środa, 31 marca 2010

Wielkanoc tuż tuż i surówka z mango

Na wielkanocnym stole u wojewody księcia Jana Pawła Sapiehy w Debreczynie (XVIIw.)..

..na środku samym był baranek z marcypanu, wyobrażający Agnus Dei z chorągiewką, calutki z pistacjami (...). Stało 4 przeogromnych dzików, tyle ile części roku. Każdy dzik miał w sobie wieprzowinę, alias: szynki, kiełbasy, prosientka. Stało tandem 12 jeleni, także cało pieczonych (...), nadziewane były rozmaitą zwierzyną, alias zajęcami, cietrzewiami, pardwami. Te jelenie wyrażały 12 miesięcy. Na około były ciasta sążniste, tyle ile tygodni w roku to jest 52, całe cudne placki, mazury, żmujdzkie pierogi, wszystko wysadzane bakaliją. Za niemi 365 babek, to jest tyle ile dni w roku. Każde było adorowane inskrypcjami, floresami, aż niejeden tylko czytał, nie jadł. Co zaś do bibendy: było 4 puchary exemplum czterech pór roku, napełnione winem jeszcze za króla Stefana. Tandem 12 konewek srebrnych, z winem po królu Zygmuncie. Te konewki exemplum 12 miesięcy. Tandem 52 baryłek srebrnych in gratiam 52 tygodni, było w nich wino cypryjskie, hiszpańskie i włoskie. Dalej 365 gąsiorów z winem węgierskim, alias tyle gąsiorów ile dni w roku (...), a dla czeladzi dworskiej 87460 kwart miodu robionego w Berezie, to jest tyle ile godzin w roku.
Łukasz Gołębiowski, Lud 1830

Istne szaleństwo :-) Wielkanoc już jednak tuż tuż, przygotowania (choć nieco skromniejsze ;-)) czas zacząć, więc: formy na baby przygotowane, rodzynki od poniedziałku moczą się w rumie, masa pomarańczowa do mazurka (nie bez przygód) usmażona, jutro do miodu trójniaka wskoczą suszone śliwki i już za chwilę zacznie się zagniatanie, wyrastanie, pieczenie - a na przedświąteczny czas - może surówka?1 mango*
roszponka
sok z 1/2 limonki
mała garść orzechów włoskich
pół łyżeczki startego imbiru
1-2 oliwy
świeżo zmielony pieprz, sól
Mango obrać i pokroić, roszponkę skropić winegretem przygotowanym z soku z limonki i oliwy, dodać imbir, posolić, popieprzyć, dodać mango i orzechy, zjeść ze smakiem.
Smacznego!
* Z zasady nie jadam, ale utopione w limonkowym soku, mam wrażenie, traci trochę ogórkowy zapach i raz do roku można spróbować :-)

13 komentarzy:

buruuberii pisze...

Monika, roszponki takiej z owocem nie znam, a moze kiedys?
"Dalej 365 gąsiorów z winem węgierskim" miod, miod nawet starczy 4 putonowy - obledny opis, ale szlenstwo!

A jaki dzem Ty smazylas, z mango moze? Fomy wysmarowane? :)

Gosia Oczko pisze...

Skromnie mieli na tym stole ;)))

Ależ fajne zdjęcia. A ta marmelada, to ta, co to na kumach o niej pisałaś? ;)

buruuberii pisze...

Oczku, tylko nie klabing dzisiaj, plz - wlasnie Monice pisalam ze juz lece do Koszelewa :-)

Monika pisze...

Myślisz Basia że to aszu był? Słodzili sobie, oj słodzili w takim razie, jeszcze te miody.. :-) A dżem Twój - pomarańczowy, w @ napisałam ;) Formy na razie odkurzone..
Oczko > no nie? Ta samiuśka, pychotkowa jest :) W imieniu zdjęć dziękuję, zastanawiałam się tylko czy nie za bardzo po oczach tą czerwienią dają :D
:*

buruuberii pisze...

wlasnie nie mam pojecia z wegrzynem, ale zawsze tak zartobliwie mowia moi rodzice na aszu, wiec nie moge sie od tej mysli uwolnic :-)

Ewelina Majdak pisze...

Monika to ja poproszę:
rodzynki w rumie
rum
śliwki w trójniaku
trójniaka (chociaż wolę półtoraka)
i sałatkę :))))))
Po resztę przyjdę później :D

asieja pisze...

istne szaleństwo
kolorów na Twoim talerzu :-)

Monika pisze...

Pola > proszę, proszę, częstuj się, rodzynki, rym, miód i śliwki na stole, sałatka czeka :) Też wolę półtoraka, a najbardziej to chyba dwójniaka, ale pomyślałam, że do słodkich śliwek chyba jednak za słodki będzie ;)
asieja > Ja tam widzę tylko żółty i zielony ;) Ale masz rację, wiosenna taka - polecam serdecznie, bo smaczna :)
Pozdrawiam ciepło :-)))

grazyna pisze...

Taka surówka to dobra i w Święta, do wędlinek na przykład :)

Tilianara pisze...

Hehehe, ciekawa byłam czego będzie tyle ile godzin - to ja się do tej gawiedzi bym podłączyła :)
Podoba mi się jak kiedyś symbolika rządziła stołem :)

A ta sałatka to nie wiosenna, a już letnia zupełnie - takie słońce nad łąką, lub kaczeńce nad stawem :)

Wesołego dyngusa i mokrego jajka życzę :D
Pozdrawiam :*

Monika pisze...

grazyna > zdecydowanie masz rację :) Jak tylko ktoś lubi łączyć tradycyjne z mniej tradycyjnym to będzie jak znalazł :)
Tili > Chyba z całych Węgier musieli ten miód wyzbierać ;) Mi też się bardzo ta symbolika widzi, tylko tak się trochę zastanawiam na ile chodziło o symbolikę a na ile o zwykłe obżarstwo :D
Kaczeńce nad stawem - oj jak ładnie :)))
Wszystkiego dobrego na te Święta i Tobie :)
:*

Bea pisze...

Faktycznie istne szalenstwo ;)

Twoja salatka ma sliczne, wiosenne kolory! Bardzo optymistycznie nastraja :)

Wesolych Swiat Moniko!

Pozdrawiam serdecznie :)

Monika pisze...

Bea, dziękuję pięknie :) Dobrego tygodnia :-)))