Maj zleciał nie wiadomo kiedy, coraz szybciej płynie czas, niezła to zagadka - nie wydaje mi się wszak żebym zajęć miała mniej lub więcej niż 10 czy 20 lat temu a jednak poczucie upływu czasu jest zupełnie inne. Coraz szybciej płynie czas, może to i dobrze? Lepsze to chyba niż gdyby miał zacząć się dłużyć..?
Do czasów kiedy czas jakby nie istniał, kiedy nie istniało też "za zimno" i "za gorąco" wracam poszukując smaków dzieciństwa. Smażę chleb, smażę placki z jabłkami, szukam lodów, które smakowałyby tak jak te za żeton z misiem*, idealizuję trochę te smaki dzieciństwa, któż z nas tego nie robi? Ale powiedzcie szczerze, czy wszystko było takie bajeczne? Czy wszystkie smaki dzieciństwa macie ochotę odtwarzać?
Gdyby nie pewna Basia, nawet przez myśl by mi nie przeszło, by zrobić syrop z czarnego bzu. W pamięć wrył mi się bowiem niezwykle przesłodzony smak czarnego bzu, syropu, a może to była nalewka? Ulepek ten miał być chyba cud-lekarstwem na wszelkie dolegliwości, może nawet i by był, gdyby tylko dało się go wypić.. Pamiętam na pewno, że 100 ml buteleczkę owego specyfiku, w którą wyposażyła mnie troskliwa Babcia, gdy wyjeżdżałam na studia, woziłam nienaruszoną przez kilka lat, przeprowadzała się ze mną, w końcu chyba gdzieś szczęśliwie zaginęła..
Dlatego, gdy całkiem niedawno, w pięknym Českém krasu zbieraliśmy z Basią i Łukaszem bezinky** - do tematu syropu podeszłam bez większego entuzjazmu. Z entuzjazmem podeszłam do samego zbierania, w ogóle bardzo lubię zbierać, lubię też lokalne przepisy i zwyczaje, a w Czechach, jak się okazało, zbieranie bzu na bezinkovą šťávę, jest chyba takim majowo-czerwcowym zwyczajem właśnie (na własne oczy widziałam oskubane krzaki na jednym z praskich osiedli i gościa wędrującego od krzaczka do krzaczka z plastikową siatką pełną baldachów), ale jednak, jak wówczas jeszcze myślałam, syrop z czarnego bzu to nie moja bajka. Jakże się myliłam! Jakże fajnie jest się tak mylić! :-)Nie podam dziś jednak przepisu na bezinkovą šťávę, podam przepis na konfiturę inspirowaną pysznym syropem Basi, syropem z czarnego bzu z dużą ilością cytryny. Rok temu przepis na konfiturę truskawkową z kwiatami czarnego bzu podawała Pincake, nie fascynował mnie wtedy czarny bez, truskawki lubię, ale nie do szaleństwa - w tym roku sama siebie nie poznaję :-) Truskawkową konfiturę z kwiatami bzu i solidną dawką cytryny robiłam już trzy razy i chyba jeszcze nie powiedziałam w tym temacie ostatniego słowa!
Konfitura z truskawek i czarnego bzu (3 słoiki 150 ml + porcja śniadaniowa dla 2-3 osób) - z dedykacją dla B. za odczarowanie zmory dzieciństwa :-):
1 kg truskawek
420 g brązowego cukru (jasnego)***
15 dużych baldachów czarnego bzu
skórka otarta z 2 cytryn
sok z 1 cytryny
+pestki z cytryny (20-30 szt. - naturalne pektyny)
Truskawki pokroiłam, zasypałam cukrem. Bez i pestki z cytryny umieściłam w woreczku z gazy. Gdy truskawki puściły sok dodałam skórkę i sok z cytryny, włożyłam do garnka woreczek z bzem, szybko zagotowałam. Pierwszego dnia gotowałam 5 min., schłodziłam (woreczek z bzem pozostawiłam na noc w naczyniu z truskawkami). Drugiego dnia zlałam syrop, odparowałam go do odpowiedniej gęstości (ok. 15 min.) nie wyjmując woreczka z bzem i pestkami, dodałam truskawki, szybko zagotowałam, przełożyłam do wyparzonych słoików. Wyjątkowy smak!*Powiem więcej - znalazłam!
**Urocze słowo, nieprawdaż? :-)
***Właściwie powinnam napisać - w zależności od słodyczy truskawek, pierwsza tura z taką ilością cukru wyszła idealna, druga już w górnej granicy mojej tolerancji na słodycz, trzeba próbować :-)
**Urocze słowo, nieprawdaż? :-)
***Właściwie powinnam napisać - w zależności od słodyczy truskawek, pierwsza tura z taką ilością cukru wyszła idealna, druga już w górnej granicy mojej tolerancji na słodycz, trzeba próbować :-)
21 komentarzy:
wiesz co Monika? Czytam o tych twoich smakach dzieciństwa , twoich strachach dzieciństwa i tym biednym syropie co to jeździł i jeździł(jak ten pies co koleją :D)i wiesz uwielbiam te twoje wpisy
a dżem prezentuje się rewelacyjnie , zdjęcie ładne wiesz?
Ale Alcia zna podobny dżem wiesz?
No znalazła w internecie jak to potrafi szukać:D u Petry
http://peho.typepad.com/chili_und_ciabatta/2004/06/holunderblten_.html
a tu wstawiłam
http://www.cincin.cc/index.php?showtopic=24875
bardzo ciekawy przepis
http://niebieskapistacja.blox.pl/html
A mój wpis truskawkowo-bezowy ciągle w powijakach, zresztą to może i złe określenie, bo jest gotowy, tylko mi się poprawić nie chce.
Moim ulubionym smakiem dzieciństwa są lody w kubeczku, z polewą czekoladową, sprzedawane nad morzem, niezbyt często jedzone, bo wtedy wydawały mi się takie drogie. Szkoda tylko, że czasem jest tak, jak z tą zupą dyniową – niby wiesz, że to dokładnie to samo, a jednak nie to.
piękne to pierwsze zdjęcie!Zapraszamy do nas, mamy ich już prawie 1000, kto ustrzeli tysięczne może liczyć na nagrodę! :)
Fajnie się "Cię" czyta;)
Prawda? Naprawde wyjatkowy smak :)
Usciski Moniko!
PS. Tez niestety mam wrazenie, ze czas za szybko plynie...
Monika! Zakochałam się w ostatni zdjęciu!
I w bzie z truskawkami też - dla mnie to najlepszy dżem pod słońcem, choć od dziś w kwestii przetworów słodkich ma poważną konkurencję w postaci.... O tym napiszę u siebie;)
Jak zawsze czytało się cudnie! Bo ja uwielbiam Twoje posty tak samo jak truskawki z bzem:)
och, co za zdjęcia!
a co za zacna konfitura! magiczne połączenie.
Piękne zdjęcia, a i dżem musi smakować niesamowicie. Pysznie się zapowiada, i choć ja jeszcze nie eksperymentowałam z czarnym bzem, a takich wspomnień z dzieciństwa nie mam, to chętnie bym spróbowała :) Pozdrawiam!
Ach ten dżem.Przeszedł już do klasyki przetworów.Zaczyna śnić mi się nad ranem.Czy też powinnam go wykonać...?
Cudnie go pokazałaś.
Całus!
ale dzem... wspanialy:)
Piekny blog...szkoda,ze u mnie juz po sezonie truskawkowym, a bzu jeszcze we Wloszech nie widzialam:(
Alcia, a on serio jeździł :D Koleją chyba też! Dziękuję Aluś :)
Czemu ta Petra pisze po niemiecku, co? Ala, ja 8 lat robiłam co mogłam żeby się tego języka nie nauczyć.. :)
Niebieska Pistacja > :)))
Karolina > Lody w kubeczku z polewą - zupełnie nie mam pojęcia o jakie mogłoby chodzić! Jakbym miała swój absolutnie najulubieńszy podać to bym musiała baaardzo długo myśleć.. No i tak jak piszesz - szkoda byłoby się rozczarować.. :)
wykrywacz smaku > pięknie dziękuję! :-)
Trzcinowisko > Strasznie miło to słyszeć :)
Bea > Absolutnie! Wiesz, ja nie narzekam na ten czas, płynie to płynie, akurat z czasem nie zawalczymy :)
Ania > Ależ ja lubię Cię u siebie gościć :) Kurcze, czekam z niecierpliwością na ten Twój super dżem, narobiłaś mi takiego smaka że hoho! A zdjęcie ostatnie wykonane "za ulicą" :)
Karmel-itka > :)))
atina > wiesz, ja bym ten smak określiła jako taki "słodko-dziecięcy" (ale nie przesłodzony, w żadnym razie), ma w sobie nawet coś z landrynek chyba :)))
Amber > piszesz - do klasyki, a mi się wydawało że Amerykę odkryłam tym dodatkiem cytryny :D Dobrze że sprowadzasz mnie na ziemię :))) Jak się śni to trzeba zrobić, koniecznie! :*
aga > :)))
BeeSweet > o to mnie zaskoczyłaś - we Włoszech nie ma bzu? A akacja jest? Z akacją też pycha!
Pozdrawiam Was gorąco :)))
Oj Monika mowisz, ze ulepek Babci "gdzieś szczęśliwie zaginęła" - poplakalam sie ze smiechu!
Dzem wygglada oblednie, nutka bzu jest wyrazna? A cytrynowa skorka - no marzenie!!
Wiesz,ze znow bylam w Krasie? Opowiadalam Ivce o Twoich wspomieniach z syropem bzowym i starsznie si eucieszyla, ze poznalas ten "dobry" smak, a my znalazlysmy pol km od Malej Ameriky laki usiane dyptamem - ile razy tam jestem tyle razy cos mnei zaskoczy :D
Usciski wielkie!
Oj, ja też lubię przywoływać smaki z dzieciństwa !
A dżem wspaniały, wyobrażam sobie jego aromat :)
buru > Basia, a Babcia straszy że w tym roku też zrobi ten ulep (podobno to jednak nalewka..) :D
Dyptam, Basia, wiesz, tej Ameryki to Wam zazdroszczę jak nic :))) I podziękuj prosze Ivce ode mnie za ten przepis, zrobiłam kolejną porcję - jest obłędny :)))
Nuta bzowa wyraźna, bardzo, chociaż nikt jeszcze nie zgadł że to akurat bez - trzymam słoiczek dla ciebie :)
:*
Grażynka > no te wspomnienia to część nas, jakby nie było :) Jak znajdziesz jeszcze bez to tą konfiturę bardzo bardzo polecam :)))
Uściski moje Kumy :)
Juz Ivce wydziekowalam! A sloiczek wez nad Wipeprz, oj jestem ciekawa, wiesz ze zapomnialam o tych troskawach kurcze, zaby mi sie nei skonczyly :D
Gdzie nad Wieprz się dziewczyny zmawiają! Czuję zazdrosć :)))
Aniu, Monika organizuje Kumowisko, a ja Kajaki i znow w tym roku zanosi sie, ze da sie upiec dwie pieczenie przy jednym ognisku, ogniu przepraszam :-) na Roztoczu wlasnie.
dorzuciłam banany zamiast cukru , pycha
http://kuchniaalicji.blogspot.com/2013/06/truskawki-rabarbar-i-kwiaty-bzu-czarnego.html
Prześlij komentarz