie niedostępny ;)

eMajdak > A czy Ty nie powinnaś już spać Polu? Jutro wczesna pobudka jak sądzę ;) Polcia, dziękuję, aż chce się pisać nowe notki :))) Jak już będziesz jechała do tego Rzymu to daj znać, mniej więcej pamiętam gdzie to było :):*

Monika pisze...

Od earl grey jestem uzależniona, od czekolady także, więc aż strach pomyśleć, co będzie, jak spróbuję tej czekolady ;) Śmietana z earl grey już czeka :)

Majana pisze...

Moniś, piszesz tak, że dech zapiera. Aż widzę mój ukochany Rzym i ten sklepik. Ja go nie znam,ale jak tam będę to poszukam na pewno:). I też kupię tę pyszną czekoladę, o której piszesz tak,że ją prawie czuję. Jej zapach i smak nawet. :)

Piękne zdjęcie Moniś, słowa, zapachy i smak.
Pozdrawiam ciepło:*

buruuberii pisze...

A widzisz Monika ja bym chciala uzyc zapach drzewa sandalowego w kuchni, tylko nei moge wymyslic gdzie :))) choc przyznam, ze gdzie wykozystac cedrowy juz wiem... Fajnie to zauwazylas z tymi zapachami, dzieki rozmowie z Toba o tonec odkrylam ze niektore zapachy sa "niejadalne".
Tekst "churro staje" to naprawde bomba!! Usciski!

PS. Wiem jak zagescic odrobine czekolade (by nei walic smietanki), ale nei jest to maka, zdradze tajemnice emialia :)

Angelika Szostak pisze...

Wypiłabym taką czekoladę;) Świetna propozycja z tą herbatą;)

Monika pisze...

Monika > wow, aleś szybka :))) Strasznie się cieszę i czuję że będziesz zadowolona :) Dasz znać jak wyszło? :)

Majana > To samo co Poli powiem - jak będziesz to daj znać, ja pamiętam gdzie to było, jeśli jeszcze istnieje to polecam baaaardzo :))) Ale jak Ci dziękuje Madzia za taki śliczny komentarz, już bym pisałam nową notkę :*

buru > Basia, to coś czuję że będziemy dziś wieczorem pisać mejle, bo ja z kolei wiem co z sandałowym :D Tu nie napiszę bo chce kiedyś notkę o tym zrobić :))) Cedr w kuchni też mnie ciekawi, wcale nie wątpię że dobre, ale tu wszystko sie zgadza bo ja szpilkowych w perfumach nie lubie a w kuchni - bardzo :)))
Jak Pat powiedziała o churro to płakałam ze śmiechu :)
Buziaki :)

DarkAngelika > Cieszę się że Ci się podoba :)))

Miłego dnia Wam życzę i pozdrawiam ciepło z Mazur :)

Piotr pisze...

Czekolada i Earl Grey w jednym poście? Jestem w niebie. Uwielbiam Earl Greya. Nieustannie poszukuję idealnego. Na razie największe wrażenie zrobił na mnie Earl Grey z niebieskimi kwiatkami od Pierre'a Herme (tak, tego Herme od... makaroników i czekoladek). Co do tonki - a próbowałaś czekolady z tonką? W empikach można dostać. Pozdrawiam z uśmiechem, Piotr - SekretyCzekolady.pl

Monika pisze...

Piotr > Ano w jednym :) A czy nie mówisz przypadkiem o Lady Grey (Earl Grey z płatkami bławatka i skórkami owocowymi)? - to moja absolutnie ulubiona :))) Tonka - nie próbowałam, jakoś mi nie leży ta tonka, mówisz że czeko+tonka jednak daje rade? Pozdrawiam z uśmiechem również, a jakże :)