Właściwie wystarczyłoby jedno słowo: skarb. Słoiczek róży to skarb.
Róża jest po to, żeby się nią zachwycać, żeby się czasem przyśniła, żeby ją wydzielać - łyżka, dwie na raz, nie więcej, nie za często - tak żeby wystarczyło do przyszłego czerwca.
Na różę się czeka, róży podporządkowuje się majowo-czerwcowy kalendarz - na różę czas musi się znaleźć! I cały ten rytuał - zbieranie płatków, obcinanie - płatek po płatku - gorzkawych końcówek i ucieranie, ucieranie z cukrem - aż staną się szkliste - może dlatego róża jest taka niezwykła?
Róża jest po to, żeby się nią zachwycać, żeby się czasem przyśniła, żeby ją wydzielać - łyżka, dwie na raz, nie więcej, nie za często - tak żeby wystarczyło do przyszłego czerwca.
Na różę się czeka, róży podporządkowuje się majowo-czerwcowy kalendarz - na różę czas musi się znaleźć! I cały ten rytuał - zbieranie płatków, obcinanie - płatek po płatku - gorzkawych końcówek i ucieranie, ucieranie z cukrem - aż staną się szkliste - może dlatego róża jest taka niezwykła?
O róży ładnie napisał Pan Lem*:
Róże przybywały w koszach, potem każdemu płatkowi wycinało się przy pomocy małych nożyczek białawy koniuszek, potem szły dalsze przedkonfiturowe czynności, i danaidowe "szumowanie", i magia raczej niż chemia sterylizacji "wecków"- aż wreszcie góra trudu rodziła szklany ordynek słojów z ponalepianymi etykietami, co zamieniał spiżarnię w chlubnie prezentujące się muzeum.
Krajobraz owych robót, podgryzanych zwątpieniem i urzeczywistnianiem z uporem godnym lepszej sprawy, zrósł mi się we wspomnieniu ze szkolnymi czasami, a razem z nim utraciłem jakąś cierpką, ale przecież cenną wartość, ponieważ z ułomnymi rzeczami miało się wówczas do czynienia i właśnie ich ułomność czyniła je przedmiotami trosk, a czy nie troski bywają źródłem podobnego do miłości przywiązania?
S. Lem, Wysoki zamek

1-2 łyżki soku z cytryny
Z różanych płatków odciąć białe końcówki, ucierać z cukrem (proporcje - mniej więcej 1:2), pod koniec ucierania dodać sok z cytryny. Przełożyć do wyparzonych słoiczków, przechowywać w lodówce.
21 komentarzy:
Wiesz co Monika? Ty już lepiej nic nie pisz, bo mnie Baśka wystarczająco zdenerwowała swoim wpisem wczoraj :D
Na szczęście mamy mały deal - słoiczek za słoiczek i o! :)
Właśnie skończyłam raport na jutro do pracy to sobie mogę durnoty popisać padło na Twój blog hehe :D
Uściski Moniko :*
ciekawie musi smakować, nie miałam pojęcia, że to jadalne :)
Też robię! :D OCzywiscie dzięki Basi!
Monika, no róża to jest to :) Róża , kardamon i świeży imbir i wiesz raj jest dla mnie :D
Ach jaki ona ma śliczny kolor ta twoja utarta
wygląda obłędnie! już marzę o pączkach :)
jej.. jak tu pięknie. az prawie czuc różany aromat.
:-) ja też robiłam różę przedwczoraj - pierwszy raz więc z lekką tremą...
no a zapach w kuchni po prostu obłędny
śliczny ma kolor ta twoja konfiturka!
Pola > mój blog czuje się zaszczycony :) No i jak to tak, różą denerwować? nieee ;)
:*
piegusek1976> jadalne, jadalne :) I jakie smaczne! :)
Ania > Wiesz co Ania, właśnie mi uświadomiłaś moją głupotę.. Tyle lat mieszkałam w Gda a ani razu nie zrobiłam tam róży, ubzdurałam sobie chyba że róża musi być z krzaka pod domem w Sz. ;)
Będzie pyszna, na pewno! :)))
margot > Dziękuję! I absolutnie się z Tobą zgadzam - róża i kardamon to jest to :)))
Paula > no właśnie, pączki z różą od razu są wyjątkowe, prawda? :)
asieja > dziękuję pięknie :)))
Justyna > witaj :) prawda że obłędny? dla samego tego zapachu warto! :)))
Pozdrawiam Was ciepło :)
kręcę różę już od kilku dni i powoli robi mi się niedobrze na widok makutry:) Jednak warto włożyć w to trochę wysiłku, bo smak jest niesamowity, a cena za słoiczek w sklepie powalająca. pozdrawiam
Och, jak Ci zazdroszczę róż! Moje zalała powódź:(
Tylko, że to nie konfitura, lecz tarte płatki. Osobiście je wolę;)
Róża!!!!!! Aaaaa! Ależ to wygląda! Mmmm
holka polka > ale masz fajny nick :) Ja to ucieranie nawet lubię, a że nakład pracy w stosunku do efektu tejże jest chyba jednak naprawdę niewielki to naprawdę warto, nie? :) Ceny tych sklepowych, buro-brązowych rzeczywiście nie zachęcają do kupna..
:)
Pincake > jej, to szczerze współczuję .. Poszalała ta pogoda w tym roku..
A na różę to zazwyczaj po prostu mówimy "róża", ewentualnie właśnie "konfitura", chociaż masz rację, że to przecier jest :)
Oczko > Aaaa jak to pachnie! ;)
"żeby ją wydzielać"nic dodac, nic ujac :)
Skad Ty wygrzebujesz te cytaty to sie nie smiem pytac, wiem ze nie mam szans sie zrewanzowac :D
Wlasnie nie wiem dlaczego, ael u mnie zawsze sie ucieralo i mowilo sie "roza" na ten efekt utartych platkow, smazone platki to juz nie to...
Basia, robić przypisy? :D A tak na serio to coś mi tam zawsze w głowie siedzi ale czasem nieźle się namyślę zanim sobie przypomnę, gdzie coś czytałam i gdzie szukać ;)
Róża to róża - własnie, pączek z różą na przykład :) Te smażone to jadłam tylko takie kupne, to nie było TO, zdecydowanie..
:*
Tak jak piszesz jast super, przypisow wystrczy :) ale zaskakujesz niezwykle!
A wiesz Moni, lukasza Ciocia robi taka smazona roze, z rozy pomarszczoej i aromat jest chyba z 5 razy slabszy niz z takiej ucieranej na zimno. Och tak, pachek musi byc z roza!
:*
PS. Lukasz pozdrowiony, odwzajemnia oczywiscie pozdrowienia;)
Uff,to dzięki z tymi przypisami Basia ;)
To mówisz, że i domowa smażona nie jest już taka? To dooobrze, za mało tej róży zawsze jest, żeby zrobić i taką i taką :)
Ściskam i miłego dnia :*
Potwierdzam, domowa smazona ma o niebo slabyszy aromat :-) A wyobraz sobie, ze 2 lata temu bylo tyl erozy ze moja mama zrobila 15 sloiczkow!
Ech, Basia, no u nas też zawsze więcej było, teraz róże powycinali a te co zostały jakoś słabo kwitły..
Ale trochę jeszcze dorobiłam, 4 słoiczki wyszły wszystkiego :)
To jak to mowia, lepszy rydz niz nic :-) ja zrobilam cale 6 takich malych, po 200g...
:*
Moja teściowa taką robiła. Ale to żmudna praca i ucieranie pałką męczące, a poza tym już nie ma Mamie kto zbierać róży.
A pachnie! przez ekran...
Basia, no właściwie jest jak powinno być, będzie się znów tę różę wydzielać :D
mamamarzynia, eee, nie taka żmudna.. Tych płatków nie trzeba tak do końca rozcierać :) Pachnie :)
Prześlij komentarz