Wielkie było moje zdziwienie, gdy blisko rok temu na stronach czeskiego Rozhlasu trafiłam na tekst Martina Ehla Polske jidlo a w nim na słowa: w dziedzinie fast-foodów Polacy mają jeden bardzo dobry wynalazek: zapiekankę. Zapiekanki kojarzyły mi z pierwszymi samodzielnymi wyjazdami do Olsztyna (lub przez Olsztyn), to miłe wspomnienia, ale jakby nie patrzeć, nie o smak wtedy chodziło a o to, że za niską cenę można było najeść się na cały dzień - zapiekanki w budzie na olsztyńskim dworcu ratowały niejednego ucznia.
Zapiekanka to rozkrojona w podłuż szersza weka z zapieczonym na wierzchu czymkolwiek, w najlepszej wersji - koniecznie w sercu krakowskiego Kazimierza - może być pełnowartościowym posiłkiem a zarazem łakociem - Martin Ehl wspomina zapiekanki z Placu Nowego, Makłowicz & Mancewicz piszą, iż okrąglak na Placu Nowym odwiedzić trzeba - odwiedziłyśmy go więc z Karoliną jakiś czas temu, tym razem specjalnie po to, by spróbować tych podobno najlepszych zapiekanek od, znanego już nawet z przewodników turystycznych, Endziora. I cóż powiedzieć, nie było to złe. Endzior ma bułki świeże, dodatków nie skąpi - na każdej zapiekance "defaultowo" znajdzie się ser i pieczarki, reszta do wyboru (a wybór nawet nie mały). Jedyne co odstrasza to kolejka*, wszyscy chcą zapiekanki od Endziora, ma to jednak i swoje dobre strony - skoro wszyscy stoją do Endziora to do sąsiedniego okienka o wdzięcznej nazwie BarOko kolejki nie ma. A robią tam coś, czego w żadnym innym okienku Okrąglaka nie ma, a mianowicie zapiekankę, jeśli mnie pamięć nie myli, góralską (zbójnicką?) - zapiekankę z boczkiem i wędzonymi śliwkami - to jest odkrycie!
O Endziorze i Okrąglaku Makłowicz i Mancewicz piszą, iż jest to miejsce niezwykle obskurne i magiczne zarazem, ja powiem, że nad zapiekanki przedkładam kiełbaski z niebieskiej nyski, ale gości zaprowadzę i na zapiekankę (jakby nie patrzeć, niemało w Krakowie super lokali, które nie tylko klimatem ale i smakiem tego co serwują znacznie ustępują Okrąglakowi), a co napisze Karolina? :-)
Jeśli lipiec to jagody - sierpień to pomidory. Te najbardziej aromatyczne, wygrzane letnim słońcem, pyszne - w sierpniu najlepsze. Sierpień to czas na potrawy, w których pomidory grają pierwsze skrzypce, pisałam rok temu. Pisałam rok temu o panzanelli, dziś napiszę o fattoush. Co wspólnego ma fattoush z panzanellą? Bardzo wiele - pewnie trochę przesadzam, ale myślę, że można opisać fattoush jako na bliskowschodni sposób przyrządzoną panzanellę i na odwrót.
Z zapiekanką natomiast fattoush wspólnego ma niewiele, ale i na jedno i na drugie jest teraz idealny czas - na zapiekankę w Krakowie, na fattoush na pikniku z widokiem na jezioro, na rzekę.. :-)
Fattoush - na podst. Taste of Israel A. Ganora i R. Maiberga:
1-2 chlebki pita (zazwyczaj piekę z przepisu Tatter**)
3 pomidory
1 mały ogórek***
1 ostra papryczka
pół pęczka dymki ze szczypiorkiem
1 łyżka drobno skrojonej natki pietruszki
1 łyżka drobno skrojonej natki kolendry
1/2 łyżki drobno skrojonych listków mięty
ząbek czosnku
2-3 łyżki oliwy
sok z 1 cytryny
szczypta soli
świeżo zmielony czarny pieprz
Warzywa i szczypiorek należy pokroić (szczypior drobno, papryczkę drobno, pozostałe warzywa mniej drobno), dodać posiekane zioła, oliwę wymieszać dobrze z sokiem cytryny, doprawić do smaku. Skropić sałatkę z sosem, odstawić do lodówki do przegryzienia. Pitę pokroić na dość wąskie paski, zrumienić na patelni (najlepiej z odrobiną oliwy) lub w piekarniku, dodać do sałatki tuż przed podaniem. Dla odmiany od panzanelli :-)*No dobrze, mnie odstraszają też te pieczarki - nie cierpię, ale niestety, od pieczarek na zapiekance ucieczki nie ma.
**Z tą różnicą, że "piekę" pity na mocno rozgrzanej patelni, dodaję też do ciasta odrobinę miodu.
***Można więcej, ja nie przepadam za połączeniem świeży ogórek - pomidor, w tych proporcjach jest w sam raz.
edit: adres, zapomniałam o adresie! To zacytuję Boblika: "U Endziora" - dziura w ścianie Okrąglaka na środku targowego Placu Nowego na Kazimierzu. BarOko - dziura tuż obok Endziora :-)
6 komentarzy:
Ja wybieram jednak zapiekankę! (nigdy nie oprę się stopionemu serowi) Jeśli jednak będzie jakiś kolejny raz, to do Endziora na pewno nie będzie mi się chciało stać, tym bardziej, że ta zbójnicka brzmi bardzo, bardzo.
Też się zastanawiałam, co napiszesz i nawet jestem zdziwiona, że jest w podobnym duchu, ale to w sumie dobrze, relacja bardziej wiarygodna ;)
A jak już wrócisz z tych wakacji, to testujemy Sycylię w Krakowie!
Bardzo lubię sałatkę fattoush, na blogu u mnie też gościła :) A zapiekanki uwielbiam - mam swoje sprawdzone miejsca w Warszawie i chętnie je odwiedzam. Poza tym lubię sama po swojemu przyrządzić taką serowo-pieczarkową zapiekankę. Chętnie odwiedzę wspomniany przez Ciebie Plac Nowy jak będę następnym razem w Krakowie i skosztuję zapiekanek.
Oj, ja też uwielbiam sierpniowe pomidory ! A w tym roku mam nawet trochę własnych - łącznie z koktajlowymi. Muszę sobie taką sałatkę zrobić :)
U Karoliny już pisałam, że byłam, widziałam, jadłam. Smakowicie. I kosztowałam też zapiekanek z innego okienka, pysznych. I bez pieczarek! ;))
A fattoush... Smakowita! Muszę czym prędzej ją przygotować. Póki pomidory słodkopyszne...
Pozdrawiam! :)
KaroLina > stopiony ser mówisz? hmm.. gdyby nie te pieczarki to u mnie byłby remis między dobrą zapiekanką a kiełbasą z nyski :)
Wakacje prawdziwe to we wrześniu mam nadzieję, ale właśnie, Sycylia! Tak zróbmy, już sie cieszę :)))
shinju > jak najbardziej polecam! I ide poczytać o Twoim fattoush :)
grazyna > Grażynka, oj z własnych to koniecznie, koniecznie jakąś pycha pomidorową sałatkę :)
Zay > To mów mi już Oliwka gdzie to te zapiekanki bez pieczarek podają :) Słodkopyszne pomidory - strasznie mi się podoba to określenie! Serdeczności :)
Miłego weekendu dla Was :-)))
Zapiekanki z placu nowego, czyli "zapiekanki z Żyda" po krakowsku, to klasyka :) Tak jak ręcznie wyrabiane lody ze Starowiślnej :)
Prześlij komentarz