Monika: Jeśli chodzi o termin to ja bym była za piątkiem lub niedzielą.
Anna-Maria: Piątek brzmi całkiem fajnie - ja jestem od 10.00 do dyspozycji, nie wiem kiedy chcesz piec?
Monika: No to świetnie, ja bym proponowała np. 12 (w samo południe :D), może tak być?
Anna-Maria: Jak w prawdziwym westernie:) 12 w samo południe chwytamy za kapelusze:D
Kapelusze, uszy, sakiewki - trójkątne ciasteczka na Purim - gdy jakiś czas temu Ania z Kucharni, która w piątek obchodziła pierwsze blogowe urodziny (uwierzycie, że dopiero pierwsze?), napisała mi, że bardzo posmakowały Jej rugelach Clarissy, nie miałam wątpliwości - w hamantaschen też się musi Ania zakochać! Gdy jakiś czas temu padł pomysł wspólnego pieczenia, nie miałam najmniejszych wątpliwości - posłałam Ani przepisy na hamantaschen.
Dobiegło końca Purim - Święto Losów, święto upamiętniające ocalenie Żydów od zagłady w Imperium Perski, czas którego bohaterami są Estera, Mordechaj i zły minister Haman. W czasie Purim należy się bawić, należy żartować, upijać się i łamać przykazania Tory. Należy też zjeść co najmniej kilka uroczych trójkątnych ciasteczek.
Hamantaschen (jidysz) to ciasteczka w kształcie trójkąta wypiekane na Purim - dlaczego są trójkątne i dlaczego nazywają się tak a nie inaczej - do końca nie wiadomo. Być może* wywodzą się od ciasteczek zwanych Mohntaschen, czyli makowych sakiewek (niem. Mohn - 'mak', Tasche - 'kieszeń, sakiewka'), by nie było jednak zbyt prosto, po hebrajsku i w ladino sakiewki owe zwą się uszami Hamana (hebr. Oznei Haman, lad. orejas de Aman), a by jeszcze bardziej sprawę zagmatwać dodam, że orejas de Aman nie piecze się, a smaży na głębokim tłuszczu. Wspomnieć jeszcze warto, iż wśród Żydów amerykańskich sakiewki/uszy Hamana zwane są natomiast kapeluszami (Haman's hats) i już można przejść do rozważań na temat nadzienia.
W wersji najbardziej tradycyjnej (i mam wrażenie najbardziej środkowoeuropejskiej) hamantaschen nadziewane są makiem lub suszonymi śliwkami (ewentualnie powidłem), dyskusje o wyższości jednego nadzienia nad drugim jako żywo przypominają dyskusje na temat wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami wielkanocnymi - o dziwo, choć wersja śliwkowa wywodzi się podobno z Czech, nie znalazłam przepisu na nadzienie kompromisowe, a w Czechach bardzo popularne - śliwkowe z makiem.. Mak i śliwki to jednak nie wszystko, hamantaschen nadziewać można również suszonymi owocami, a w wersjach zupełnie nowoczesnych właściwie wszystkim - marcepanem, czekoladą, orzechami, bezą czy nawet.. marshmallows - tu ciekawy artykuł, a poniżej przepis na hamantaschen bardziej tradycyjne :)
Tegoroczne hamantaschen piekłyśmy z Anią z przepisów Marcy Goldman - Marcy podała 5 przepisów na ciasto (na maśle, na oliwie, z serkiem, drożdżowe i czekoladowe) i 6 przepisów na nadzienie do hamantaschen (makowe, śliwkowe, morelowe z suszonych moreli, morelowe z amardine, wiśniowo-żurawinowe i wiśniowo-rodzynkowe) - po długim namyśle i w wielkiej tajemnicy przed moją kapeluszową towarzyszką wybrałam ciasto na Bubbie's Orange-and-Oil Hamantaschen i nadzienie z wiśni i rodzynek, upiekłam też kilka hamantaschen z morelami, które nie doczekały się jednak zdjęć, co nie znaczy, że nie były równie pyszne :-) Aniu, dziękuję! :*
Hamantaschen (wg przepisów Marcy Goldman z "Treasury of Jewish Holiday Baking"):
Ciasto:
1 szkl. cukru (w tym 2 łyżki cukru z wanilią)
1 szkl. oliwy
0,5 szkl. soku pomarańczowego
skórka otarta z 1 pomarańczy
3 jajka
4 szkl. mąki
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
0,25 łyżeczki sody oczyszczonej
Nadzienie wiśniowe:
1 szkl. suszonych wiśni
1/2 szkl. czarnych rodzynek (Marcy sugeruje złote, ale czarne nadają głębszego koloru)
1/8 szkl. soku cytrynowego
1/4 szkl. soku z pomarańczy
1/8 szkl. wody
otarta skórka z 1 pomarańczy
1 łyżka amaretto
1/4 szkl. cukru
szczypta kardamonu
Nadzienie morelowe:
1/2 szkl. soku z pomarańczy
1/8 szkl. soku z cytryny
1 szkl. suszonych moreli
1/4 szkl. cukru
1/2 szkl. złotych rodzynek
Najpierw przygotowuję nadzienia. Owoce, cukier i soki owocowe podgrzewam w garnuszku, gotuję ok. 10 min. (do lekkiego zmięknięcia owoców), lekko przestudzone dokładnie mielę blenderem lub maszynką do mięsa. Nadzienie powinno mieć konsystencję dość gęstego powidła. Przygotowuję ciasto. Mąkę mieszam z sodą i proszkiem, dodaję pozostałe składniki, zagniatam gładkie, dość miękkie i elastyczne ciasto, odkładam je na kilkanaście minut do lodówki. Ciasto rozwałkowuję, wycinam większe lub mniejsze kółka, na każde kółko nakładam po łyżeczce nadzienia. Brzegi kółek sklejam tak, by otrzymać trójkąty (polecam filmik). Piekę ok. 10-15 min. w 175'C. Z powyższych proporcji dostaniemy 4 tuziny ciasteczek, to naprawdę nie jest zbyt wiele! :)
*Jeśli ktoś ma ochotę zagłębić się w opowieść o pochodzeniu Hamantaschen, polecam tę notkę.
P.S. I oczywiście pięknej wiosny miłym czytelnikom Stoliczka życzę! :-)
24 komentarze:
Monika! Wygrała zakład:D Ha! wiedziałam, że pomarańczowe, a nadzienia - pyszne, prawda? Niesamowite, że zrobiłyśmy te same i to dwa, choć w planach był tylko jeden rodzaj! Ogromnie Ci dziękuję za naprawdę wspaniałe chwile w kuchni i pogaduszki! Do następnego;)
P.S. Monika, zapomniałam napisać, że ładne masz uszy;D, a właściwie ucho!
Czyli Ania zgadła! No proszę, pomarańczowe ciasto wybrałaś... Przepysznie! Jestem pewna, że same uszy czy też kapelusze lub kieszenie smakują doskonale. Rugelach planuję upiec w najbliższej przyszłości, więc może i na ten wypiek się skuszę? Jestem pewna, że by mnie oczarował.
A Wam, Dziewczyny, zazdroszczę miłych, a do tego przepysznych, wspólnych chwil. :)
Pozdrawiam!
kolejne sliczne ciasteczka:) bardzo kuszace te Wasze smakolyki:)
ale ono ślicznie wygląda, bardzo estetycznie :)
Moniko, jaki piękny Purim u Ciebie się zdarzył!
Szkoda,że taka odległość,bo ja bym takie pyszne ucho nieśmiało poprosiła...
Buziaki!
Śliczne malutkie uszko :-)
A nade wszystko w Purim nalezy sie upic! Widok dzieci palacych papierochy i przebranych za starych medrcow, cadykow - bezcenne :))
Ze tez w tym samym przepisie zakochalam sie 3 lata temu w tym roku jakos gdy wzielam ksiazke Marcy do reki to wydala mi sie mniej ciekawa...
I Tobie Monika milej wiosny :)
śliczne i na pewno bardzo smaczne
http://niebieskapistacja.blox.pl/html
U mnie dzisiaj cały dzień słyszę Purim, Purim...a to za sprawą Słoneczka któer miało premierę sztuki o tej nazwie...wyszło fantastycznie i te ciastka też wyglądają fantastycznie..,.jeżeli Słoneczko nie miało takich na scenie to jutro i pojutrze może trzeba to nadrobic?
Piękne :) I cieszę się, że Ania mi podpowiedziała, że Twój przepis jest bez twarogu, którego tutaj nie mam. Zabieram się do pieczenia:) pozdrowienia!
Trochę mnie zastanawia (ale podlinkowanej notki jeszcze nie przeczytałam) czemu nazwano te ciasteczka kapeluszami Hamana, w końcu to raczej krwawa historia.
A ta mnogość słusznych przepisów wywołuje u mnie zawrót głowy, bo nigdy nie byłabym pewna, że wybrałam ten prawdziwie oryginalny. Twój wybór na pewno był pyszny, na czym kończę, bo niestety robię się głodna, a o tej prze to bywa zabójcze.
Moniko, swietny wybor! Bardzo te zaproponowane dzis przez Ciebie smaki do mnie przemawiaja :) A nadzienie z marshmallows oryginalne, choc ja i tak wole to dzisiejsze wisniowe :)
Pozdrawiam!
Ania > Wygrałaś, wygrałaś :) Ja nie trafiłam nawet w połowie :D Ale z tymi dwoma nadzieniami to prawdziwy obłęd! Dzięki Ania raz jeszcze i do następnego - koniecznie :)))
PS. Dzięki ;)
Zay > Oliwka, jeśli mam być szczera, to one są od rugelach pyszniejsze, skuś się koniecznie :) Pozdrawiam również :)
aga > Dziękuję :)))
Kaś > oczywiście do zdjęcia wybrałam to najbardziej udane, nie wszystkie takie były ;)
Amber > A mam jeszcze 3 sztuki, słać? :)))
Mihrunissa > :)))
buru > Basia :))) Mi u Marcy brakuje oczywiście zdjęć, ale poza tym bardzo ją lubię, choć rozważania na temat np. maszyny do mielenia maku wydały mi się trochę z kosmosu (no ale może u nas częściej się ten mak mieli..) ;)
Buziak Basia, dobrze że już jesteś :*
Niebieska Pistacja > zawsze się uśmiecham jak widzę Twój nick :)
Kaja > Oj, to koniecznie, hamantaschen dla Słoneczka obowiązkowo :)))
Agnieszka > To cieszę się niezmiernie, mam nadzieję że przypadną Ci do gustu :) Pozdrawiam również :)
KaroLina > a to chyba bardziej legenda, trójkątny kapelusz raczej z Napoleonem się kojarzy a nie z perskim ministrem (przynajmniej mi..).
Tym razem szczerze mówiąc kierowałam się tym który wydaje się prawdziwie smaczny a niekoniecznie prawdziwie oryginalny :)))
Bea > Cieszę się strasznie że Ci się spodobały, bardzo fajne jest to ciasto, a nadzienie jeszcze bardziej :) Pozdrawiam również :)))
Upicie się możemy nadrobić w piątek :D
Co Ty na to Monia? :))))
W tajemnicy a jedno nadzienie wybrałyście takie samo!
:))
Moniko duuuużo słońca przesyłam i moc uścisków :)
O matko kochana , jakie cuda u ciebie Monika
Jaki on równiutki i jakie ma wnętrze ,ach
p.s Moniczka a jakbym tak się ładnie uśmiechnęła to dałoby się załatwić od ciebie przepis na te ciasto drożdżowe?I nadzienie makowe i śliwkowe?
Margot! Jak u Moniki się nie da, to ja Ci poślę :DDD Ale Monika to dobra dusza i na pewno się podzieli :)
Polka > Ja na to jak na lato Pola (już nawet pod rogalikami Ci odpisałam ;)) :))))
Buziak Polcia i oby do piątku! Słońce dotarło :)))
margot > Alcia, no nareszcie jesteś! :)))
PS. Alcia, oczywiście że by się dało, podeślę Ci wszystkie tylko wieczorem, dobrze? :) Buziak :*)
Kucharnia > podzieli się, podzieli ;) Dobrego dnia Ania :)))
No proszę, ale wyborny kapelusz! Czy ja mogę wpaść na kilka ... tuzinów :D
Fajnie jest u Ciebie poczytać nie tylko o czymś smakowitym, ale i dowiedzieć się czegoś :)
Buziak i czekam, czekam niecierpliwie na piątek :*
Własnie przyszłam od Ani. WIdziałam je już na Smitten Kitchen i u Was, a ja nigdy, nigdy nie piekłam tych cudeniek!
ALE w kolejce najpierw ciacha z kardamonem :)
Moniczka, jestem jestem
Monika , kochana jesteś i to jak *, może być wieczorem , może być i jutro....
Już się u Ani zachwycałam, teraz zachwycam się i u Ciebie Moniko :) piękne - a po Waszych zachętach - wierzę, że muszą być przepyszne :)
Tili > Możesz, możesz, upiekę :)
I po piątku.. Ale jest jeszcze niedziela :)
Ania > Też zajrzałam do Deb, fajne Jej wyszły i kolejne nadzienie do kolekcji!
Ciacha z kardamonem - to daj znać Ania czy Ci posmakują? :)))
margot > Jesteś i już nie znikaj :)
amarantka > Ale Ty nie wierz nam na słowo - lepiej upiecz i spróbuj! :)))
Serdeczności moc Wam ślę i miłej niedzieli! :)))
Wspaniale się Wam to wspólne pieczenie udało ! No ba, w samo południe :)
Prześlij komentarz