M.: Bananowiec?
ja: Mhm, chcesz przepis?
M.: Zrobiłabyś lepiej to ciasto, przepisem się nie najem..
Czy można odmówić? :D
Banoffi to jeden z tych deserów, których historia jest dokładnie opisana. Jego autorami są Ian Dowding i Nigel Mackenzie z restauracji The Hungry Monk (Jevington, East Sussex), którzy w 1972 roku stworzyli deser składający się z czterech warstw - kruchego ciasta, słodkiego toffi, bitej śmietany i bananów. Pudding ten to nic innego jak modyfikacja amerykańskiego Blum's Coffee Toffee Pie, z którego zabrano kawę a dodano warstwę bananów - jak pisze sam Dowding: nikt nigdy nie wynalazł żadnego dania - dania tylko ewoluują. Deser ten, mimo swojej prostoty (a może właśnie dzięki niej?) zrobił niezwykłą karierę - pojawiło się wiele wariacji na jego temat, produkuje się lody o smaku banoffi, słodycze, przepis oryginalny natomiast znajduje się w książkach The Deeper Secrets of the Hungry Monk (1974) i In Heaven with the Hungry Monk (1997). Bez problemu znaleźć go można również w sieci - na stronie Iana Dowdinga (tu), który zdecydował się na taką formę publikacji, bo, jak przyznaje - w odniesieniu do swojego przepisu jest bardzo pedantyczny, ponieważ - nawet jego zwierzęta nie cierpią spodów z ciastek i tej wstrętnej śmietany w aerozolu. Mądre zwierzęta ;-)
Tym razem nie napiszę, że deser ten jest wspaniały, wyśmienity i że każdemu serdecznie polecam - sama szczerze mówiąc nie jestem jego wielkim fanem.. Jeśli jednak lubicie słodkości słodkie maksymalnie (ekstremalnie wręcz) - banoffi na pewno Was nie zawiedzie - znam takich, którym trudno poprzestać na jednej porcji :-)Spód*:
150 g herbatników (najlepiej pełnoziarnistych)Tym razem nie napiszę, że deser ten jest wspaniały, wyśmienity i że każdemu serdecznie polecam - sama szczerze mówiąc nie jestem jego wielkim fanem.. Jeśli jednak lubicie słodkości słodkie maksymalnie (ekstremalnie wręcz) - banoffi na pewno Was nie zawiedzie - znam takich, którym trudno poprzestać na jednej porcji :-)Spód*:
80 g masła
Banany:
2 banany
podprażone i pokruszone orzechy włoskie i płatki migdałowe (w oryginalnym przepisie bez bakalii)
Toffi:
1 puszka słodzonego mleka skondensowanego
Bita śmietana:
250 ml śmietany kremówki
8-10 g żelatyny
1/4 szklanki wody
1,5 łyżki cukru pudru
Do posypania:
gorzkie kakao
Herbatniki zmielić, połączyć masłem, zagnieść jak kruche ciasto - wyłożyć nim spód tortownicy bądź - jak u mnie - rozwałkować i wyciąć dwa krążki, piec 12-14 min. w 180'C. Banany pokroić, częściowo rozgnieść widelcem, dodać orzechy, ewentualnie sok z cytryny. Zamkniętą puszkę mleka skondensowanego gotować przez ok. 2 h (przez cały czas gotowania musi być całkowicie zanurzona w wodzie - inaczej wybuchnie - podobno..). Śmietanę ubić, pod koniec ubijania dodać cukier i rozpuszczoną w wodzie żelatynę. Na wystudzony spód wyłożyć banany, warstwę toffi oraz bitą śmietanę - schłodzić (najlepiej przez noc) w lodówce. Przed podaniem wierzch posypać gorzkim kakao.
Smacznego!*Podobnie jak zwierzęta Dowdinga nie lubię ciasteczkowych spodów, ale ciasto było dla M., która je uwielbia ;-)** Ilości składników podaję na dwie niewielkie porcje (8 cm średnicy) - takie jak na zdjęciu.
10 komentarzy:
Moniko jeśli nie jesteś fanem i nie masz ochoty na swoją porcję, to ja z wielką radością i ściskiem w żołądku zjem co do Ciebie należy :)
Uhm!!!! Ja chcę tototo!
Polka > Ale proszę bardzo! Kawkę do tego? :-)))
Oczko > Proszę, częstuj się, nawet nie pytaj - tylko z Polą się musisz podzielić ;-)
Ależ wygląda smakowicie !!!! Rewelacja !!!
Ale te zwierzeta Dowdinga to sa madre bestie :-) smietance w spray'u mowimy nie!
Ten spod z herbatnikow to czasem zjem, z digestives... ale czasem.
Wiesz Monika, lubie czytac dluzsze historyjki u Ciebie, te pisane nieco krytycznym okiem, takie rzeczowe i pouczajace. A banoffi to ulubiony deser mojefo jedynego szfagra, ale ja Mu tego nie zrobie, Siostra mnie ubiegla...
Kasandra > ojej, dziękuję :))) Jak lubisz takie mega-słodkie to mogę z ręką na sercu polecić :-)
buruu > no ja też zjem, ale nie szaleję jakoś za nim ;) wolę kruche ciasto albo nawet takie maślane bez jaja ;)
Ale teraz to się rumienię Basia :-))) coś mnie ostatnio wzięło na pisanie, bo jakieś te notki łyse i bezduszne z samymi przepisami ;)Jak się za bardzo powymądrzam to dajcie znać, bo miewam takie zapędy :D
To widać że banofii ma rzeczywiście grono wielbicieli, mimo że takie zasładzające..
:*
Wiesz Monika, ja bardzo lubie takie blogi z "dodatkiem" - suhe przepisy jakos tak mnie nie bawia :-))
:*
:-)
Basia, jakbyś gdzieś w pobliżu była to wstąp może do takiego jednego co to dziś knedla uwarzył albo do Tej, co to oczka puszcza, co Ty na to? :)
Śliczne wykonanie. Bardzo lubię przepis z "historią" i u Ciebie to znalazłam, a ciasto mnie zaintrygowało. Pozdrawiam serdecznie.
lo > dziękuję pięknie :) o taką dokładną historię to czasami trudno, zwłaszcza w przepisach przekazywanych z pokolenia na pokolenie, ale też lubię zawsze dowiedzieć się o przepisie 'czegoś więcej' :)
Pozdrawiam ciepło :-)))
Prześlij komentarz