Na orłowskich piaskach rósł ponoć tylko len i jałowce. Mówią, że przed stu, dwustu laty żyli tam wielcy bogacze, zanim Narew naniosła piachu, Orłowo leżało wśród pól czarnoziemu. Czasem ktoś kopał rów albo studnię to widział. Pod piachem była czarna ziemia. A początkiem XX wieku już tylko ten len i jałowce.
Z jałowca na święta robiło się piwo, na Wielkanoc, na Boże Narodzenie piwo było z cukrowych buraków, jak urosły..
Na Mazury pierwsza przyjechała Heńka. Uciekła właściwie, za kołtuniarzem, inaczej na niego nie powiedzieli. Alinka przyjechała za Heńką, a do nich Karolcia, najmłodsza. I tu też rosły jałowce, więc warzyły to piwo nadal. Potem pojawił się podpiwek więc do jałowców jeździło się już tylko na wycieczki, na niedzielny spacer, a piwo na święta było z podpiwka. Też pyszne.
Nie będę ściemniać, jałowcowego piwa, a nawet podpiwka nie robi się u nas specjalnie często. Prędzej wypije się kubek na kurpsioskich festynach, na jarmarkach, wystarczy. Ale czasem jest i własne, delikatnie miodowe, lekko mętne, orzeźwiające, wtedy też jest święto :-)
Piwo jałowcowe, kozicowe to podobno specjalność kurpiowska, Babcia Alinka jednak przywiozła je z Mazowsza. To jeden z tych lekko gazowanych, orzeźwiających napojów takich jak kwas chlebowy, podpiwek, czy różne kwasy owocowe - co powiecie na piwo jałowcowe do majówkowego kosza?
Piwo jałowcowe - na podst. przepisu Babci Alinki:
1 l owoców jałowca (świeżych, suszonych można dać nawet połowę mniej)
2-3 garści szyszek chmielu
10 l wody
25 g drożdży
3/4 kg cukru
1 szkl. miodu
Jałowiec lekko rozgnieść, wraz z chmielem zalać wodą, zostawić na noc. Zagotować, przestudzić, odcedzić i przefiltrować, np. przez poczwórnie złożoną gazę. Posłodzić cukrem i miodem, lekko podgrzać, dodać drożdże, zostawić na kolejną noc do przerobienia. Gdy się uspokoi przelać do butelek. Na majówkę, może być? :-)
13 komentarzy:
o nalewce z jałowca słyszałam, ale o piwie ? świetnie, że po takie stare przepisy się nadal sięga :)
Może być , jedna buteleczka by mi starczyła:D
Monika to mają być suszone te owoce jałowca i ten chmiel też ?
Nie ,żeby zaraz robiła ,ale perspektywa kusząca :D
Niesamowite musi być. Nigdy nie piłam takiego, a chętnie bym spróbowała.
W ogóle szacun :)
Ściskam:*
Jo > A ja z kolei o nalewce z jałowca nie słyszałam :) A stare przepisy - pewnie że tak, najcenniejsze! :)))
margot > Alcia :) Mogą być świeże, mogą być suszone, suszonego jałowca spokojnie możesz dać mniej :) :**
majana > Madzia, wiesz, to jest bardzo podobny smak do kwasu chlebowego, podpiwka, nie czuć go tym jałowcem za mocno, fajny na ciepłe dni, choć u nas jak pamiętam te "piwa" wszelkie bywały właśnie w okolicach niekoniecznie letnich świąt :) :*
no prosze, jakie cudenka sie "w swiecie" robi :) fajnie i orzezwiajaco to brzmi :)
Pozdrawiam Monis i milej majowki zycze :)
Monika , ja mam chęć na to, choć pewnie bliżej lata bym robiła
A juz chyba Ci mowilam Monis, ze to piwo brzmi mi idealnie, z milosci do jaowca chocby!
Wlasnie sie dowiedzialam, ze w FIN jest sahti, ktore jest wlasnei piwemjalowcowym, moze to jest po prostu wspolna "polnocna" tradycja? My na poludniu ni znomy :DDD :*
Gosia > w świecie, tak tak ;) Jest dokładnie takie jak mówisz: fajne i orzeźwiające :) Miłej i Tobie, mam nadzieję że macie ciepło? :)
margot > Aluś, dokładnie, ono zdecydowanie letnie jest, u nas tak dziwnie, na święta się robiło.. Dopisze w przepisie o tych suszonych owocach :)
buruu > No psiwa nie znata, chlebka tureckiego nie znata, to co Wy tam znata na tym południu? ;)
Na poważanie - Basia, mówiłaś, o Tobie pomyślałam pisząc tu po raz drugi ten przepis :) A myślę sobie że może na kajaki bym zrobiła? Może Ty masz i rację że to jakiś północny specyjał, wiem że robi się też jałowcowe słodowe, to u nas na miodzie :)
:**
PS. A u mnie czekają Basi na Ciebie te pniaki jałowcowe! :)
Monika, nie wiem co my na tym poludniu znamy, babki ziemniaczanej tez nie ;-)
A piwo jalowcowe i kajaki brzmi rewelacyjnie!!
Pniaki jalowcowe: a przewieziesz je prosze do Krk, poprosilabym Dominika by odebral... :*
Basi, ale one leżą w Krk już od września, ja Ci nie mówiłam? Są są, D. może wpaść po nie kiedy tylko mu pasuje albo ja mogę gdzieś podrzucić, a mogą i leżeć dalej :)
A psiwo zapisuję :)))
:*
O, podpiwek piłam w końcu w zeszłym roku w Zakopcu pierwszy raz :)
Witam.Mała uwaga,Kurpie to północna część Mazowsza.Osobiście znam 3 wersje tego napoju:
1 bezalkoholowa
2 z chmielem
3 z promilami mocno gazowane,wydaje mi się że tradycyjne powstaje tylko z jałowca i miodu,którego na Kurpiach też nie brakuje.Pozdrawiam
Paweł
Dzień dobry - a drożdże to takie zwykłe? Jak do drożdżowego?
Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz