Na krakowskim Kazimierzu zapłonęła już szósta chanukowa świeca, ale w Leżajsku, w Hrubieszowie czy Barczewie nie grają dziś w drejdla ani w sześćdziesiąt sześć. Trudno jest pisać o kuchni, nie pisząc o ludziach, którzy ją tworzą. Trudno jest pisać o kuchni środkowoeuropejskich Żydów, tak jak trudno jest pisać o uczuciach, jakie towarzyszą lekturze prostych opowiadań Szołema Alejchema, czy spacerom po żydowskich miasteczkach, bo przecież nie ma już tych miasteczek, gdzie szewc był poetą, zegarmistrz filozofem, fryzjer truabdurem*. Nie ma, a jednak są - miasteczka z mieszkańcami, których nie ma - w których po charakterystycznym kształcie można poznać dawne żydowskie budynki - Eva Hoffman ładnie napisała o życiu niemal wyczuwalnym pod zasłoną nagłej nieobecności.. Trudno pisać, bez popadania w ton: tak mogło być..
Ekite Pekite
Cukite Me.
Abel Fabel
Domina Ra
Echo Pecho,
Kostka Gra.
Ekite Pekite
Cukite Me.
Abel Fabel
Domina Ra
Echo Pecho,
Kostka Gra.
Chanukowa wyliczanka, osiem świec na chanukiji, wypadnie gimel - bierzesz wszystko - co jada się podczas Chanuki? Przede wszystkim to, co smażone na tłuszczu - na pamiątkę cudu z oliwą - czyli latkes (ziemniaczane placki), sufganijot (małe, nadziewane pączki) czy naleśniki, jada się też - wspominając biblijną Judytę - rugelach - obecne również podczas innych świąt malutkie rogaliki wypełnione orzechami z cynamonem, a w wersji środkowoeuropejskiej też na przykład morelową konfiturą.
Rugelach piekłam według przepisu Clarissy Hyman**, która o żydowskiej kuchni pisze pięknie. Wzruszająco, ale bez patosu pisze o przepisach, które z jej środkowoeuropejskimi przodkami dotarły do Manchesteru, o przepisach, które z przodkami jej przyjaciół dotarły z Izraela czy Hiszpanii w najdalsze zakątki świata - pisze o potrawach i o ludziach, o miejscach i czasach, o niezwykłych drogach zwykłych ludzi i przepisach, które z nimi wędrują i tworzą w każdym miejscu na ziemi dom.
Z przepisem na rugelach, jest jak z każdym tradycyjnym przepisem - wędrując po świecie dopasowuje się do lokalnych warunków zachowując jednak swój charakter. Trudno powiedzieć, skąd dokładnie pochodzą rugelach - w przepisie Clarissy Hyman ciasto zagniata się z mąki, masła i serka śmietankowego, co jest niewątpliwie akcentem amerykańskim - ja zastąpiłam serek środkowoeuropejskim twarogiem, zrezygnowałam też z dodatku kakao - wyszło pysznie i chyba dzięki orzechom - jakoś tak odświętnie.
200g twarogu
200g + 2 łyżki masła
150g mąki
2 łyżeczki cukru pudru
100g orzechów włoskich
50g brązowego cukru
1 łyżeczka cynamonu**
+1 białko i gruby cukier kryształ do obtoczenia
Twaróg dwa razy mielę, zagniatam ciasto z tegoż twarogu, 200g masła, mąki i cukru pudru, odkładam je na min. 1/2h do lodówki (według przepisu - na całą noc, ja się spieszyłam i 1/2h wystarczyło). Orzechy mielę dość grubo, łączę z brązowym cukrem i cynamonem. Ciasto dzielę na dwie części, wałkuję dwa koła (przez papier, bo po krótkim chłodzeniu się lepi), które smaruję stopionym masłem i wykładam na nie po połowie orzechowej masy, delikatnie przyciskam ją do ciasta. Oba koła kroję na 16 trójkątów i zwijam małe rogaliki. Rogaliki smaruję lekko ubitym białkiem, posypuję grubym cukrem. Piekę w 180'C do zrumienienia (wedle przepisu 20 min., u mnie 15 min. zdecydowanie wystarczyło). Warto!
* A. Słonimski, Elegia miasteczek żydowskich.
**C. Hyman, Kuchnia żydowska. Przepisy i opowieści z całego świata.
**Nie przepadam za cynamonem w wypiekach, ale tu sprawdza się znakomicie.
15 komentarzy:
Moniko,pięknie piszesz o święcie Chanuka.Już widzę te świece na krakowskim Kazimierzu, chociaż do niego mi spory kawałek...
Rugelach prezentują tak się świątecznie.Tradycja jest święta.
odświętnie to jak odświętnie
a wiesz ,że ja ta książkę Clarissy Hyman to uwielbiam i często sobie ją czytam do poduszki
O! A ja dzięki Tobie Moja Kumo mogę się podszkolić :)
ps. przeczytałaś sms o ciastkach Żabciu? :) Już prawie ślad po nich zaginął :)
świetny post. uwielbiam taki gruby kryształ na ciastkach. ale, ale - Hrubieszów przez H samo, poprawiaj szybciutko!
A ja bardzo lubię nazwę tych ciastek (?)
Bo smaku jeszcze nie znam :)
bardzo interesujący post ;]
i naprawdę wspaniałe te rugelach.
i ten cukier na wierzchu...
Srodkowoeuropejscy Zydzi tworza teraz ta kuchnie w IL i USA... Ehh, zawsze przy takich tekstach mysle o strachu, nienawisci :( Strachu przed innosca i nienawisci tych ktorzy sa odpowiedzialni ze jest tak a nie inaczej... Ale sie zapedze i bedzie o polityce i religii, stop.
Ciekawe jest to ze wszedzie czytam o malych paczkach sufganiyot, a w IL sa tylko zwykle wielkie i srednie paczki :)) A rugelah z czekolada :)) Te mnie kusza Monika od lat, nawet wiem z jakim nadzieniem, chyba na inne swieta tez sie nadadza.
Monika, zdradz gdzie sie kupuje gruby krysztal. Usciski!
Bolesne jest to, w jak tragicznie prostu sposób można zmyć wszystko, co kiedyś było pięknym. Bo przecież dawno temu moje miasto było pełne Żydów. Żydowie byli jego właścicielami i Żydowie rozwijali jego kulturę. A teraz... Teraz w moim mieście nie ma Żydów. I nikt nie piecze tak pysznych i pięknych rugelachów...
ale smakowicie wyglądają !
Amber > no właśnie za wiele ich nie ma.. W Centrum żydowskim są. Te rugelach to z tego co wiem nie tylko chanukowe, ale świąteczne na pewno, typowo chanukowe są pączki :)
margot > Alcia, a wiesz że ja też? Fantastyczne są te opowieści, takie ciepłe, prawda?:)
zemfiroczka > Och jej :)
ps. A nie dostałaś Oczku odp.? Ups.. Lecę zatem pisać @, bo mam bardzo pilne pytanie do Cię :)
Karola > rety, dzięki, naprawdę nie wiem co ja z tą ortografią ostatnio mam.. Dzięki wielkie :)
Arven > rugelach czyli rożki :) I wychodza takie rożki - bardzo smaczne, mówię Ci :)
Karmel-itka > upieczesz? :-)))
buru> Basia, wiesz właśnie dlatego nie piszę prawie o tej kuchni, choć właściwie od kuchni środkowoeur. Żydów zaczęła się chyba cała ta moja fascynacja kulinariami świata, że tak to ujmę..Bo się nie da bez myślenia o wszystkim złym i wpadania w taki ton jak w tej notce. O tym strachu przed innością to Ci jeszcze coś w mejlu naskrobię, bo tu nie chcę się rozpisywać na takie tematy..
A gruby cukier - no to jest zagadka, bo myślałam że jest wszędzie, obeszłam pół Krakowa i nie ma nigdzie :D W Szczytnie w sąsiedzkim spożywczaku za to jest zawsze, chcesz to Ci po świętach przywiozę :)
Zaytoon > No jest.. Ja co prawda daleka jestem od mówienia jak to kiedyś było pięknie a teraz jest do bani, ale jednak takiego dziwnego żalu chyba nie da się ominąć.. U nas też była synagoga, kirkut, a teraz aż przykro patrzeć jak ten kirkut niszczeje..
A rugelach upiecz Oliwka :)))
dorota20w > cieszę się i dziękuję pięknie :)))
Ściskam dziewczyny :)
piękne są kryształki cukru.
Piekne rugelach i z historia, co zawsze podnosi stpien atrakcyjnosci. Ciekawe czy znajde czas by je zrobic w tym roku..
A ja tu nagabuję Basię o przepis, a ta mi słowem nie piśnie, że są u Ciebie. Nic to przepis swój znalazłam i pierwsza partia właśnie jest jedzona.Nadzienie zrobiłam według własnego pomysłu, choć z tym cukrem przynam malowniczy pomysł.
asieja > zgadzam się :-)
arek > Jak nie w tym to w przyszłym, całkiem niedługo :)))
Gospodarna narzeczona > Och ta Basia, no :D Wiesz, one z różnymi nadzieniami moga być, mnie kuszą taki morelowe :-)A piekłaś też z serowego ciasta?
Serdeczności :)))
Tak, rugelach w Izraelu nie było. Wszędzie zaś paliły się chanukije i panoszyły pączki, amerykańskie raczej. No i latkes!
Piękny wpis. Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz