wtorek, 29 listopada 2011

Škubánky

Czeski mak to nie opium - czytamy na stronie Slow food Czeskiej Republiki, a mi od razu przychodzi na myśl kolejna historia Babci Alinki - jedna z ulubionych - historia o gęsiach, historia o maku właśnie. Otóż Babci Mama, Prababcia Marianna (ta, która piekła TEN chleb) hodowała gęsi. Hodowała też len i mak. I tu mogłaby się pojawić zagadka z serii Połącz wyrazy w logiczny ciąg - cóż wspólnego mieć mogą len, mak i gęsi? Kto wie, jak wygląda (lub raczej jak wyglądało na polskiej wsi początku XX w.) bielenie lnu, pewnie domyśla się, że stadko gęsi drepczących sobie swobodnie po podwórzu bielenia lnu nie ułatwia. I jak Babcia z przejęciem zaczyna opowiadać jak te wredne gęsi w te płótna lniane lazły, jak z przejęciem wielkim opowiada jak one mak wsuwały i jak spały słodko dzień lub dłużej i spokój był z gęsiami, to choćby opowiadała po raz setny, to słucha się, jakby się nigdy o tych gęsiach, i o maku, i lnie nie słyszało! Czasem sobie myślę, czy nasze historie, te z przełomu wieków, te z początku wieku XXI za 50 lat też będą kogoś tak ciekawić?

Czasami Babcia daje się namówić na opowieści o tym, co się na mazowieckiej wsi w początkach XX w. jadło, czasem zaskoczy opowieścią, że hej! O tym, że na wigilijnym stole przed 70 laty obowiązkowo pojawiały się ziemniaki z makiem dowiedziałam się dopiero, gdy poczęstowałam Babcię czeskimi škubankami - ziemniaczanymi kluskami z makiem i z serem, o kluskach z makiem wiedziałam, kluski znamy i lubimy, ziemniaki z makiem zaskoczyły mnie bardzo :-)

Škubánky to prosta ciepła potrawa, na jesień, na zimę, z ziemniaków więc dobra. W polskiej kuchni znana w nieco innej formie i pod inną nazwą: prażucha, prażoki, lemieszka czy kulasza, popularne chyba szczególnie na wschodzie Polski to właściwie to samo co škubánky. Prażuchę podaje się zwykle w formie placka, czeskie škubánky zaś to kluseczki, z takiej samej ziemniaczano-mącznej masy, pyszne.
Prażuchę podaje się ze skwarkami, z tłuszczem, škubánky podawać można różnie, ale najlepsze są z makiem i z twarogiem - niby słodkie, ale nie do końca, ziemniaczane, domowe, doskonałe, zwłaszcza na makowy czas, który już tuż tuż :-)

Škubánky s mákem (na podst. przepisu Marie Janku Sandterove, ze 4 osoby najedzą się dobrze):

1 kg ziemniaków
1 -1,5 szkl. mąki
sól
+ masło
+ mielony mak
twaróg
cukier

Ziemniaki pogotować kilkanaście minut ("do półmiękka") w osolonej wodzie, odlać część wody. Zmniejszyć gaz do minimum, na ziemniaki wsypać mąkę (nie mieszać, ewentualnie zrobić w całości dziury, tak by było widać odlewek), przykryć i trzymać na gazie 15-20 min. Po tym czasie zdjąć garnek z gazu, całość dokładnie wymieszać, wyrabiać łyżką bądź drewnianą pałką ok 10 min., do uzyskania w miarę gładkiego ciasta. Rozpuścić masło, łyżką nurzaną w maśle "odkrajać"* z masy kluseczki, gotowe posypać startym twarogiem, makiem i cukrem. Przepyszne :-)

*tu filmik i wszystko jasne :-)

19 komentarzy:

Majana pisze...

Moniś, jakie one muszą być pyszne, bo tak cudnie wyglądają!.
Piękne zdjęcie, apetyczne bardzo.
Nigdy nie słyszałam o takiej potrawie wiesz?
Fajnie opowiadasz o babci i przygodzie z gęsiami:)

Pozdrowienia :*

Majana pisze...

Ps, Zajrzyj do mnie :D

ewelajna Korniowska pisze...

Monika, jak ja lubię Tę Twoją Babcię... posłuchałabym i ja jej opowieści. Już i tak Ciebie dobrze się słucha...:). Gęsi jedzące mak i śpiące przez dwa dni i spokój do tego... Ech... działa na wyobraźnię:).
Moniu, o prażusze słyszałam i mówią, że to pycha, ale ja z zachodu, więc jeszcze nie miałam okazji. Twoje też "niby"na słodko mogą być takie pyszne:)

kaas pisze...

a u mnie w domu, od niepamiętnych już czasów, właśnie na Wigilię podaje się kluski z makiem. szkopuł taki, że to właśnie są kluski ziemniaczane z makiem. i też gotuje je moja Babcia. i to jest totalny odlot ;-)

pozdrawiam

Bernadeta pisze...

lubie takie stare przepisy i opowieści niosą ze sobą magię:)

delikatessen pisze...

Ja też uwielbiam takie babcine opowieści sprzed lat:) i bardzo sobie cenię podtrzymywanie tradycji, powrót do pięknych starych zwyczajów - także poprzez "odgrzebywanie" takich dawnych potraw:)

Monika pisze...

Majana > Madzia, no pyszne są, ale nie wierz mi na słowo, tylko zrób i spróbuj, koniecznie :))) To Babcia tak opowiada Madzia, ja lubię gadać, ale tak jak babcia nie umiem :D
PS. Już lecę zobaczyć co tam u Ciebie :*

Ewelajna > Ewelinka, Babcia ma jeszcze historyjkę pt "rzut gąsiorem przez podwórze", ale chyba daruję sobie jej przytaczanie :D Kluski są pyszne Ewelinka, serio, z tym makiem koniecznie :)

kaas > No nie mów, naprawdę ziemniaczane? A mogę spytać skąd jesteś? :) Że odlot to ja wierzę kaas :)))

Bernadeta > O tak :-)

delikatessen > To cieszę się, że czasem mi się uda coś takiego "odgrzebać", lubię pisać o takich przepisach, historiach :)

Bardzo ciepło Was pozdrawiam :)))

buruuberii pisze...

Hmm prosze i Babcia zasiala wlasnei ziarno watpliwosci w moje rozwazania o trujacych skladnikach w kuchni - myslalam, ze maku trzebaba zjesc tone? ale gesiom rozumei wystarczy garstka :DD
Czyli nei mamy w PL skubankow, zastanawialam sie dlugo, ale w formie klusek nie, prawda? Ach ta lyzeczka drewniana ;)
Usciski Monika!

Monika pisze...

E nie, chyba jednak tonę Basia :) Z tego co wiem to zagon maku szedł na stadko gęsi na dwa-trzy razy i te gęsi żerły wszystko, mak, makówki, łodygi, także garsztka to chyba nie była :D
A z tymi skubankami to "do końca nie wiadomo": http://cioccolatogatto.blox.pl/2010/11/Prazoki-i-kapusniak.html - u Viri to sa kluseczki? :)
O łyżeczkach zaraz napiszę :) Buziak :)))

Gospodarna narzeczona pisze...

E tonę, to chyba nie, bo u nas w rodzinie się mówiło, że jak dziecko płacze to się mu daje pieluszkę z makiem do buzi lub mleko z makiem do spania. I drewniana łyżka tez moja faworyta, ale ja jestem fetyszystka drewnianych łyżek.

Monika pisze...

Kasia, aż tak dosłownie bym swojej wypowiedzi nie brała ;) Raczej więcej niż mniej - to miałam na myśli.
A mak dla dzieci - racja, w końcu mówi się nawet "cisza jak makiem zasiał".
No drewniane łyżki też lubię baaardzo :)

Konwalie w kuchni pisze...

Takie Babcine opowieści i przepisy to skarb wielki!

Atria C. pisze...

Pewnie, że nasze historie mogą zaciekawić. Już teraz moja siostrzyczka otwiera szeroko oczy kiedy mówię "dawneij NIE BYŁO INTERNETU". Ostatnio podeszła i zapytała "a za TWOICH CZASOW mieliście kolorowe książki czy tylko czarno białe"?

atina pisze...

Normalnie nie uwierzysz, ale ja coś podobnego jadłam niedawno na Słowacji ;) Tylko było bez twarogu , sam mak, troszkę miodu - pycha:) tamta słowacka wersja skojarzyła mi się z kluskami z makiem serwowanymi u nas na święta:) A Twoja koniecznie do wypróbowania:)

Gosia Oczko pisze...

Coś podobnego widziałam ostatnio w Kuchni i zapragnęłam zrobić (choć maku, trzeba Ci Żabko wiedzieć - nie lubię ;))

margot pisze...

aaaaa Monika zrobisz mi takie coś jak przyjadę do Krakowa , bo wiesz to bardzo kuszące jest , Alcia , za takie kuchy nie kluchy to może by się skusiła nawet na jazdę pociągiem na który ma przeogromne uczulenie
Kilkumiesięczne(raz w w miesiącu tu i nazad) jeżdżenie na trasie Kwidzyn -Racibórz to spowodowało i teraz to ja samochodem i autobusem mogę jechać ,ale pociągiem z 10 przesiadkami to nie bardzo , no chyba ,że na te Škubánky s mákem i ekstra kranówkę

Monika pisze...

Konwalie w kuchni > Prawda? :-)

Atria > No tak, za Twoich czasów.. :D To były te kolorowe ksiązki, co? :)))

atina > Anitka, uwierzę, pewnie :))) Nawet powiem że to pewnie bardziej tradycyjnie :):*

zmefiroczka > Oczku, to bez maku zrób, tez będzie pysznie :))):*

margot > Alcik, słuchaj, no ja wiem że ten Kraków to wioska, ale przystanki autobusowe też tu mamy :) Autobusowy dworzec nawet mamy, fajny taki, dwupoziomowy! :D I autobusy z Torunia na przykład tu przyjeżdżają, o :) Alcia kluski Ci ugotuję i placki upiekę, tylko ty kochana mów: KIEDY? :))):*

margot pisze...

Czekaj , z Torunia jeżdżą tak?Ja do Torunia mam kawałek ( równo 100km), bo Kwidzyn to jest mieścina zabita dechami, decha na desce:DDD
No droga w tym roku nie dam rady bo wszyscy czekają na pierniki alci w okolicy :D,ale po nowym ...hm

Anonimowy pisze...

Pyszne są.
Ostatnio na Słowacji jadłam podobne, tylko jeszcze w środku miały mak, a na wierzchu posypane makiem, cukrem pudrem i polane masłem. Istne makowe szaleństwo :)