piątek, 12 marca 2010

Suflet z jagodami i żubrówką

Dzisiejszy wpis dedykuję zbierającym borówki mieszkańcom Małopolski, a także wszystkim, którzy lubią tropić kulinarno-językowe ciekawostki i tym samym dorzucam (a raczej słowniki dorzucają ;-)) swój kamyczek do jagodowo-borówkowego ogródka:

Czechy: borůvka - Vaccinium myrtillus, brusinka - Vaccinum vitis-idaea
Słowacja: čučoriedka - V. myrtillus, brusnica - V. vitis-idaea

Serbia, Chorwacja, Bośnia, CG - borovnica - V. myrtillus, brusnica - V. vitis-idaea (i żeby było ciekawiej: jagoda - Fragaria ×ananassa Duchesne czyli.. truskawka)
Słowenia - borovnica - V. myrtillus, brusnica - V. vitis-idaea
Bułgaria - cинята боровинка (sinjata borovinka) - V. myrtillus, червена боровинка (červena borovinka) - V. vittis-idaea
Macedonia - borovinka - V. myrtillus

Rosja - черника (černika) - V. myrtillus, брусникa (brusnika) - V. vitis-idaea
Białoruś -чарні́цы (čarnicy) - V. myrtillus, брусьні́цы (brusnicy) - V. vitis-idaea
Ukraina - чoрниця (čarnica) - V. myrtillus, брусниця (brusnica) - V. vitis-idaea

Jeśliby więc ufać zasadzie, że racja leży po stronie większości to deser dzisiejszy powinnam nazwać sufletem borówkowym - jako że jednak zdecydowanie bardziej przekonuje mnie twierdzenie, że urok świata leży w różnorodności, proponuję darować sobie przyznawanie racji komukolwiek, mówić i gotować tak jak lubimy i cieszyć się z poznawania świata (również tego kulinarnego) w całej jego rozmaitości :) A wszystkich, którzy dobrnęli do tego miejsca serdecznie zapraszam na deser, którego nie zawaham się nazwać (w jakimkolwiek narzeczu ;-)) - fantastycznym!150 ml mleka
50 g masła
50 g cukru pudru
20 g mąki
3 żółtka
3 białka
1 kieliszek żubrówki
syrop z jagód/borówek/czernic (z mrożonych w sam raz!)
ewentualnie: skórka otarta z jednej cytryny
Mąkę przesiać, mleko zagotować, rozetrzeć masło i utrzeć je z 30 g cukru. Pod koniec ucierania dodać przesianą mąkę. Energicznie mieszając połączyć z wrzącym mlekiem i, cały czas mieszając, gotować do zgęstnienia masy (ok. 1 min.). Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodać 20 g cukru. Masę mleczną zestawić z palnika, trochę przestudzić i dokładnie mieszając po dodaniu każdego składnika, dodawać kolejno żubrówkę, żołtka oraz pianę z białek (i ewentualnie skórkę). Napełnić masą 2 lub 3* natłuszczone i wysypane cukrem pudrem foremki sufletowe, piec w kąpieli wodnej przez ok. 40 min. (piekarnik nagrzany do 200'C). Po upieczeniu polać syropem z jagód, udekorować owocami.
Smacznego!*Dwie małe lub trzy wielkie porcje, u mnie były dwie i trochę popękały z tej wielkości, ale suflet jest tak fantastycznie delikatny, puszysty i pyszny po prostu, że żadne pęknięcia nie przeszkadzają..
**Przepis z inspiracji pomysłem Robcia Makłowicza na dodanie żubrówki do sufleta, przepisem Pierra Herme na suflet, a jagody - po prostu bardzo lubię :-)))

18 komentarzy:

Anja pisze...

przepiekny i bardzo kuszacy deser; dla mnie to jagody - cudowne owocki z polskich lasow o niepowtarzalnym smaku; borowki tez sa pyszne, ale hodowlane i nigdy nie dorownaja jagodom;

Marzynia Mamcia pisze...

Dobrnęłam :-)
Bardzo ciekawy wpis i cudowny suflet, rozerwałam się przy czytaniu.
Proszę sobie poprawić przy Rosji, zrobiła się Pani literówka, tam powinno być: brusnika.

margot pisze...

cudeńka

anytsujx pisze...

Pyszny deser :)

Gosia Oczko pisze...

A ciekawe co na to nasza Buru-Jagódka ;)))

Suflecik pierwsza klasa! Aż zaczęłam Ci go zazdrościć ;)

Monika pisze...

Anulka > no dla mnie też jagody :) A czerwone - borówki. A te hodowlane to chyba borówka amerykańska, tak? Uwierzysz, że chyba nigdy jej nie jadłam (chyba że o tym nie wiem ;))? :)))
mamamarzynia? nie "Pani", proszę.. :-) A literówkę już poprawiam, dziękuję bardzo i gorąco pozdrawiam :-)))
margot > rumienię się ;)
anysujx > Dziękuję :)))
Oczko > A nie wiem, nie wiem, ciekawe :))) Zobaczymy, może zajrzy ;)
Nie zazdrość, tylko upiecz! Albo wpadaj do mnie ;-)))
Pozdrawiam ciepło :-)

Gosia Oczko pisze...

Ojjj Ty mnie nie zachęcaj, bo rzeczywiście zrobię nalot. Na te Mazury wcale nie tak daleko ;) Tylko najpierw zahaczę o Piernikowo, bo Princess obiecuję i obiecuję...

Monika pisze...

Ano niedaleko - czszy godziny pekaesem (bezpośrednim, o!) ;-)
A przez piernikowo to nie wiem ale też się da.. ;-)

buruuberii pisze...

O Monika, toz to suflet dla nas - boje sie pokazywac Lukaszowi, bo nie popusci i ktores z nas bedzie musialao upiec, a gdzie tu do jagod? :D

Wiesz, nie jestem purystka jezykowa, tylko uparciuchem, rozumiem ze jagody, ale wiesz po tylku latach spedzonych w Malopolsce ciezko mi sie przestawc i upieram sie i mowie borowki :) Urzeklo mnie Twe metodyczne podejscie do sprawy. A Robert Maklowicz mowi "borowki" tez z uporem, nie?

:**

asieja pisze...

och, jaki uroczy.. :-)

Monika pisze...

Basia, Ty się tak nie broń przed tym sufletem :D Upieczcie koniecznie, on naprawdę pyszny jest i szybko się robi,napewno Wam posmakuje :) jagody mogą być mrożone, a Makłowicz daje chyba jabłka w miejsce jagód - też pewnie dobre :-) No, i masz rację, on z uporem mówi borówki, tak jak z uporem powtarza że jest z Galicji ;)
A wiesz co, te borówki to chyba nawet takie nawet bardziej prawidłowe, systematyczna nazwa to też borówka czarna a jagoda to chyba jakiś północno-środkowopolski wymysł ;)
Metodyczne podejście, hihi, mam jeszcze trochę regionalizmów w zanadrzu ;)
Ściskam :*
asiejka > Dziękuję :)))

buruuberii pisze...

Jestem ciekawa Twych rozwazan o regionalizmach, a oczywiscie znasz odwieczny spor "pole" versus "dwór" :-)
A wiesz Monika, suflet robie ale w wersji slonej, Lukasz jest natomiast milosnikim wszystkiego co z jaj (na pierwszym miejscu jajko sadzone) i suflet to obiekt wiecznego porzadania :-)

Bea pisze...

No wlasnie, ja tez zawsze nazywalam 'to' czarna jagoda, a borowki to dla mnie tylko te czerwone ;)
Suflet piekny! Cudnie wyrosl :)

Pozdrawiam!

Ewelina Majdak pisze...

Więc tak :) W Zamościu się mówi dwór i czernice. W Tarnobrzegu mówi się pole i borówki :)
Ja obstawiam za czernicami i dworem :D

buruuberii pisze...

Ha no to prosze, Malopolska w mniejszosci :-) Od Gorlic po Krakow, od Nowego Sacza po Sandomierz mamy borowki... A w Sandomierzu juz jagody, bo to po drugiej strony Wisly, alez nam Moniko podzielilo Polske... A co jest w Koszelewie?

Monika pisze...

Basia> do pola to się nawet przyzwyczaiłam, z serbskiego chyba i zdarza mi się 'na pole' wychodzić, ale pozostaje jeszcze kwestia 'na dworze' czy 'na dworzu' ;-) A z jajem sadzonym to rozumiem w stu procentach - takie z niedokońca ściętym żółtkiem i ze szczypiorkiem - miodzio :)
Bea > no to się dogadamy :D u mnie też jagody-borówki. A za komplement w imieniu sufleta dziękuję pięknie :)))
Pola> Właaaśnie, czernice jeszcze, czernice rosną na dworze :)))
Basia, 'badacze owadzich nogów' twierdzą że to w ogóle tylko krakowskie te borówki, ale chyba się trochę nie przyłożyli do badań..;-)
Przy najbliższej okazji to może mapki Wam wrzucę z tymi jagódkami, ale Koszelewa podobno na mapach nie ma..
:*

buruuberii pisze...

No to prosze milosicy jaja sadzonego otaczaja mnie :) i ja nim niepogardze!

A wiesz, ja po prawdzie, to jestem dzicie Beskidu Niskiego i tam zawsze borwoki byly, slowo jagody (zbierane na wiadra w Wolowcu jak tam jeszcze rosly, tarz nie wiem czy by sie je tam znalazlo...)

:*

Gosia Oczko pisze...

Buruś, ale mnie natchnęłaś! Jutro na śniadanie posadzę na talerzu jajco! :)))