sobota, 21 sierpnia 2010

Tortoni

Na szczęście nie ma już śniegu i nie mogę wypróbować metody cesarza Nerona, który, jak głosi legenda, zmieszał śnieg z miodem i winem i w ten sposób zrobił pierwszy sorbet.
Marta Gessler, WO

Sorbet ze śniegu - pomysłowe? Bardzo. Genialne w swej prostocie? Jak najbardziej! Wykorzystać zalegający surowiec i przygotować z niego coś pysznego. Tak właśnie pomyślałam po przeczytaniu jednego z marcowych artykułów Marty Gessler - zrobiłam wtedy pyszny sorbet z soku cytrynowego, ciesząc się, że śnieg jednak wreszcie był stopniał i właściwie szybko o Neronie i jego pomysłowym deserze zapomniałam. Myśl o śniegowym sorbecie wróciła zaś kilka dni temu, gdy w upalny letni dzień ubijałam śmietanę do tortoni. Zaraz, zaraz, przecież w Italii klimat zbliżony jest raczej do tegorocznego upalnego lata a nie iście skandynawskiej zimy, jaką "cieszyliśmy się" kilka miesięcy temu - skąd więc ten śnieg? Jak się okazuje, cesarz Neron prawdopodobnie miał gońców rozlokowanych wzdłuż Via Appia, którzy tworząc śnieżną sztafetę, szybciej niż to możliwe dostarczali wiadra śniegu z Apeninów wprost do cesarskich rezydencji, gdzie szybko mieszano go z miodem i winem. No więc jednak nie takie proste..

Desery lodowe przez długi czas zarezerwowane były dla możnych tego świata - pierwsze lody nabiałowe przyrządził kucharz króla Karola I Stuarta - król jednak surowo zabronił rozpowszechniania receptu. Sekret przestał być sekretem dopiero w latach 40 XVII w. i fakt ten związany był z dekapitacją - w tym miejscu źródła nie są zgodne - króla lub gadatliwego kucharza. Według jednych źródeł król za wypaplanie przepisu nakazał pozbawić głowy kucharza, wg innych - kucharz odważył się przepis wypaplać dopiero wówczas, gdy głowę postradał król.

Tak czy tak - lody z czasem stawały się deserem coraz popularniejszym - w 1660 roku w Paryżu otwarto pierwszą lodziarnię, w 1843 zaś wynaleziono pierwszą ręczną maszynę to kręcenia lodów (co ciekawe - wynalazcą była kobieta - pani Nancy Johnson, co jeszcze ciekawsze - udało jej się wynalazek opatentować).

A tortoni? To już jedna z lodowych wariacji - stworzony na początku XIX w. przez właściciela paryskiej Café Napolitaine Giuseppe Tortoniego deser, składający się tradycyjnie z mrożonego musu jajeczno-śmietanowego, wymieszanego z pokruszonymi ciasteczkami (biscotti) i podawany z wisienkami maraschino i rumem.Przepis, z którego korzystałam przygotowując tortoni pochodzi z jednego z kulinarnych felietonów ukazujących się w NYTimes Magazine - nie mogę więc nie wspomnieć o tym, że felietonom tym często towarzyszą zdjęcia jednego z moich faworytów wśród kulinarnych fotografów - Toma Schierlitza. Spójrzcie chociażby tu. Albo tu. I jeszcze np. tu. Dodajcie do tego świetne teksty Amandy Hesser i przepis na jedną z najlepszych rubryk kulinarnych gotowy.

A tortoni? Już, już - zapraszam na tortoni z czekoladą i malinami :)

3/4 szkl. cukru
3 jajka (oddzielnie białka i żółtka)1 łyżeczka wanilii
2 szkl. śmietanki kremówki
ciasteczka (makaroniki/amaretti/herbatniki)
gorzka czekolada
maliny

Białka ubijam na sztywną pianę. Żółtka roztrzepuję aż staną się puszyste. Ubijam śmietanę. Przygotowuję syrop cukrowy - wodę z cukrem podgrzewam do temp. ok. 120'C (jeśli nie mamy termometru - kropla syropu w zimnej wodzie powinna utworzyć kulkę). Łączę białka z żółtkami, do jajecznej mikstury bardzo powoli wlewam gorący syrop - cały czas miksując. Miksuję do momentu aż masa osiągnie temperaturę pokojową. Dodaję bitą śmietanę, mieszam dokładnie. Dodaję posiekaną nie za drobno czekoladę. Na dno miseczek wrzucam pokruszone ciasteczka, nakładam lodową masę, przykrywam folią spożywczą i wstawiam na noc do zamrażarki (nie trzeba mieszać, deser i tak będzie bardziej puszysty niż tradycyjne lody). Przed podaniem ozdabiam malinami.
Smacznego!P.S. Za konsultacje serdecznie dziękuję specjalistce-italianistce Dorotce - Dorota kazała mi również napisać, że nazwa tortoni z włoskim ma wspólnego tyle, że pochodzi od włoskiego nazwiska (pana Tortoniego oczywiście)- deser tą nazwą ochrzcili najpewniej Francuzi albo Anglosasi.
A jako że w notce pojawił się deser śniegowy - notkę dedykuję , nie może być inaczej, pewnej mega tajnej i mega sympatycznej grupie, która zimą tego roku odkryła niewiarygodny wręcz potencjał drzemiący w śniegu właśnie ;)

16 komentarzy:

Karmel-itka pisze...

bardzo zaciekawiła mnie historia deserów lodowych. I znów cesarz Neron maczał w tym swoje palce. bardzo często spotykam go na swojej drodze, zawsze odkrywa coś lub tworzy.
a sorbet ze śniegu? chyba... sppróbuję, a co mi tam!
i to tortoni... wygląda tak niewinnie, a kryje się w nim tyle ... elegancji.

grazyna pisze...

Ciekawie napisałaś !
Tortoni pyszne, robiłam kiedyś podobne desery, tylko bez ciasteczek :)
A zajrzyj do tej grupy od dedykacji...

Unknown pisze...

Bardzo fajne :) desery lodowe, sorbet ze śniegu hihi

Monika pisze...

Karmel-itka > to ciekawe z tym Neronem, mi się on tak stereotypowo- z piromanią kojarzy.. No i z lodami od teraz ;)
Jak spróbujesz to daj znać, hihi ;) A tortoni właściwie smakuje jak lody śmietankowe,puszystsze jest :)

grazyna > Dziękuję :) Ciasteczka chyba nieobowiązkowe ;)
A zajrzałam :D

Paulina > Smaczne, polecam :)))

Udanej niedzieli Wam życze :)))

Gosia Oczko pisze...

To ćwiczenia przed produkcją śnieżynówki, Żabciu? :)))

viridianka pisze...

ale to ciekawe, i historia śniegowo-lodowa i sam deser, takie domowe puszyste lody to coś zdecydowanie dla mnie (:

aga pisze...

ale pysznosci:) wygladaja tak pieknie i smakuja pysznie:) pozdrawiam:)

buruuberii pisze...

Oj Monika my lubimy to samo :)
Czy wiesz Monika, ze seria "Recipe Redux" by Amnada Hesser w NYTimes to od lat moja ulubiona? Taki pancake Davida Eyres'a, czy kotlety z razowcem to poezja!
Owe tortoni (ale bez czekolady) robilam jakos wtedy gdy Ty sorbet cytrynowy, sniegu bylo tyle za okne, ze pomslam ze na blog go juz nie bede walic :)))

Siwietny wpis!

Monika pisze...

Oczku - a jakże :)))

Viri, no one właśnie dlatego takie fajne są, puszyste lody bez miksowania co godzinę :)

Aga, Dzieki :) I polecam oczywiście :)))

Basia, no nie żartuj, też lubisz RecipeRedux? Ale numer :D Ten pancake - to chodzi ci o taki pieczony "omlet"? Jeśli tak to rzeczywiście, potwierdzam :) A kotletów z razowcem nie kojarzę?

A wiesz, ze mi lody zimą baaardzo smakują? :D
:**

buruuberii pisze...

O Monika, ja Recipe Redux uwielbiam :-)

Kotlety owe mam na mysli:
http://www.nytimes.com/2007/01/07/magazine/07food.t.html?ex=1325826000&en=6d67c013ec43e1ca&ei=5088&partner=rssnyt&emc=rss

Zazwyczaj bardziej podoba mi sie stray przepis z dwoch podawanych, a Tobie Monika?

Unknown pisze...

Mmm.. przepysznie wygląda Twoje tortoni! Na pewno wypróbuje ten przepis! pozdrawiam

Monika pisze...

Ach, to te kotlety, pokazywałaś je chyba kumom, nie? Z tymi ziemniaczkami czaderskimi (często je robię :))) ) - w ogóle nie skojarzyłam z tym artykułem!
A przepis oczywiście że starszy - to zwykle takie klasyki są, a te nowe czasem niebezpiecznie o jakieś fusion-confusion się ocierają. No może nie aż tak, ale przekombinowane czasem są i mają strasznie długie nazwy ;)

Anna, dziękuję i się ciesze bardzo :)))

buruuberii pisze...

Och Monika, stwierdzenie fusion-confusion rozbawials mnie na maksa, bede wykorzystywac, pzwolisz? :-)

A ziemniaczkom juz zapowiedzialam wpis na za tygodni kilka, bo rzeczywiscie obledne, ponoc szwedzki to pomysl, musze dorwac jakiegos Szweda w sprawie konsultacji ;0

karoLina pisze...

Chyba wszystko ma swoją krwawą historię. Tortoni bardzo m się podoba, bo ciągle jestem na etapie kupowania maszynki do lodów, co oznacza, że szukam przepisów, które jej nie wymagają. Zdjęcia Schierlitza boskie, poszukam sobie więcej.

Monika pisze...

Basia, a wykorzystuj do woli :))) Ziemniaczki na wpis zasługują, zdecydowanie :)
Karolina, ja stwierdziłam że maszynka do lodów to jeden z tych gadżetów których wyjątkowo absolutnie nie potrzebuję :)

:-)))

Nina pisze...

Moniko, ja nie wiem jak to się stało, że na Twojego bloga nie trafiałam za często, bo Twój blog jest fantastyczny! inspirujący, ciepły, piękny

pozdrawiam serdecznie

Nina