Oscypek?
Olej rzepakowy?
Łącka śliwowica?
Kaszubska truskawka?
A może coś kiszonego, może coś z fermentowanej mąki?
Jaki smak Waszym zdaniem mógłby kojarzyć się z Polską?
W 1001 Foods You Must Try Before You Die, niezwykłym przewodniku po najbardziej ekscytujących smakach całego świata, kraj nad Wisłą, kraj wódki i brzozy jak mawia Makłowicz Robert, reprezentują ćwikła, oscypek, kabanos, kaszanka i wędzonka krotoszyńska. Wybór kontrowersyjny (pewnie każdy byłby kontrowersyjny..), pogdybać jednak zawsze można, nie raz i nie dwa zastanawiałam się więc, co też ja wybrałabym do takiego zestawienia.
Czy taka na przykład suszona węgierka nie byłaby dobrym pomysłem?
W 1001 Foods.. suszone śliwki również znalazły swoje miejsce, mowa o prunes d'Agen* czyli suszonych śliwkach z Agen - jak piszą autorzy, Anglo-saxoni traktują suszone śliwki niemal jedynie jak lekarstwo, Francuzi uważają je za klejnot w koronie francuskiej gastronomii. Cóż, w tym wypadku zdecydowanie bliżej mi do opcji francuskiej :-) Gdy mowa zaś u suszonych węgierkach, nie mam najmniejszych wątpliwości, to klejnot wśród bakalii, to coś więcej niż zwykła suszona śliwka - węgierka wśród śliwek to jak medjool, król wśród daktyli. Przychodzi mi do głowy jeszcze kilka "poetyckich" porównań, ale chyba nie jestem w tym zbyt dobra, całkiem nieźle wychodzi mi jednak gotowanie z suszonymi węgierkami, czas więc na przepis.
Przepis na miodownik z suszonymi śliwkami znalazłam zupełnym przypadkiem na jakimś rosyjskim forum kulinarnym, szukałam jeśli mnie pamięć nie myli, informacji na temat rodzajów śmietany w rosyjskiej kuchni, trafiłam na opis placka z lwowskiej cukierni o nazwie Cukiernia po prostu - placka, który ujął mnie dodatkiem черносливu właśnie, dodatkiem suszonych śliwek w masie na bazie kwaśnej śmietany. I choć oficjalnie nie lubię tortów, ciast z kremami, przekładańców itp, to медовик с черносливом, w Cukierni serwowany pod nazwą Львівський пляцок, upiekłam od razu - to był hit zeszłej jesieni, to jest hit jesieni tegorocznej, z suszonymi węgierkami, oczywiście :-)

Placek lwowski to nic innego jak kilka warstw ciasta miodowego (przygotowywanego podobnie jak piernik, bez dodatku korzennych przypraw jedynie) przełożonych rewelacyjnym kremem z kwaśnej śmietany z dodatkiem posiekanych suszonych węgierek. Z "kalifornijkami" oczywiście również wyjdzie, myślę jednak że naprawdę warto wybrać się na rynek i poszukać węgierek albo po prostu kilo węgierek ususzyć - różnica jest niesamowita!
Placek lwowski, czyli miodownik z kremem z kwaśnej śmietany i suszonymi węgierkami - przepis LEOcooker z drobnymi zmianami:
Ciasto:
60 g masła
1 szkl. cukru (najlepiej pudru - szybciej się rozpuści)
3 czubate łyżki miodu
3 jajka
2 łyżeczki sody
ok. 3,5 szkl. mąki
Krem:
300 g kwaśnej śmietany 22%
1 jajko
120 g cukru
200 g masła
(ew. 2 łyżki mąki)
+ suszone (bez dymu tym razem) węgierki
Ciasto: Masło rozpuścić z miodem, nie zdejmując z ognia dodawać partiami cukier, podgrzewać i mieszać do rozpuszczenia cukru. Zdjąć z ognia, lekko przestudzić. Do ciepłej ale nie gorącej masy, cały czas mieszając dodawać jajka (po jednym). Garnek postawić znów na ogniu i podgrzewać masę przez kilka minut (4-5). Dodać sodę, wymieszać, poczekać aż masa się spieni i zwiększy objętość. Cały czas podgrzewając dodawać stopniowo mąkę (ok. 2 szkl.), dobrze wymieszać. Zdjąć z garnek z ognia, wyrabiać ciasto dodając resztę mąki (możliwe że wystarczy 2,5-3 szkl., ciasto ma być miękkie ale nie lepić się do rąk). Podzielić na 3 lub więcej części i póki ciepłe rozwałkować na dowolnej wielkości i grubości placki, piec na złoto (6-8 min.) w 200'C.
Posiekać węgierki.
Krem: Masło utrzeć. Śmietanę wymieszać z jajkiem i cukrem (i ewentualnie z mąką), podgrzewać na kąpieli wodnej aż masa lekko zgęstnieje (jeśli dodamy mąkę - masa powinna mieć konsystencję lekkiego budyniu, bez mąki będzie nieco luźniejsza ale i tak odrobinę zgęstnieje). Lekko przestudzoną masę śmietanową utrzeć z masłem (będzie bardzo rzadka), wstawić do lodówki na 1-2 h. Schłodzoną masę wymieszać z posiekanymi śliwkami i przełożyć nią miodowe placki (koniecznie w tortownicy). Gotowe ciasto schłodzić w lodówce przez min. 12 h. Posypać cukrem pudrem. Znika zanim zdążymy się obejrzeć :-)
I jeszcze moje uwagi do przepisu:
1. ciasto: Autor przepisu poleca całą operację wykonać na kąpieli wodnej, co oczywiście gwarantuje, że nic się nie przypali, nie zwarzy etc, rozpuszczanie takiej ilości cukru w maśle trwa jednak strasznie długo i mówiąc szczerze - mi brakuje do tego cierpliwości (za pierwszym razem robiłam ten placek używając cukru kryształu i rozpuszczając go na kąpieli wodnej - poddałam się po ok. 30 min. ;)) - spokojnie można wszystko zrobić bezpośrednio na (bardzo wolnym) ogniu, studząc lekko masę przed dodaniem jajek i uważając by w końcowej fazie nie przypalić mąki. Jeśli jednak ktoś ma "ciężką rękę" do kontrolowania płomienia to rzeczywiście - polecam gar z wodą :-)
2. masa: LEOcooker sugeruje dodatek
mąki, ja jej nie dodaję - masło wg mnie wystarczająco "ściska" krem,
jeśli ktoś jednak ma obawy, że krem będzie zbyt rzadki może spokojnie
mąkę dodać.

* Prunes czy pruneaux? Nie znam francuskiego, ale w przypadku suszonych śliwek zwykle spotykałam się ze słowem pruneau - romaniści drodzy, jak to jest z tymi śliwkami?