Gdy wysiądziesz z pociągu w miasteczku na Sz., w miasteczku na trasie z Olsztyna do Pisza, zobaczysz budynek dworca - z czerwonej cegły, z charakterystycznie obramionymi oknami. I od razu poczujesz to inne powietrze. Gdy wysiądziesz z pociągu na innej mazurskiej stacji najprawdopodobniej zobaczysz podobny, mniej lub bardziej zaniedbany, budynek dworca, z czerwonej cegły, z tymi oknami, zaczerpniesz powietrza - zawsze jakby bardziej rześkiego, przejrzystego. To tu.
Dziś blog obchodzi drugie urodziny. Z okazji urodzin nietypowa notka - zapraszam Was na wycieczkę po Mazurach, po mazurskich obejściach, po kuchniach.. sprzed lat. I na mazurskie placki, zamiast ciasta (ciągle piszę o słodkościach, a niech na urodziny będzie wyjątkowo :-)). I przede wszystkim - dziękuję Wam, że tu zaglądacie! :-)))
Dziś blog obchodzi drugie urodziny. Z okazji urodzin nietypowa notka - zapraszam Was na wycieczkę po Mazurach, po mazurskich obejściach, po kuchniach.. sprzed lat. I na mazurskie placki, zamiast ciasta (ciągle piszę o słodkościach, a niech na urodziny będzie wyjątkowo :-)). I przede wszystkim - dziękuję Wam, że tu zaglądacie! :-)))
Przepis na serowe racuszki podaje Małgorzata Jankowska-Buttitta w Niezapomnianej kuchni Warmii i Mazur. Pisałam już trochę o kuchni mazurskiej, napiszę na pewno jeszcze kiedyś, zbieram się do mazurskiej notki od dawna, nie wiem jak ugryźć ten temat - dziś jeszcze krótko. Zawsze fascynuje mnie na jak wiele (przeróżnych!) sposobów kuchnia wiejska potrafi wykorzystać ser, mleko, jajka i ziemniaki. W każdym regionie inaczej, na tysiąc sposobów, na Mazurach na przykład tak:
Racuszki serowe, wg przepisu zanotowanego przez M. Jankowską-Buttitta (na jakieś 2 osoby):
25 dag białego sera
5-10 dag mąki
2 jajka
sól
+ewentualnie mleko/maślanka
Ser przetrzeć przez sitko, połączyć z jajkami, mąką, solą, w razie konieczności rozrzedzić mlekiem. Ciasto ma być średnio gęste, jak na placki. Usmażyć, zjeść z cukrem lub śmietaną, pyszne :-)
I już jesteśmy na Mazurach :-)
Według przewodnika - Mazury to niewielki obszar na południu dawnych Prus Wschodnich, gdzie w przeszłych wiekach sięgało osadnictwo mazowieckie. [Zalicza się] doń powiaty: ostródzki, nidzicki, szczycieński, piski, mrągowski, giżycki, ełcki, olecki oraz południe kętrzyńskiego, węgorzewskiego i gołdapskiego. Tutaj mieszkali Mazurzy, czyli ewangelicy mówiący gwarą mazurską, będącą archaiczną polszczyzną z niemieckimi naleściałościami. (W. Darski, Mazury od środka. Bedeker dla przyjaciół).
A jakie są te moje Mazury? Ciemne lasy, dające przyjemny cień przydrożne aleje drzew, a drogi nadzwyczaj kręte.. Wśród lasów i jezior pola, późnym latem połacie nawłoci, gdzie niegdzie stareńki żeliwny krzyż, pordzewiały (a na Warmii kapliczki). Poranne mgły ciągnące znad jezior, wychodzące wieczorami na skraj łąk zwierzęta i domy - maleńkie, drewniane chaty przycupnięte tuż przy drodze, albo te większe, z czerwonej cegły, czerwone dachówki, a w domach, kiedyś.. Zajrzyjcie proszę :-)
*wszystkie zdjęcia zrobiłam 14.08.2011 w skansenie w Olsztynku.
Według przewodnika - Mazury to niewielki obszar na południu dawnych Prus Wschodnich, gdzie w przeszłych wiekach sięgało osadnictwo mazowieckie. [Zalicza się] doń powiaty: ostródzki, nidzicki, szczycieński, piski, mrągowski, giżycki, ełcki, olecki oraz południe kętrzyńskiego, węgorzewskiego i gołdapskiego. Tutaj mieszkali Mazurzy, czyli ewangelicy mówiący gwarą mazurską, będącą archaiczną polszczyzną z niemieckimi naleściałościami. (W. Darski, Mazury od środka. Bedeker dla przyjaciół).
A jakie są te moje Mazury? Ciemne lasy, dające przyjemny cień przydrożne aleje drzew, a drogi nadzwyczaj kręte.. Wśród lasów i jezior pola, późnym latem połacie nawłoci, gdzie niegdzie stareńki żeliwny krzyż, pordzewiały (a na Warmii kapliczki). Poranne mgły ciągnące znad jezior, wychodzące wieczorami na skraj łąk zwierzęta i domy - maleńkie, drewniane chaty przycupnięte tuż przy drodze, albo te większe, z czerwonej cegły, czerwone dachówki, a w domach, kiedyś.. Zajrzyjcie proszę :-)
Kilka słów o samym Olsztynku: w ostatnich latach skansen czy raczej Muzeum Budownictwa Ludowego i Park Etnograficzny w Olsztynku bardzo się rozbudował, w porównaniu z niezbyt ciekawym miejscem, jakie pamiętam ze szkolnych wycieczek, jest naprawdę świetnie - zniknęły sznurki dzielące zwiedzających od ekspozycji, pojawiły się warsztaty - kowalski, garncarski i tkacki - pan kowal, pan garncarz i pani tkaczka (jeśli akurat pracują..) chętnie opowiadają o narzędziach, technikach, przewodnicy są różni, ale raczej dość sympatyczni i kompetentni, chodzą w regionalnych strojach. Pojawiły się też wiejskie ogródki - są malwy, ślazówki, marcinki, naparstnice, bodziszki, maki, dużo ziół - ogródki podobały mi się chyba najbardziej! I są zwierzęta, dużo zwierząt - no jak na (dawnej) wsi, te które mają chodzić luzem, to chodzą, kozy zaglądają zwiedzającym do toreb, gęsi szczypią co bardziej natrętnych ;) Można też zajrzeć do karczmy, nawet przyzwoitej - mają raczej nieoszukane regionalne jedzenie, regionalne piwa, ceny trochę nieadekwatne do mini-porcji (mini nawet jak dla mnie..) W każdym razie - jeśli będziecie w pobliżu bardzo bardzo zachęcam, jeden z ciekawszych skansenów w jakich byłam, powiedziałabym tak - idą w dobrym kierunku :-)
Aha - Olsztynek leży na Warmii, muzeum jednak gromadzi zbiory z Warmii, Mazur i Powiśla, trwają też prace nad odtworzeniem osady staropruskiej (jak na razie nieciekawe) :-)
Aha - Olsztynek leży na Warmii, muzeum jednak gromadzi zbiory z Warmii, Mazur i Powiśla, trwają też prace nad odtworzeniem osady staropruskiej (jak na razie nieciekawe) :-)