Nie ma złej pogody, są tylko źle dobrane do pogody ubrania - czasem to słyszę, właściwie się z tym zgadzam. Fascynuje mnie jednak to dobieranie ubrań. Są miejsca, gdzie już w marcu i jeszcze w listopadzie spotykam ludzi w sandałach i t-shirtach, na widok gołych nóg i krótkich spódnic, gdy na dworze raptem +15 robi mi się jeszcze bardziej zimno, na Mazurach z kolei rzecz ma się zgoła odwrotnie - tu przy pierwszych upałach widuję marynarki, swetry, w najlepszym wypadku krótkie rękawy. Spokojnie, poczekamy, zobaczymy czy to ciepło to już tak na poważnie.. Jeszcze się nie nagrzało dobrze po zimie.. :-)
Po dwóch tygodniach nieustającej ulewy spędzonych w Krakowie z wielką radością przywitałam jednak pierwsze mazurskie słońce (tak tak, tym razem biegun zimna wyjątkowo stał się biegunem ciepła!), wskoczyłam od razu w letnie sukienki i ruszyłam na spacery, na bez i na różę. Pierwsze tegoroczne, prawie letnie już temperatury zastały mnie jednak jeszcze gdzie indziej, gdzieś w okolicach Torunia, na Kujawach, na granicy Kujaw i Mazur właściwie, tam zbierałam sosnę, pędy, a jakże, ale i szyszki - zielone szyszki sosny - piszę o tym dopiero dziś, ale dobra wiadomość dla wszystkich, którzy spóźnili się na młode pędy jest taka, że szyszki można zbierać nawet teraz, jeszcze są, na tyle miękkie by można było zrobić z nich syrop sosnowy, nieco inny od tego z pędów, ale równie pyszny.
Syrop z zielonych szyszek sosny zrobiłam jak każdy inny syrop owocowy, szyszki pokroiłam, przesypałam warstwami cukrem i odstawiłam na kilkanaście dni, by puściły sok. Zlałam do słoiczków i już. Można dodać do syropu alkohol - ja jednak lubię ten syrop wykorzystywać jako dodatek do deserów, bez alkoholu bardziej mi tu odpowiada. Poza tym ten alkoholowy ma mocno "kaszelkowy" aromat. To kto wybiera się na szyszki? :-)
Syrop z zielonych szyszek sosny - inspiracja syropem Gospodarnej Narzeczonej:
zielone szyszki sosny
cukier
Szyszki pokroić w plasterki, układać w słoiku warstwami przesypując je cukrem. Odstawić w słoneczne miejsce na tydzień lub 2, codziennie mieszać. Następnie syrop zlać do butelek, przechowywać w lodówce. Dobry nie tylko na kaszel :-)
PS. I jeszcze bonus, czerwcowy obiad miesiąca (który to już z kolei? ;)) - truskawki-sosna-czarny pieprz (+ twaróg, + kluchi) - polecam :-)
10 komentarzy:
Twoje syropy są prze-pomysłowe! :) Martwiłam się, bo przegapiłam sezon na młode pędy sosny na syrop, a tu niespodzianka - nic straconego, można zrobić syrop i z szyszek! :)
Dama > Cieszę się bardzo że przepis Ci się przyda! Miód na moje serce :-) Ten ma delikatnie inny aromat niż ten z pędów (bardziej zbliżony do aptecznego pini moim zdaniem), chyba wolę ten z pędów (uwielbiam go z bitą śmietaną) ale i ten jest pyszny :-) Pozdrawiam :)
Ten rok jest dla mnie wyjątkowy w kwestii przetworów. Nigdy nie miałam tak dużo czasu więc teraz korzystam przetwarzając wszystko co się nawinie :)Może się i szyszki nawiną :)
Też dziś narwałam, ale padam z nóg. Kryminał poczytam a jutro się wezmę.
Moniś, u Ciebie zawsze tak ciekawie. Syrop z sosny , wow! :)
I ten bonusik też jest cudny :)
Przez ten Twój bonusik dorzuciłam do kompotu garść kulek czarnego pieprzu :)
Monia uwielbiam Twoje przepisy na te niezwykłe syropy i nalewki, wiesz? :*
I przez Ciebie Monika musielismy miec kluchy z truskawkami i smietana :)))) ale zapomnialam, ze mam od Ciebei syrop, trzeba to bedzie powtorzyc!
Och te Twoje zdjecia na sekatej desce, piekne, tez mi sie udzielily :D
PS. Ciii, wiem juz gdzie tu rosna mlode sosny, prawie pod nosem...
dziabnełabym na zdrówko :) pozdrawiam
Pamiętam, że jak się kiedyś uparłam i kupiłam cukierki o smaku sosnowym, to rodzinka się ze mnie nabijała, że nadają się tylko do częstowania niechcianych gości. Może pojmą aluzję i sobie pójdą ?
A mnie naprawdę smakowały.
To teraz zasadnicze pytanie.
Skąd ja w Londynie wezmę przyzwoitą sosnę ?!
Witam. Potrzebuję pomocy :( szyszki, pokrojone, przysypane cukrem po dwóch tygodniach sfermentowały :( nie wiem co robić
Prześlij komentarz