Pączki czy faworki? A może oponki? :)
Jedno jest pewne, w Tłusty Czwartek musi być tłusto, tzn. musi się smażyć w głębokim tłuszczu. O ile mazurki czy świąteczne ciasteczka lubię piec i piekę przez okrągły rok, o tyle z tym głębokim tłuszczem mam problem, uwielbiam karnawałowe łakocie, ale za tym smażeniem nie przepadam.. Karnawałowe smakołyki smażę więc tylko w karnawale, smażenie zresztą jest zwykle na dużą skalę, oponki z babcią, pączki z babci siostrą a obie panie brudzenia rąk na mniej niż kilo mąki raczej nie uznają :D Jedynie na chrust skuszę się czasem by zrobić go w domu i okazuje się wtedy, że porcją z 300 g mąki naje się spokojnie i 5 osób i jeszcze można poczęstować gości ;)
Więc dziś do trójki: pączki-chrust-oponki dołączają pączki, tych tu jeszcze nie było! Od lat kocham przepis Disslowej, jakieś 2-3 lata temu skusiłam się jednak też na pączki na słodkiej śmietance ze znanej chyba wszystkim W staropolskiej kuchni Lemnis-Vitry i teraz mam dylemat, które lubię bardziej.. Lubię takie dylematy, to wiem na pewno :D
Obecnie minimalnie prowadzi chyba jednak Disslowa wiec dziś przepis na pączki bardzo dobre, tak sobie teraz myślę, że może by spróbować dodać do nich tej słodkiej śmietanki? Byłyby może jeszcze lepsze? :) I najważniejsze: ogromnie dziękuję za wspólne smażenie Alci, Anitce, Basi i Madzi :)))
Pączki - przepis Marii Disslowej:
1/2 kg mąki
25-30 g drożdży
6 żółtek
100 g cukru
100 g masła
250 ml mleka
1 łyżka rumu
szczypta soli
skórka otarta z 1 cytryny
+ róża do nadziewania
+ cukier puder do posypania albo ulubiony lukier
Z drożdży, łyżki mąki, łyżki cukru i kilku łyżek letniego mleka zrobić rozczyn, odstawić żeby ruszył. Masło rozpuścić w reszcie mleka. Wszystkie składniki wraz z rozczynem wrzucić do miski, wyrobić gładkie, elastyczne ciasto, przykryć, odstawić do wyrośnięcia. Formować pączki, rozpłaszczając placuszki ciasta na dłoni, do środka wkładając małą łyżeczkę nadzienia* i sklejając dokładnie jak zwykłą bułkę. Odkładać złożeniem na spód. Pozwolić pączkom wyrosnąć. W tym czasie rozgrzać tłuszcz. Pączki smażyć na złoto (najpierw pod przykryciem, tak jak leżały na stole, drugą stronę bez przykrycia**). Polukrować albo pocukrować i zajadać :)
*Ja wolę duuużo ciasta i ciut nadzienia (to ciasto jest wspaniałe, a róża bardzo aromatyczna), ale jak ktoś woli odwrotnie to nie widzę przeszkód :-)
**Podobno wtedy pączki smażą się z ładną obrączką, potwierdzam, że się smażą, choć nie wiem, czy bez tego czary-mary też by się tak nie usmażyły ;)
PS. Róża na zdjęciu jest lekko podgrzana. Któregoś roku scukrzyła mi się przeokrutnie i bałam się, że po króciutkim smażeniu w pączkach będzie chrupać w zębach ;) Normalnie jednak róży do pączków nie podgrzewam i wygląda ona tak jak w zalinkowanej notce.
PS. Róża na zdjęciu jest lekko podgrzana. Któregoś roku scukrzyła mi się przeokrutnie i bałam się, że po króciutkim smażeniu w pączkach będzie chrupać w zębach ;) Normalnie jednak róży do pączków nie podgrzewam i wygląda ona tak jak w zalinkowanej notce.