No to dziś po włosku - a nad bliskowschodnim akcentem pomyślę przygotowując tę tartę następnym razem (tarta smakuje wybornie, więc ów następny raz jest wielce prawdopodobny ;-) ).
Polecam :-)
Ciasto* (idealne!):Polecam :-)
250 g mąki
1 jajko
150 g masła
1 niepełna łyżeczka soli
szczypta cukru
1 łyżka zimnego mleka
Nadzienie:
4 gruszki (dość twarde, dobre będą takie zielone, długie jak te na zdjęciu**)
250 ml wina
woda
30 g mielonych migdałów (dodałam więcej)
1 łyżka grappy gruszkowej (nie miałam, dałam żubrówkę)
50 g cukru
1 łyżka mleka
2 jajka
Z masła, mąki, jajka, cukru i soli zagnieść wstępnie ciasto (na "piasek"), dodać łyżkę zimnego mleka, połączyć, w kilku ruchach wyrobić, odłożyć do lodówki. Po ok. 1 h rozwałkować ciasto na ok. 3 mm, przełożyć do natłuszczonej formy na tartę, wstawić do lodówki na min. 20 min. Gruszki obrać, usunąć pestki i ogonki, przekroić wzdłuż na połówki. Włożyć do rondelka, zalać winem i wodą, tak aby płyn dokładnie przykrywał owoce. Doprowadzić do wrzenia, gotować na wolnym ogniu ok. 15 min. Piekarnik nagrzać do 190'C. Ciasto nakłuć widelcem, przykryć papierem z fasolkami, piec 20 min. W tym czasie przygotować masę migdałową: jajka delikatnie ubić, dodać cukier, alkohol, mleko i migdały, wymieszać. Temp. piekarnika obniżyć do 170'C, z ciasta zdjąć papier z fasolkami, piec jeszcze 10 min. Wyjąć ciasto, pokroić gruszki na cienkie plasterki, ułożyć promieniście na cieście i zalać masą jajeczno-migdałową. Piec ok. 30 min.
Smacznego!
*Przepis na ciasto M. Roux, przepis na nadzienie z książki Ciasta i placki kuchni włoskiej. Sposób pieczenia taki, jak proponuje M. Roux, jeśli mamy piekarnik, który mocniej piecze z jednej strony, nie zapominamy przekręcić ciasta w połowie pieczenia, bo wychodzi to, co widać na zdjęciu poniżej ;-)
P.S. Zapraszam dziś na II część Nalewkowych Warsztatów do Basi-buruuberii, u której znajdziecie bardzo szczegółowe informacje, co zrobić z otrzymanym nalewem, jak filtrować, sączyć - poprawiamy trochę pana Fiodoruka ;-) A jeśli nawet nie zamierzacie nastawiać czekoladówki, biegnijcie koniecznie obejrzeć fantastyczne zdjęcia Basi (po ich obejrzeniu pewnie się jednak skusicie i na nalewkę :-) ))
Smacznego!
*Przepis na ciasto M. Roux, przepis na nadzienie z książki Ciasta i placki kuchni włoskiej. Sposób pieczenia taki, jak proponuje M. Roux, jeśli mamy piekarnik, który mocniej piecze z jednej strony, nie zapominamy przekręcić ciasta w połowie pieczenia, bo wychodzi to, co widać na zdjęciu poniżej ;-)
P.S. Zapraszam dziś na II część Nalewkowych Warsztatów do Basi-buruuberii, u której znajdziecie bardzo szczegółowe informacje, co zrobić z otrzymanym nalewem, jak filtrować, sączyć - poprawiamy trochę pana Fiodoruka ;-) A jeśli nawet nie zamierzacie nastawiać czekoladówki, biegnijcie koniecznie obejrzeć fantastyczne zdjęcia Basi (po ich obejrzeniu pewnie się jednak skusicie i na nalewkę :-) ))
21 komentarzy:
OjaCię! Ale fajne toto! Wgryzłabym się, a potem naleweczka ;)))
To teraz wygląda przewodnika ;)
Poproszę kawałek! Albo ze trzy!;) Ślinka pociekła ..
i ja mam jakieś dobre skojarzenia z Włochami..
a tarta jest cudna z tymi gruchami na wierzchu!
Oczko > Dzięki :))) Nalewkę nastawiasz? ;)
Małgosiaart > Proszę bardzo, częstuj się - trzy (a niech tam - trzy i pół ;)) kawałki dla Ciebie :)))
asiejka > prawda? i z Włochami i z kuchnią włoską.. To chyba to słońce :)))
I dziękuję w imieniu tarty ;):*
Wyglada przepieknie. A wloskie klimaty jak najbardziej mi odpowiadaja :))
Pozdarwiam cieplutko.
Ależ mnie poganiacie w Buru w kwestii procentowej. Nastawię ale jeszcze nieterazaraz ;)
przecudowna!!! wgryzłabym się w ten gruszkowy kwiatuszek...
Kusząca! Tej wersji nie piekłam, za to klasyczna, alzacka tarta z gruszkami to nasz rodzinny przebój:)
Moniko ja nie mam spirytusu a chciałabym z Wami tę nalewkę :( Nic to. Poczekam.
Jeśli mogę prosić o kawałeczek tarty...
Poproszę kawałeczek ciacha a do tego kieliszek naleweczki :)
ależ ze mnie gapa!! miałam Twojego bloga na swojej liście, ale tego poprzedniego bloga. zajrzałam tam dzisiaj i przeczytałam ostatni wpis o nowym miejscu w którym tworzysz. KAPITALNE!! I zdjęcia, i przepisy. dziękuję za niejedną inspirację :) i pozdrawiam znowu
Moniko, ta tarta faktycznie brzmi wspaniale! I ciasto i nadzienie barrrdzo mi sie podoba :)
Pozdrawiam!
majka > Dziękuję! Coś te Włochy mają w sobie .. :-)
Oczko > no bo się ociągasz, no! ;-)
myniolinka > Dzięki :) Proszę -wgryzaj się do woli :)))
An-na > Coś mi się wydaje, że z kolei ja nie wiem jak wygląda klasyczna alzacka tarta.. Zaraz poszukam :))) Pozdrawiam ciepło :)
Polka> Poleczko, a nie masz tam jakiegoś polskiego sklepu? Wielki kawał tarty dla Ciebie - proszę :-)))
Tilia > Proszę, proszę - częstuj się i na zdrówko:)))
Anna > ale mi miło :))) zapraszam częściej :-)
Bea > Tak sobie myślę, że do nadzienia nie zawadzi dać nawet więcej migdałów.. Ale polecam szczerze :) Pozdrawiam cieplutko :)))
Dobrze, zaraz sobie dopisze :))
Mam takie zapoznienie na blogach, ze az mi wstyd, ze dzisiaj dopiero tutaj dotarlam, a Ty mnie tak reklamujsze i wychwalasz - dziekuje!
RAny Monika, wiesz ze napisalabym tak samo, chcialabym mieszkac badz na bliskim Wschodzie badz we Wloszech - zastanawiam sie czy Sycylia to nie to? Nigdy tam nie bylam, ale moze?
Marze o tarcie (o tej formie tez choc Anulka truskawkowa mowi, ze niepraktyczna), rany lyzka grappy gruszkowej, oszaleje :) ilez trunkow brakuje w barku...
No jak tu nie wychwalać :-)
Połączenie Włoch z Bliskim Wschodem to byłoby to, nie? :-) Sycylia mówisz? Też nie byłam, ale myślę że to niezły pomysł :)
Basia, a mówiła Ci Ania czemu niepraktyczna? Bo wiesz co, jakbym miała komuś polecać jakąś formę to chyba właśnie tą - łatwiej się myje niż taka metalowa, lekko natłuścisz i nic nie przywiera, łatwo z niej ciacho wyciągnąć - całe czy po kawałku i zostaje ta fajna falbanka na cieście.. No i ładna jest :D Może ona ma jakieś ukryte haczyki, bo ja dopiero ze dwa miesiące ją mam i się cieszę jak gwizdek na razie :D A grappy gruszkowej też nie mam i zawsze to samo mówię jak przeglądam przepisy-oszaleję.. :-)))
:*
Jej, chyba nie plecie mi sie, ze to Ania wlasnie pisala ze zle sie wyjmuje ciasto z tej formy, ze praktyczna jest z wyjmowanym spodem. Mam taka, ale ta ceramicnza to marzenie, ze wzgledu na te me przeprowadzi nadal brak jej w kuchni, a w Ikei juz nie maja tych klasycznych...
Sycylia to byloby chyba vono (oj praski akcent jest obledny:) i nawet by tam moze grappa byla?
I grappa: och wlasnie ta gruszkowa najbardzij nie ciekawi :D to jak juz o wodce, to lece wiesz-gdzie!
O mamo! Ale cudo! Gruszki z migdałami muszą smakowac bajecznie... już wiem co upiekę w nadchodzący weekend :) Dzięki serdeczne za natchnienie i pozdrawiam!
Basia, tak sobie myślę, że z tą formą to może nie kwestia formy tylko ciasta? ja w sumie z jednego przepisu zwykle piekę i łatwo się wyjmuje.. A tę swoją to w takim jakimś gospodarczym zwykłym znalazłam, w ikei rzeczywiście nie było..
A grappa to wiesz co, ja myślałam że w ogóle tylko z winogron jest, a tu gruszkowa :)
Meg, oj to się ciesze, mam nadzieję, że posmakuje, już teraz smacznego życzę :-)))
:-)
Tak tez mysle z tym ciastem :-)
A grappa: o mialysmy ta sama mysl...
Wiesz Moniak, wypatrzylam tu dzisiaj hruszkowke, ale cos pomyslalam ze jednak gruszki dojrzewajace w CZ i w IL to nie to samo :) Ale niektorzy mowia, ze wegierska palinka gruszkowa najlepsza, pogubi sie czlowiek...
Hejka, wlasnie wyciagnelam tarte z piekarnika. Wyglada samakowicie, nie wiem jeszcze jak smakuje, poniewaz zabieram ja do znajomych. Jak zwykle nieco zmodyfikowalam przepis, gdyz lyzeczka soli do mnie nie przemawiala. gruszki z puszki, nasaczone pinot grigio, poniewaz grappy zabraklo. No i migladow nieco wiecej. Pozdrawiam serdecznie z Frankfurtu nad Menem. Bea
Prześlij komentarz