I już jesień rozpostarła melancholii srebrny woal
(...)
Addio pomidory
Addio ulubione
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół
Kabaret Starszych Panów, Addio pomidory
Kończy się wrzesień, kończą się pomidory. Te prawdziwe. Nie ma co się oszukiwać - na pomidory przyjdzie znów poczekać do sierpnia, a na długie, złe miesiące pozostają puszki i przeciery. Cóż poradzić - i tak lepsze to niż smutne, zimowe podróbki.
A dziś jeszcze taka pyszna pomidorowa..
A dziś jeszcze taka pyszna pomidorowa..
Pomidorowa ze świeżych pomidorów to kolejny smak dzieciństwa i kolejna specjalność Babci*. Babcia nie uznaje zup rzadkich, zup w których nic nie pływa, a zupa bez zielonego to zupa bardzo licha - dlatego do letniej pomidorówki Babcia chyba od zawsze hojną ręką sypie natkę pietruszki, której ja kiedyś szczerze nie znosiłam. Pomidorowa ustępowała więc miejsca ukochanemu barszczowi (zabielanemu, słodkiemu, z dużą ilością buraczków, gęstemu, że łyżka staje) - do barszczu bowiem pietruszki Babcia nie sypała.. Kiedyś mój talerz pomidorowej obowiązkowo zdobił szlaczek z wyławianej natki, dziś sama szczodrze sypię pietruszkę do zupy - smaki podobno się zmieniają, chyba coś w tym jest.. A może lubię dziś natkę właśnie dlatego, że przywołuje wspomnienie tego dziecinnego szlaczka?
Maria Iwaszkiewiczowa w Gawędach o jedzeniu pisze o kucharzu, który tę samą pomidorówkę (z jednego garnka) podawał służbie - jako zupę pomidorową i państwu - jako fumée de tomates - tu zdecydowanie wybieram pomidorową - domową, ze świeżych pomidorów, z natką i kluseczkami. Najprostszą, najlepszą.
Najlepsza pomidorowa (przepis Babci, składniki podzielone gdzieś przez 4**..):
Maria Iwaszkiewiczowa w Gawędach o jedzeniu pisze o kucharzu, który tę samą pomidorówkę (z jednego garnka) podawał służbie - jako zupę pomidorową i państwu - jako fumée de tomates - tu zdecydowanie wybieram pomidorową - domową, ze świeżych pomidorów, z natką i kluseczkami. Najprostszą, najlepszą.

5 dużych, dojrzałych pomidorów
3-4 marchewki
1/2 szkl. gęstej śmietany
garstka natki pietruszki
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
Pomidory należy sparzyć wrzątkiem, obrać i pokroić jak bądź. Następnie wrzucić na patelnię lub do garnka, pogotować kilka-kilkanaście minut z odrobiną wody. W oddzielnym garnku ugotować lub udusić na maśle pokrojoną marchewkę. Podgotowane pomidory i marchew można przetrzeć przez sitko - Babcia nie przeciera, ja zazwyczaj tak - następnie dodać szklankę lub dwie wody i zabielić śmietaną - sposób na zabielanie figuruje w moim kajeciku jako sposób Pani Gregorczykowej - zabielać zupy nauczyła mnie przyjaciółka mojej Babci, która poradziła mi , by śmietanę zawsze dobrze osolić i rozrobić z kilkoma łyżkami zimnej wody*** i dopiero wówczas wlać do zupy. Działa, mogę ręczyć, że się nie warzy!
A wracając do pomidorowej: zabieloną zupę powoli zagotować, dodać drobniutko posiekaną natkę i kluski - domowy makaron byłby idealny, jeśli jednak domowego makaronu brak a nie chce mi się go gnieść - robię do pomidorowej kluseczki z lanego ciasta, czyli: 1 żółtko, 1 jajko, 4 łyżki mąki - zakręcić w kubku i z łyżki wlewać do gotującej się zupy małe kluski - pycha!
*Mama natomiast jest ekspertem od pomidorowej-zimowej, z przecieru.
**Przepisy Babci przewidują ugoszczenie minimum pułku wojska, poza tym Babcia nie uznaje absolutnie żadnych pustych przestrzeni na talerzu - porcje nie do przejedzenia :-)
***myślę, że chodzi tu raczej o sól, a zimna woda jest elementem metafizycznym, ale pewności co do tego nie mam, zawsze zapominam spróbować bez wody..
3-4 marchewki
1/2 szkl. gęstej śmietany
garstka natki pietruszki
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
Pomidory należy sparzyć wrzątkiem, obrać i pokroić jak bądź. Następnie wrzucić na patelnię lub do garnka, pogotować kilka-kilkanaście minut z odrobiną wody. W oddzielnym garnku ugotować lub udusić na maśle pokrojoną marchewkę. Podgotowane pomidory i marchew można przetrzeć przez sitko - Babcia nie przeciera, ja zazwyczaj tak - następnie dodać szklankę lub dwie wody i zabielić śmietaną - sposób na zabielanie figuruje w moim kajeciku jako sposób Pani Gregorczykowej - zabielać zupy nauczyła mnie przyjaciółka mojej Babci, która poradziła mi , by śmietanę zawsze dobrze osolić i rozrobić z kilkoma łyżkami zimnej wody*** i dopiero wówczas wlać do zupy. Działa, mogę ręczyć, że się nie warzy!
A wracając do pomidorowej: zabieloną zupę powoli zagotować, dodać drobniutko posiekaną natkę i kluski - domowy makaron byłby idealny, jeśli jednak domowego makaronu brak a nie chce mi się go gnieść - robię do pomidorowej kluseczki z lanego ciasta, czyli: 1 żółtko, 1 jajko, 4 łyżki mąki - zakręcić w kubku i z łyżki wlewać do gotującej się zupy małe kluski - pycha!

**Przepisy Babci przewidują ugoszczenie minimum pułku wojska, poza tym Babcia nie uznaje absolutnie żadnych pustych przestrzeni na talerzu - porcje nie do przejedzenia :-)
***myślę, że chodzi tu raczej o sól, a zimna woda jest elementem metafizycznym, ale pewności co do tego nie mam, zawsze zapominam spróbować bez wody..