rejbak, kugel, bugaj,
kubusz, kućmok, pyrczok,
blacharz, kartoflorz, nagus,
szandar, żuchel, sztydrych,
tartan, blaszak, pirzok,
bonda, szor, kakor, dziad..
Zawód filologa z kuchennym hobby łączę kolekcjonując regionalne nazwy potraw ;-) To co powyżej to skromny wyimek z mojej kolekcji nazw babki ziemniaczanej, na Mazurach zwanej kartoflakiem. A jak Wy mówicie na to danie?
O kartoflaku wspominałam już rok temu, dwa lata temu też, tegoroczny kartoflak u Cioci Karoli udał się znakomicie, znakomity był również kugel, którego miałam okazję spróbować początkiem września w żydowskiej restauracji w Tykocinie. Kugel ów był wyjątkowo lekki, powiedziałabym wręcz, że puszysty, pyszny - jak zresztą wszystko, czego w Tejszy z M., M. i P. (pozdrowień moc! :-)) skosztowaliśmy.
Uwielbiam kartoflak w klasycznej formie, z boczkiem, ze skwarkami, od jakiegoś czasu chodził za mną jednak pomysł przyrządzenia kartoflaka nieco inaczej. Ów lekki, niewieprzowy zapewne kugel z Tykocina był bodźcem by pomysł ten w końcu wcielić w życie, drugą inspiracją był dość niezwykły przepis znaleziony w broszurce o regionalnej kuchni Czeskiej Republiki, przepis na švěstkovą babę (z okolic Ústí nad Labem podobno) - babę ziemniaczaną pieczoną pod warstwą świeżych śliwek.
Upiekłam kartoflak bezmięsny, ze śliwkami wędzonymi w miejsce wędzonego boczku i nieskromnie powiem, że pomysł to przedni :-) Zamiast dodawać tłuszcz wytapiany ze skwarek, sparzyłam ziemniaki wrzącym mlekiem - nie wiem czy to, czy po prostu brak tłuszczu w masie ziemniaczanej spowodował, że kartoflak rzeczywiście wyszedł leciutki i puchaty, nie wiem też czy taki kartoflak nadal można nazywać kartoflakiem - efekt jest jednak rewelacyjny!
A jak już mowa o czeskich inspiracjach to nie mogło zabraknąć i maku - mak stał się tu przysłowiową złotą kropką, pychota!
Kartoflak z wędzonymi śliwkami - przepis Cioci Karoli + moje 3 grosze:
1 kg ziemniaków
1 jajko
2-3 łyżki mąki
ok. 0,5 szkl. mleka
sól
pieprz czarny
ew. majeranek
+ 150 g wędzonych węgierek*
+ (do podania) śmietana**, zmielony mak
Mleko zagotować. Ziemniaki zetrzeć na ziemniaczanej tarce, odlać nieco soku, zaparzyć (wrzącym) mlekiem (mleka nie odlewamy). Dodać jajko, mąkę, wymieszać, doprawić. Węgierki posiekać, wymieszać z masą ziemniaczaną, piec w 180'C przez ok. 1-1,5h (zależy od wielkości formy, ziemniaków itd). Podawać ciepły (a najlepiej odsmażony w plastrach), ze śmietaną i odrobiną maku. Taki inny kartoflak, lekko słodki, pyszny.
* użyłam resztki zeszłorocznych śliwek, wysuszonych na wiór - przed dodaniem do masy namoczyłam je więc lekko w gorącej wodzie. Niebawem pojawią się świeżutkie, tegoroczne wędzone węgierki i te polecam najbardziej, wystarczy je posiekać i wrzucić do ziemniaczanej masy.
** kwaśna, a co odważniejsi spróbują z lekko ubitą słodką i.. nie pożałują! ;-)
PS. Oczywiście można użyć jakichkolwiek suszonych śliwek, śmiem jednak twierdzić, że śliwki kalifornijskie, całkowicie bezpłciowe (© Makłowicz Robert - Podróże kulinarne, odc. 218 ;)) suszonym w dymie węgierkom do pięt nie dorastają..