Właściwie wystarczy wyjść z domu, przejść jakieś 20 minut spacerem, skręcić w las i po kilku minutach, gdy minie się tych kilka starych, poniemieckich drzew, kosztelę i dzikie gruszki, które jakoś uchowały się wśród młodego, wracającego na swoje lasu, już można poczuć się jak bohater wspomnień Hansa Kirsta: nierzadko (...) ogarniało mnie uczucie, że jezioro, w którym właśnie się kąpię, należy do mnie. I tak istotnie mogło się wydawać - jak okiem sięgnąć ani żywej duszy.
Zwykłam mawiać, że na Mazurach gęstość zaludnienia wynosi 12 ludzi na województwo, (troszkę) przesadzam, jak okiem sięgnąć ani żywej duszy to jednak całkiem wierny opis mazurskiego krajobrazu. Ogromna przestrzeń, dal nieskończona albo wzrok się gdzieś gubi. Albo po prostu : Tego się nie da opisać! A ja właściwie do tej pory nie przywykłam do krajobrazów podkrakowskiej Małopolski, niekończących się wsi, domów..
Opisy mazurskich krajobrazów nie obfitują w szczegóły, obfitują zaś w szczegóły opisy mazurskich wsi, opisy świąt, opisy mazurskiej kuchni. Drożdżowe kuchy, strucle, albo takie wafle z zupą jagodową i śmietaną.. I kuchenne rozmowy:
Smakowało?
Tak.
Najadłeś się?
Tak.
Chcesz jeszcze?
Tak!
Bez problemu wyobrażam sobie taki dialog nad talerzem mazurskich wafli, na które dziś zapraszam :-)
W Święta znalazłam u L. na Lipowej stareńką, żeliwną gofrownicę (a właściwie waflownicę, bo to pruska więc Waffeleisen), ciężką jak sto diabłów, L. wyszukuje** takie skarby, czyści, doprowadza do ładu, piękna jest kuchnia L. pełna mazurskich pamiątek. A co, jakby zrobić z waflownicy użytek? Na wieczku mazurskich "żelazek" znajdują się zwykle przepisy, coby precyzyjnym gospodyniom nie przyszło do głowy zmieniać proporcji, upiekłam więc wafle wedle starego przepisu, zapisanego żeliwnymi literami, rewelacyjny to przepis, rewelacyjne wafle! :-)
Wafle (czyli gofry) drożdżowe - przepis ze starej waflownicy (proporcje podzielone przez 3):
300 g mąki
600 ml mleka
2 jajka
110 g masła
10-12 g drożdży
Z drożdży, odrobiny mąki i kilku łyżek mleka zrobić rozczyn. Mąkę połączyć z rozczynem, pozostałym ciepłym mlekiem, jajkami i stopionym masłem, wyrobić łyżką rzadkie ciasto. Odstawić do podwojenia objętości (spokojnie można też wrzucić na noc do lodówki). Gofrownicę rozgrzać bardzo mocno, lekko natłuścić, nakładać niewielkie porcje ciasta i smażyć na złoto. Waflownica żeliwna a przepis złoty!
*cytaty pochodzą z rozmaitych "mazurskich" wspomnień, pamiętników, dialog z Hansa Kirsta Moich Prus Wschodnich. A jeśli o mazurskich krajobrazach - mgły ciągnące od jezior, zwierzęta wychodzące wieczorami na skraj łąk, lasy, rzeki i jeziora, opisać trudno, lepiej pokazać - o tych zdjęciach nie mogę nie wspomnieć, Rafał, pewnie tu nie zajrzy, ale pozdrawiam :-)
**przykro mówić, ale najczęściej na wysypiskach..
PS. Dodam może jeszcze, że taką żeliwną gofrownicę ustawiało się na kuchni w miejscu fajerki, obracało zaś za pomocą specjalnych uchwytów, których nie ma na zdjęciu. Wafle ze zdjęć piekłam w zwykłej elektrycznej gofrownicy, kuchnią z fajerkami niestety nie dysponuję, choć chciałabym.. :-)
10 komentarzy:
Zawsze marzyłam o własnej gofrownicy i ciepłych, świeżutkich gofrach na śniadanie... A o czym marzę nawet jeszcze bardziej? O gofrownicy żeliwnej. Starej. O tym, żeby się cofnąć - do czasów, kiedy nie było wszystko "szybko", nowocześnie, kolorowo... Kiedy ludzie potrafili ze sobą rozmawiać. Kiedy ciepły gofr z domową konfiturą i spojrzenie kochanej osoby były bardziej "pożądane" niż nowy iPad... Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl ;))
Monia, ta gofrownica to marzenie! Cudna jest. Od razu robi wrażenie jak się na nią patrzy. Wyobrażam sobie te cieplutkie, chrupiące gofry i mam na nie wielkiego smaka.
Piękne zdjęcia.
Nie mogę się napatrzeć.
Ściskam:*
Monia to jest po prostu coś pięknego. Każdy Twój wpis o Mazurach przenosi mnie w tamte okolice w mgnieniu oka. Nie znam ich w ogóle, ale wspaniale sobie wyobrażać jak tam jest pięknie. Bo tak pięknie o nich piszesz.
Dziękuję :*
Przepis koniecznie do wykorzystania przy najbliższej okazji :) Nie piekłam jeszcze takich drożdżowych wafli. Pozdrawiam :)
pierwszy raz w życiu widzę taką piękną waflownicę!
Takie wafle to jest coś ,ale ta wafelnica to normalnie do pozazdroszczenia , cudo prawdziwe
zdecydowanie do wypróbowania! od dawna miałam ochotę na drożdżowe gofry.
Monia ta waflownica jest rewelacyjna! Oj zjadłoby się takiego wafelka :)
Slicznie.
O wlasnie i jesli mialabym znalezc jedna rzecz ktorej w Malopolsce nei lubie, to fakt, ze wsie nigdy sie nie koncza, ze nie ma pustej gory, łąki, prawie lasu i domy te powojenne sa zazwyczaj nie za ladne... Choc i tam lasy wracaja na swoje, po blisko piecuset latach.
Wafle-gofry: och Monika z checia bym na takie sie skusila, waflownica cudna, ach, ach! I nie mow, ze waflownice znalazlas przypadkiem??
:* moc
Hej, chyba wreszcie je zrobię. Na kozie! Trzymaj kciuki!
Prześlij komentarz