poniedziałek, 21 marca 2016

Mazurek na waflach - z różą i porzeczkami

Wielkanoc kojarzy mi się z jajkami, z chrzanem, z pieczonym mięsem na zimno, sałatką warzywną i przede wszystkim z żurkiem. Z jajkiem i białą kiełbasą oczywiście. Ze słodkości zwykle był jakiś sernik, czasem nawet makowiec, baba - mazurki zaczęłam piec dopiero ja. 

Ale krąży w rodzinie opowieść o pewnym mazurku, a właściwie jest ów mazurek przedmiotem licznych dociekań (ekhem, głównie moich..). Mazurek mianowicie był z cukierni i  Babcia wspomina go jako coś wspaniałego. Na pewno był waflowy. Babcia opowiada, że były to wafle przekładane rozmaitymi masami, galaretkami, oblane czekoladą, dodatkowo w mazurku tym znajdować się miały również rurki waflowe. Opis tego cudownego nadmiaru natychmiast przywodzi mi na myśl ciasta typu Shrek, ale drążę dalej :)  Mama również pamięta mazurek na waflach, z cukierni rzecz jasna, z tym że wedle Jej opisu był to po prostu wafel a la pischinger z masą margarynowo-kakaową w miejsce czekolady. Co ciekawe Mama wspomina również ciasto z wafli, rozmaitych mas i waflowych rurek, ale to ciasto miałoby mieć kształt trójkąta. Ja z kolei doskonale pamiętam ciasto w kształcie trójkąta, ale jestem pewna, że żadnych wafli w nim nie było, był to po prostu sernik na zimno z herbatników, zwany przez wielu chatką, a  u mnie w domu występujący pod nazwą sernik trójkątny.

I tak :D Nie jestem przekonana, czy uda mi się kiedykolwiek ustalić, jak dokładnie wyglądał ów doskonały mazurek na waflach, postanowiłam jednak zainspirować się wspomnieniami i przygotować mazurek waflowy z masami wg własnego pomysłu, choć osobiście nazwałabym go po prostu fantazyjnym pischingerem. Nieczęsto robię takie wafle i do niedawna jadłam je głównie w wersji czekoladowej, ewentualnie czekoladowej z powidłem. Mieszkając w Krakowie co prawda zdarzało mi się próbować pischingerów w różnych smakach, ale i tak najlepszy był w Dymie, klasyczny, czekoladowy, Dopiero nie tak dawno spróbowałam wafla w wersji cytrynowej (autorstwa Basi i Emilka :*) i przepadłam :) A dziś pischinger (mazurek ;)) kwiatowy!


Uwielbiam połączenie czarnej porzeczki z różnymi kwiatowymi aromatami, dlatego nie miałam wątpliwości jakim smakiem skontrastować słodycz róży w tym mazurku. Poza tym porzeczka kojarzy mi się bardzo wielkanocnie, odkąd bowiem pamiętam Dziadziu przynosił przed Wielkanocą porzeczkowe gałązki, które w domu rozwijały pączki i wspaniale pachniały (gdy nie tak dawno odkryłam herbatę*, która moim zdaniem pachnie głównie pędami porzeczki, oszalałam z radości :)) Oczywiście róża nie jest jedyną możliwością, z porzeczkami świetnie smakują również fiołki, ale że fiołków mam jeden słoiczek, a róży jakieś 4 to zrobiłam z różą :)

Mazurek z różą i porzeczkami:

1 opakowanie wafli (suchych)
150 g masła
50 g cukru
1 łyżka kwaśnej śmietany
2 łyżki soku z cytryny
5 łyżek róży
5 łyżek galaretki z czarnej porzeczki**

Masło utrzeć z cukrem na białą, puszystą masę, pod koniec ucierania dodać śmietanę i sok z cytryny oraz różę. Wafle przekładać masą różaną i porzeczkami w takiej kolejności: wafel - róża - wafel - porzeczki - wafel - róża. Przycisnąć deseczką, obciążyć, odstawić na kilka godzin do lodówki, udekorować***. Aromatyczny, wiosenny, pyszny :-)

* Herbata owa nazywa się Silver Sprout i jest herbatą zieloną :)
** Można oczywiście użyć czegokolwiek porzeczkowego, ja mam spory zapas galaretki (którą zresztą uwielbiam za taki czysto-porzeczkowy smak) i pasuje tu ona doskonale :-)
*** Jeżeli macie ochotę na taką dekorację jak na zdjęciu, to proponuję dodać przed zdobieniem dodatkową łyżkę (albo i dwie) śmietany do masy maślanej, moja była zbyt gęsta i wygląda po zastygnięciu średnio.. ;)

PS. Mazurki piekłyśmy razem z Alcią, Anitką, Basią i Madzią, dzięki Dziewczyny kochane i jestem niezmiernie ciekawa, co tym razem wymyśliłyście :))) Dobrych Świąt i pięknej wiosny :-)

czwartek, 4 lutego 2016

Pączki

Pączki czy faworki? A może oponki? :)
Jedno jest pewne, w Tłusty Czwartek musi być tłusto, tzn. musi się smażyć w głębokim tłuszczu. O ile mazurki czy świąteczne ciasteczka lubię piec i piekę przez okrągły rok, o tyle z tym głębokim tłuszczem mam problem, uwielbiam karnawałowe łakocie, ale za tym smażeniem nie przepadam.. Karnawałowe smakołyki smażę więc tylko w karnawale, smażenie zresztą jest zwykle na dużą skalę, oponki z babcią, pączki z babci siostrą a obie panie brudzenia rąk na mniej niż kilo mąki raczej nie uznają :D Jedynie na chrust skuszę się czasem by zrobić go w domu i okazuje się wtedy, że porcją z 300 g mąki naje się spokojnie i 5 osób i jeszcze można poczęstować gości ;)

Więc dziś do trójki: pączki-chrust-oponki dołączają pączki, tych tu jeszcze nie było! Od lat kocham przepis Disslowej, jakieś 2-3 lata temu skusiłam się jednak też na pączki na słodkiej śmietance ze znanej chyba wszystkim W staropolskiej kuchni Lemnis-Vitry i teraz mam dylemat, które lubię bardziej.. Lubię takie dylematy, to wiem na pewno :D


Obecnie minimalnie prowadzi chyba jednak Disslowa wiec dziś przepis na pączki bardzo dobre, tak sobie teraz myślę, że może by spróbować dodać do nich tej słodkiej śmietanki? Byłyby może jeszcze lepsze? :) I najważniejsze: ogromnie dziękuję za wspólne smażenie Alci, Anitce, Basi i Madzi :)))

Pączki - przepis Marii Disslowej:

1/2 kg mąki
25-30 g drożdży
6 żółtek
100 g cukru
100 g masła
250 ml mleka
1 łyżka rumu
szczypta soli
skórka otarta z 1 cytryny
+ róża do nadziewania
+ cukier puder do posypania albo ulubiony lukier

Z drożdży, łyżki mąki, łyżki cukru i kilku łyżek letniego mleka zrobić rozczyn, odstawić żeby ruszył. Masło rozpuścić w reszcie mleka. Wszystkie składniki wraz z rozczynem wrzucić do miski, wyrobić gładkie, elastyczne ciasto, przykryć, odstawić do wyrośnięcia. Formować pączki, rozpłaszczając placuszki ciasta na dłoni, do środka wkładając małą łyżeczkę nadzienia* i sklejając dokładnie jak zwykłą bułkę. Odkładać złożeniem na spód. Pozwolić pączkom wyrosnąć. W tym czasie rozgrzać tłuszcz. Pączki smażyć na złoto (najpierw pod przykryciem, tak jak leżały na stole, drugą stronę bez przykrycia**). Polukrować albo pocukrować i zajadać :)

*Ja wolę duuużo ciasta i ciut nadzienia (to ciasto jest wspaniałe, a róża bardzo aromatyczna), ale jak ktoś woli odwrotnie to nie widzę przeszkód :-)
**Podobno wtedy pączki smażą się z ładną obrączką, potwierdzam, że się smażą, choć nie wiem, czy bez tego czary-mary też by się tak nie usmażyły ;)

PS. Róża na zdjęciu jest lekko podgrzana. Któregoś roku scukrzyła mi się przeokrutnie i bałam się, że po króciutkim smażeniu w pączkach będzie chrupać w zębach ;) Normalnie jednak róży do pączków nie podgrzewam i wygląda ona tak jak w zalinkowanej notce.



poniedziałek, 18 stycznia 2016

Kruche, ze śliwkami i z rumem

To dla dorosłych! Ileż to razy dziecko słyszało to przy stole, ileż to razy gapiąc się z innymi dziećmi na wystawy dziecko samo powtarzało: To dla dorosłych! I tak chyba sobie myślało to dziecko, że jak będzie dorosłe to piło będzie tylko kawę ze szklanki w koszyczku, jadło wisienki w czekoladzie i chodziło na obcasach, jak pani

Ciastko dla dorosłych wypatrzyłam kiedyś w warszawskim Lukullusie. Uwielbiam ich pączki warszawskie, uwielbiam ptysie i szarlotkę, kuszą mnie strasznie ponczówki, których jeszcze nie próbowałam, ale to niepozorne cieniutkie ciastko dla dorosłych okazało się hitem. Cienka warstwa kruchutkiego ciasta, warstwa kajmaku, suszone śliwki (może nawet węgierki?) i czekolada. No i rum! Ach ten rum! Rum w kajmaku, w rumie macerowane śliwki. Wygląda na to, że naprawdę fajnie jest być dorosłym :)


Ciastko dla dorosłych przemyciłam do Pragi i Basi podobno też posmakowało ;) Postanowiłyśmy więc poczynić plagiat i z racji pewnego oddalenia od źródła pysznych ciastek popełnić ciastko w Czeskiej Republice i na Mazurach. Wyszło pysznie :-)

Kruche ze śliwkami i z rumem - ściągnięte z ciastka dla dorosłych Lukullusa :)
Ciasto:

150 g mąki pszennej
100 g mielonych migdałów bądź mąki ziemniaczanej
150 g masła
50 g cukru pudru
1 jajko

Kajmak:

2 szkl. pełnego mleka
500 g cukru
kieliszek rumu

+ śliwki suszone macerowane kilka dni w rumie
+ gorzka czekolada rozpuszczona w 2-3 łyżkach masła

Zagnieść kruche ciasto, dobrze schłodzić. Ugotować kajmak: cukier rozpuścić w mleku i gotować w dużym rondlu 1,5-2 h (do porządnego zgęstnienia), przestudzić. Do przestudzonego kajmaku dodać rum, wymieszać. Ciasto rozwałkować, jeszcze raz schłodzić, upiec na złoto w 180'C, wystudzić. Na spodzie rozsmarować masę kajmakową, ułożyć osączone z rumu śliwki (można pokroić na połówki), całość oblać czekoladą rozpuszczoną w maśle. Delikates! :)