Dużą frajdę sprawia mi zawsze obserwowanie jak znane w teorii prawa fizyki czy chemii znajdują potwierdzenie w tym, co dzieje się chociażby w kuchennych garnkach. Przygotowywanie warstwowej kawy to właśnie taka zabawa w "małego fizyka" ;) Wleję cieplejsze - pójdzie do góry, zimniejsze - opadnie na dół.. I choć sama raczej nie należę do zagorzałych miłośników mlecznej piany, to przyrządzać tę kawę i częstować nią bardzo lubię - osoby częstowane, zdaje się, też to lubią ;) Kawę taką słodzę syropem przygotowanym na bazie ulubionej mieszanki korzennych przypraw - syrop ten pasuje również do innych napojów, a także - jako słodki sos - do ciast lub naleśników. Polecam :)))
mleko
espresso
syrop korzenny (przepis niżej)
Mleko podgrzać i spienić (używam kubka do spieniania - jeden z moich ulubionych kuchennych gadżetów ;)) - odstawić na 3-4 minuty. Zaparzyć mocne espresso. Do wysokich szklanek nalać odrobinę syropu korzennego, nałożyć łyżką mleczną pianę (tę najbardziej spienioną najlepiej dać na sam wierzch). Powoli, cienkim strumieniem wlewać do piany espresso, ilość oczywiście według uznania. Można posypać cynamonem.
Syrop korzenny:
2 łyżeczki przyprawy korzennej (u mnie zazwyczaj zawiera ona sporo cynamonu, trochę mniej imbiru, goździków i kardamonu, odrobinę gałki muszkatołowej i pieprzu, można też użyć gotowej mieszanki, byle by bez dodatku mąki..)
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki wody
Utłuczone w moździerzu przyprawy wsypać do garnka, lekko podgrzać, zalać wodą, doprowadzić do wrzenia, chwilkę pogotować. Przefiltrować (ważne żeby filtrować przed dodaniem cukru - pozwoli to otrzymać syrop dość klarowny, w przeciwnym wypadku z gęstego syropu nie pozbędziemy się korzennych fusów..). Do garnka wsypać cukier, lekko skarmelizować, zalać wodą z przyprawami, zagotować, przelać do butelki, wystudzić.
Smacznego!
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki wody
Utłuczone w moździerzu przyprawy wsypać do garnka, lekko podgrzać, zalać wodą, doprowadzić do wrzenia, chwilkę pogotować. Przefiltrować (ważne żeby filtrować przed dodaniem cukru - pozwoli to otrzymać syrop dość klarowny, w przeciwnym wypadku z gęstego syropu nie pozbędziemy się korzennych fusów..). Do garnka wsypać cukier, lekko skarmelizować, zalać wodą z przyprawami, zagotować, przelać do butelki, wystudzić.
24 komentarze:
Latte wprost uwielbiam i właśnie przymierzam się do kupna specjalnego przyrządu do spieniania mleka:)
Ciekawy pomysł z syropem... Choć ja chyba pozostanę przy niesłodzonej latte, a syrop może zrobię kiedyś do naleśników czy racuchów:)
Pozdrawiam!:)
Latte to moja ulubiona kawa. A ten przepis bardzo, ale bardzo mi się podoba. Z przyjemnością jej spróbuję :) Pozdrawiam :)
Uwielbiam latte:))w wersji korzennej nie próbowałam... jeszcze:-)
Cudna ta kawa Moniczko, a ta warstewka syropu domowego na dnie najladniejsza :-) Fizyka z chemia w kuchni - jest to frajda, tak swietna uwaga! Dzisiejasz moja chemia kuchenna sprowadza sie do przypalania,i to nie zamierzonego, niestety :D
Goś > w takim razie udanych zakupów życzę, jeśli lubisz pianę z mleka to na pewno nie pożałujesz! Wiesz co, ja kawę też piję niesłodzoną, ale taką mocno mleczną to muszę czymś dosmaczać, no ale to w sumie kwestia gustu, nie? :) Dziękuję pięknie za odwiedziny :)
kasiaaa24 > spróbuj, spróbuj :) i daj znać jak smakowało :)))
andzia > no właśnie - jeszcze :) serdecznie Cię zachęcam, jeśli tylko lubisz korzenne aromaty :)
buruuberii > Dzięki, Basia :) Wiesz, mi się wydaje, że do kuchni ciągnie mnie w dużej mierze właśnie jakaś pasja eksperymentatora (istnieje w ogóle takie słowo?;)) - byle nie przesadzić i nie puścić z dymem domowego laboratorium:D Podpalanie i przypalanie też jest fajne, byle właśnie zamierzone - no to życzę, żeby efekty końcowe kolejnych eksperymentów były zgodne z oczekiwanymi ;-)
Uściski ślę :)))
eksperymentator mysle, ze jest jak najbardziej OK, aczkolwiek lingwista ze mnei marny, juz eksperymentator lepszy :-) dzisija to sie nie powinno wpyszczac mnie w poblize palnikow, piekarnikow - zdarza sie mi to na szczescie nie czesto.
Udanyh eksperymentow i Tobie :*
Ech, no ze mnie niby lingwista z wykształcenia, ale fantazja słowotwórcza sprowadza mnie czasem na manowce :D Mam nadzieję, że dziś już dzień bez przypalania? :) Cieplutko pozdrawiam :):*
a przemknal mi dzisiaj przez mysl ten eksperymentalista i wiem, ze mowia tez "eksperymentator", ale to chyba mniej poprawnie... Dzisiaj niczego nie przypalilam, uff :-)
A jak Monika Twoje chlebowe szalenstwo - kupilas koszyczki? :-)
O to to, eksperymentalista :)
Na koszyczki jeszcze czekam, ale żeby czekanie nie było nudne to upiekłam dziś chleb "z durszlaka" - chciałam zobaczyć czy będzie trzymał kształt bez foremki.. Trzyma :) właśnie się studzi :)
Wspaniała. Jestem ciekawa Twojego kubka do spieniania mleka. Jako stara gadżeciara myślę że już go pożądam :)))
Haha, Poleczko, no ja też gadżeciara straszna jestem, kuchenna zwłaszcza ;) "Część spieniająca" kubeczka znajduje się w prawym górnym rogu zdjęcia, koło słoiczka na przyprawy.
Uściski :)))
Tscie mnie zaszkoczyly Moniko i Polu tym speinianiem, gadzecier - no to bedziemy miec chyba klub :-))
Pozdrowienia sle!
Buruu > jestem za ! trzeba tylko spisać statut, wybrać prezesa.. ;) Coby tylko klub gadżeciar spieniających nie zamienił się w klub gadeciar wpieniających.. otoczenie na przykład :D
:)))
Oj Monika, taki klub to bylaby zabawa, cos jednak czuje ze pozostaniemy chwilowo w podziemu i bedziemy sobie wymieniac cenne uwagi w tajemicy (i bez prezesa:))
Usciski!
Ten syrop korzenny brzmi jak słodka obietnica ;)
Oczko, mogę obiecać, że Ci posmakuje :)
Basia, pewnie że bez prezesa ;) Jak jest prezes to się kończy zabawa ;)
Uściski :)))
Ach! bo mi się zapomniało - jak najlepiej to przefiltrować, w sensie, że przez co?
Oczko, tak jak nalewkę - przez gazę złożoną, przez watę, filtr do kawy.. Ja akurat przez filtr tym razem. Robisz? :)
Monika, wybacz ze wtrace sie tu w ta Wasza z Oczkiem dyskusje, ale dobrze robisz - naucz prosze Oczko filtrowac, bo Ona mnie w kwestii nalewek meczy, to niech sie juz uczy na przykladzie syropu :-))
Moni - skłaniam się ku temu ;) Basia, a dziękuję Ci bardzo, że tak o mnie dbasz ;)))))
Basia, ale wtrącaj się jak najczęściej :)))
Mam nadzieję, że Oczku głupot nie nagadam ;)
A a propos nalewek - przeglądałam dziś serbskie przepisy nalewkowe (szukałam czegoś zimowego) - nic ciekawego oprócz bazyliówki nie znalazłam, ale za to wina - pietruszkowe, koniczynowe, z macierzanki - czego to ludzie nie wymyślą :D
Pozdrawiam z nad aronióweczki ;):*
Oczko, skłoń się, skłoń - i daj znać czy posmakuje :)))
Uściski :)
Och Monika, dzikuje - czuje delikatny aromat aroni - sama radosc na taka zime! Mow Oczkowi co sie da, wyrecze sie Toba,a le dobre rady zawsze w cenie :-)
Wiesz, tez szukam nalewki ktora by mozna nastawic w zimie, marzy mi sie czekoladowa, ale boje sie ze sie nie da zrobic klarownej... Co Ty myslisz?
Basia, no jakbyś mi w myślach z tą czekoladową nalewką czytała :D Mam te same wątpliwości, ale już co nieco wyszperałam i może, może by coś z tego wyszło.. Przyślę Ci jutro @ z tymi moimi czekoladówkowymi "przemyśleniami", ok? blogger chyba nie akceptuje zbyt długich komentarzy bo właśnie mi pożarł wszystko, co napisałam - a było dużo :D
Prześlij komentarz