Pomna doświadczeń zeszłego lata, pięknego, upalnego lata, lata jak trza, do tegorocznych upałów przygotowałam się należycie, zawczasu robiąc zapas cienkich koszulek na ramiączkach i zbierając w jedno miejsce przepisy na dania szybkie, proste i nie wymagające dłuższej obróbki cieplnej. Upałów (jak dotąd) nie odnotowano. Za rok, pomna doświadczeń lata anno 2011, kupię chyba polar i pozbieram przepisy na pierniki.
Tegoroczne lato jako żywo przypomina mi pewien długi majowy weekend (sprzed lat, myślę, siedmiu, może ośmiu), kiedy to wraz z D. udałyśmy się na wycieczkę w rejony Mazur Garbatych. Miało być pięknie, gorąco, było.. nie skłamię wiele jeśli powiem, że temperatura ledwo przekraczała magiczne 0'C.. W maju! Wyjazd ten zapadł mi w pamięć także ze względu na jedną ze zdecydowanie najgorszych pizz jakie w życiu jadłam. Nie, nie, gdybym nie musiała, nie jadłabym pizzy w Suwałkach, jestem wielką fanką babki ziemniaczanej a gdzie szukać lepszej niż na Suwalszczyźnie, niestety, przed kilku laty, późnym wieczorem pierwszego (a może to był trzeci?) maja udało nam się znaleźć jedynie ów dziwny lokal z pizzą*..
Odnośnie rzeczonej - przez długi czas w ogóle nie byłam miłośnikiem pizzy, polubiłam ją naprawdę dopiero w czasie pierwszej wyprawy do Włoch (wiem, dziwne ;-)) - najlepszą pizzę pod słońcem jadłam w Rzymie, była to pizza dość chyba dziwna - ze świeżą sałatą (!) i różnymi morskimi stworzonkami - jestem pewna, że do dziś, z zamkniętymi oczami, rozpoznałabym ten smak. Podczas tej samej wycieczki spróbowałam też pizzy z kwiatami cukinii. Nie wyróżniała się niczym szczególnym, jak każda inna włoska pizza była po prostu genialna :-)
Tegoroczne lato jako żywo przypomina mi pewien długi majowy weekend (sprzed lat, myślę, siedmiu, może ośmiu), kiedy to wraz z D. udałyśmy się na wycieczkę w rejony Mazur Garbatych. Miało być pięknie, gorąco, było.. nie skłamię wiele jeśli powiem, że temperatura ledwo przekraczała magiczne 0'C.. W maju! Wyjazd ten zapadł mi w pamięć także ze względu na jedną ze zdecydowanie najgorszych pizz jakie w życiu jadłam. Nie, nie, gdybym nie musiała, nie jadłabym pizzy w Suwałkach, jestem wielką fanką babki ziemniaczanej a gdzie szukać lepszej niż na Suwalszczyźnie, niestety, przed kilku laty, późnym wieczorem pierwszego (a może to był trzeci?) maja udało nam się znaleźć jedynie ów dziwny lokal z pizzą*..
Odnośnie rzeczonej - przez długi czas w ogóle nie byłam miłośnikiem pizzy, polubiłam ją naprawdę dopiero w czasie pierwszej wyprawy do Włoch (wiem, dziwne ;-)) - najlepszą pizzę pod słońcem jadłam w Rzymie, była to pizza dość chyba dziwna - ze świeżą sałatą (!) i różnymi morskimi stworzonkami - jestem pewna, że do dziś, z zamkniętymi oczami, rozpoznałabym ten smak. Podczas tej samej wycieczki spróbowałam też pizzy z kwiatami cukinii. Nie wyróżniała się niczym szczególnym, jak każda inna włoska pizza była po prostu genialna :-)
Ale nie o pizzy dziś chciałam pisać. Dziś, wbrew pogodzie, zaproponuję kwiaty cukinii w wersji na upalne lato - kwiaty solo, lekkie, smażone tylko przez chwilkę, pyszne. Pomysł na nadziewane kwiaty cukinii jest włoski, nie smażę jednak kwiatów w głębokim tłuszczu, do ciasta dodaję mleko, a nadzienie to już tylko kwestia fantazji, podaję dwa moje ulubione.
Nadziewane kwiaty cukinii - na podst. Kulinaria Italia, przepisu na Fiori di zucca ripieni:
kwiaty cukinii
ciasto naleśnikowe (np. takie)
nadzienie 1.:
mozarella
kilka gałązek świeżego tymianku
kilka szuszonych pomidorów
nadzienie 2.:
owczy bundz
kilka gałązek świeżej mięty
garść orzechów włoskich
Z kwiatów cukinii należy "urwać" pręciki (jeśli są), nadziać serem, ziołami i pomidorami/orzechami, kielichy kwiatów zamknąć (skręcam delikatnie koniuszki płatków) i zanurzyć w cieście naleśnikowym po czym usmażyć jak placki. I już :-)
* Choć to co piszę chyba na to nie wskazuje, wyjazd był naprawdę bardzo udany :-)
P.S. Tili, bardzo dziękuję za wyróżnienie, postaram się w najbliższym czasie odrobić zadanie! :-)
Nadziewane kwiaty cukinii - na podst. Kulinaria Italia, przepisu na Fiori di zucca ripieni:
kwiaty cukinii
ciasto naleśnikowe (np. takie)
nadzienie 1.:
mozarella
kilka gałązek świeżego tymianku
kilka szuszonych pomidorów
nadzienie 2.:
owczy bundz
kilka gałązek świeżej mięty
garść orzechów włoskich
Z kwiatów cukinii należy "urwać" pręciki (jeśli są), nadziać serem, ziołami i pomidorami/orzechami, kielichy kwiatów zamknąć (skręcam delikatnie koniuszki płatków) i zanurzyć w cieście naleśnikowym po czym usmażyć jak placki. I już :-)
* Choć to co piszę chyba na to nie wskazuje, wyjazd był naprawdę bardzo udany :-)
P.S. Tili, bardzo dziękuję za wyróżnienie, postaram się w najbliższym czasie odrobić zadanie! :-)
11 komentarzy:
do tej pory kwiaty cukini smazylam w glebokim tluszczu. Dobre, zabojczo kaloryczne i ciezko strawne ;) Nastepnym razem, jak radzisz, upieke jak placki!
Milego tygodnia :*
Monika ,ale masz ładne te kwiatki , pięknie im na tej patelni
A z tym latem to w tym roku czyste jaja są i wiesz ja wyciągnęłam maszynkę do lodów , 2 razy zakręciliśmy( ciepło było,ale krótko) i wszyscy patrzą ,że jakie ciasto upiekę ,a nie chcą lodów ,a dobre wychodzą z tej maszynerii
bardzo ładne zdjęcie, a samych kwiatków jeszcze nie jadłam
u mnie w tym roku cukinie gniją zanim osiągną rozmiar serdelka... gdybym to przewidziała, zbierałabym same kwiaty...
Moniko,ja też jestem po zęby przygotowana na upalne lato...Ale ono dało nam prztyczka w nos!
Kwiaty cukinii,takie solo , z patelni uwielbiam.Robiłam je raz w tym sezonie.Teraz brak kwiatów w zasięgu.
Podelektuję się Twoim zdjęciem!
i ja smazylam do tej pory w glebokim tluszczu, te Twoje prezentuja sie dosc niskokalorycznie i pysznie sadzac po tych farszach :)
Pozdrawiam :)
Jak zwykle bierze mnie zazdrość, skąd Ty bierzesz takie cuda, bo chyba na Kleparzu kwiatów cukinii nie odnotowano? (to byłoby jednak zbyt piękne).
Pizzę uwielbiam w każdej postaci, wcale nie musi być włoska, amerykańska, a nawet polska też może być pyszna, bardziej zwracam uwagę na smak niż językowo-kulinarny puryzm. Tylko jedna odpada - z mrożonki ;)
Ale fajny, odchudzony przepis, Monika :)
Kwiatów cukinii nie widziałam nigdzie w sprzedazy, a rok temu w bezmyślny sposób je przegapiłam. Marzą mi się takie z nadzieniem (z ricotty czy jakoś tak, Jamie robił).
Usciski!
Anoushka > Wiesz, ja też lubię te z głębokiego tłuszczu ale smażyć na głębokim tłuszczu to już wcale nie lubię.. Więc latem robię takie, dobre są naprawdę, nawet nie jako "zamiennik" dla tych smażonych w tłuszczu a po prostu dobre :-))) Mam nadzieję że Ci posmakują! :*
margot > tak Alcia, jaja, ja lody robiłam słownie: 3 razy i to nawet bardziej wiosną niż latem.. Kwiatkami w cieście się pocieszam ;)
chantel > Dziękuję! :-)))
Jswm > Aniu, a wyrwałaś już te cukinie? Bo one mogą jeszcze zakwitnąć, do października czasem moim dziadkom kwitną? :-)
Amber > Dało prztyczka w nos - dobrze powiedziane.. No nic, może za rok będzie mega-upalnie.. :)))
Gosia > Gosiu, chyba pierwszy raz udało mi sie pokazać coś o czymś ktoś mówi że jest niskokaloryczne :D Ale polecam szczerze :-)))
KaroLina > Karolu, z dziadkowej grządki tym razem ;) Ale może na Kleparzu są? Jak pędy sosny były?
E, to nie o językowo-kulinarny puryzm tu chodziło, ona była po prostu niedobra ;)
Ania > A wiesz, mi bardziej chodziło żeby oszczędzić sobie stania przy patelni z gorącym tłuszczem i dylematu co z nim później zrobić niż o odchudzanie kwiatków :)
W Culinaria Italia też były z ricottą :)
Ściskam również Ania :)))
Monika, dla mnie kwiaty cukini sa tylko w ksiazkach kucharskich no i teraz u Ciebie :) Zawsze je przegapie a i smazenie w glebokim tluszczu tao zabawa nie dla mnie, ale jak juz na przyszlorocne lato idac Twym tropem zaoparze sie w polar, to moze i kwiaty cukiniowe zdobede? Kusza :)
Basia, a to w takim razie wersja specjalnie dla Ciebie, bez głębokiego tłuszczu :) Kurcze, i znów chyba powiem - szkoda że dopiero w listopadzie.. Cukiniowe kwiaty u dziadzia są zwykle i do października, bym Ci z wielką chęcią wręczyła cukiniowy bukiet :)))
:*
Prześlij komentarz